Twój przyjaciel strażnik
- Ostatnio zaparkowałem auto w centrum. Gdy wróciłem, znalazłem za wycieraczką żółtą kartkę z ostrzeżeniem od straży. Może to pani wyjaśnić?
Agnieszka Pawłow: To proste, źle pan zaparkował samochód. Ale nie chcemy mieszkańców karać za wszystkie pomyłki, wprowadziliśmy więc system żółtych kartek. Czasami zdarza się, że kierowcy źle odczytują znaki. Wbrew temu, co mogą sądzić niektórzy, nie jest naszym zadaniem uderzać mieszkańców po kieszeni mandatami. O wiele lepiej jest edukować, tak aby nie dochodziło ponownie do podobnych sytuacji. I dlatego taka kartka jest sygnałem, że ktoś popełnił błąd. To system, w którym zapisujemy numery rejestracyjne, ale karzemy tylko tych, którzy notorycznie popełniają wykroczenia. Podchodzimy do sprawy po ludzku, bo wiemy, że każdy może się pomylić.
- Wasza praca nie kończy się na mandatach. Pomagacie kierowcom, szczególnie w okresie jesienno-zimowym.
- To prawda, pomagamy mieszkańcom przy uruchamianiu pojazdów, kiedy akumulatory odmawiają posłuszeństwa. W grudniu było 10 takich przypadków, ale już w styczniu, gdy przyszły mrozy, podjęliśmy 34 interwencje. Gdy temperatury osiągają minus 10 czy 15 stopni to jest normalne, że część samochodów zawodzi. Ale po to jest straż miejska, żeby nikt w takiej sytuacji nie został sam. I dlatego jeśli ktoś ma taki problem, może do nas zadzwonić. Mamy odpowiednie urządzenia, prostownik samochodowy, który pozwoli na naładowanie akumulatora.
- Prowadzicie też kontrole antysmogowe.
- W 2023 roku było ich ponad 300, ale nieprawidłowości wykryto jedynie w 10 proc. przypadków. To dobry wynik. Oznacza, że zielonogórzanie dbają o zdrowie swoje oraz sąsiadów. I w tym przypadku nie każda interwencja kończy się mandatem. Czasami okazuje się, że ktoś używa nieprawidłowych materiałów z braku wiedzy. Dlatego w razie wątpliwości warto się do nas zwrócić z pytaniami. Niektórzy zarzucają nam, że reagujemy na sygnały zbyt wolno. Chciałabym zapewnić, że wszystko zapisujemy, nie ignorujemy mieszkańców. Strażników miejskich w Zielonej Górze jest 12, a patrząc na powierzchnię naszego miasta, na czas jaki jest potrzebny, by przejechać np. z Suchej do Krępy, trzeba pamiętać, że nie możemy być wszędzie jednocześnie. I dlatego proszę o pewną wyrozumiałość. Przyjedziemy.
- Co jest najtrudniejsze w pracy straży miejskiej?
- Ograniczenia wynikające z przepisów. A raczej fakt, że nie wszyscy mieszkańcy zdają sobie sprawę z tego, że czasem mamy związane ręce. Strażnik miejski może być świadkiem, jak ktoś jedzie pod prąd, chciałby zareagować, ale nie może, bo to wykracza poza jego kompetencje. W takiej sytuacji jest jak każdy inny mieszkaniec. Nie wszyscy o tym pamiętają.
- Dziękuję.
Maciej Dobrowolski