Tak można zrobić porządek na deptaku
- Podczas ostatniej sesji rady miasta zaproponował pan ustanowienie parku kulturowego w śródmieściu naszego miasta. Zabrzmiało świetnie, tylko nie bardzo rozumiem, po co?
Robert Górski, radny klubu Zielona Razem: - To nie jest mój oryginalny pomysł. Ja go tylko chciałbym zaimplementować w naszym mieście, bo to świetny pomysł. Jego realizacja pozwoli opanować estetyczny koszmar dominujący na ścianach i ulicach zielonogórskiego śródmieścia.
- A cóż takiego koszmarnego rani pańskie wysublimowane oko?
- A panu nie przeszkadzają np. koszmarne wyklejki na bankowych witrynach? Przecież to są często zabytkowe budynki o dużej architektonicznej urodzie. Znajdują się w obrębie przestrzeni publicznej, która należy do wszystkich, tymczasem zarządcy banków zachowują się tak, jakby mogli robić z tą przestrzenią, co zechcą. Sklepy z kosmetykami czy butami, nawet bary, wcale nie są lepsze. Idąc centrum miasta, co krok napotykamy na krzykliwe, często wprost na ohydne przejawy deptania naszego prawa do życia w ładnej przestrzeni oraz elementarnego poczucia smaku. Już czas najwyższy postawić tamę temu zbiorowemu gwałtowi na pięknie naszego miasta.
- Nie przesadza pan? Krzykliwe reklamy towarzyszyły handlowi w każdej epoce. Znawcy Średniowiecza mogliby panu dużo opowiedzieć o wulgarności ówczesnych szyldów. A dziś są cennym zabytkiem o dużej wartości materialnej…
- Mnie bardziej przekonuje inne porównanie: czy chcemy dla naszego miasta estetyki żywcem przeniesionej z miast Bangladeszu, czy też estetyki przypominającej współczesne nam miasta europejskiego zachodu? Bo że te estetyki różnią się diametralnie, dostrzega każdy, kto choć raz widział te dwa światy choćby na telewizyjnym lub kinowym ekranie.
- Ale co z tym wspólnego ma mieć park kulturowy?
- To rozwiązanie zastosowano w Krakowie, w 2010 r. Już pięć lat temu tamtejsza rada miasta, w trosce o zachowanie oryginalnej, historycznej urody miasta, postanowiła przekształcić zabytkowe centrum miasta w strefę, w obrębie której będą obowiązywać zaostrzone rygory w zakresie możliwości eksponowania reklam i szyldów. Powołanie parku krajobrazowego dała krakusom skuteczną broń do ręki w postaci np. zakazu wywieszania wielkoformatowych reklam na murach budynków.
- Jeśli podobne rygory wprowadzimy w zielonogórskim śródmieściu, zniknie wielka replika przedwojennej pocztówki zielonogórskiej wisząca na ścianie tuż obok banku PKO BP. Nie żal będzie panu tego widoku?
- Zakaz nie powinien dotyczyć wielkich powierzchni montowanych na rusztowaniach na czas remontu elewacji, powinny być również dozwolone różne plastyczne instalacje nawiązujące do historycznego wyglądu śródmieścia. Ale ze zdecydowaną odmową powinny się spotykać wszelkie próby reklamowania np. bielizny czy pończoch.
- Domaga się pan wprowadzenia jednakowych zasad dla wszystkich szyldów i reklam w ścisłym centrum miasta, tylko kto miałby być autorem tych zasad, radni?
- Radni mieliby prawo i obowiązek uchwalenia takich zasad, ale ich opracowaniem powinni zająć się fachowcy. A tych nam nie brakuje, mamy przecież historyków i wydział plastyczny na UZ. Wystarczy powołać komisję…
- …za komuny, jak brakowało sznurka do snopowiązałek, I sekretarz KW PZPR natychmiast powoływał komisję ds. sznurka. Komisja obradowała tak długo, aż się skończyły żniwa, bez sznurka…
- Skoro udało się w Krakowie, uda się i w Zielonej Górze. Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, czyli zainicjować dyskusję. Ale im więcej mieszkańców przedstawi własny punkt widzenia w tej sprawie, tym większą będziemy mieć szansę na ucywilizowanie reklamowego chaosu w mieście.
- Dziękuję.
Piotr Maksymczak