Sonda - idziesz na referendum? Jak zagłosujesz?
Jarosław Sternal z Jarogniewic: - Jestem za połączeniem z miastem. Tylko w ten sposób możemy sobie szeroko otworzyć drzwi na nowe szanse. Trzeba iść z duchem czasu, bo bez zmian nie ma rozwoju i postępu. I jeśli połączenie niesie ze sobą obietnicę dużej poprawy, to trzeba z tej szansy skorzystać.
Janina Korzeniak z Drzonkowa: - Na referendum pójdę. Obowiązkowo. Ale będę głosowała na nie. Jestem przeciw połączeniu, mam wiele obaw. Boję się przyszłości. Że nam bloki wybudują za oknem. Że nie będę mogła hodować kur. Do miasta nic nie mam, ale do domu wracam z bólem głowy. Tu dopiero oddycham.
Maria Sosnowska z Zatonia: - Wezmę udział w referendum i będę głosowała za połączeniem. Mieszkam w Zatoniu 14 lat. Od tego czasu sporo się tu zmieniło na lepsze. Mamy chodniki i jezdnię. Ale po połączeniu tempo zmian będzie szybsze. Dlatego jestem z mężem za połączeniem. To dobra inwestycja w przyszłość.
Jadwiga Radczyc z Drzonkowa: - Jestem przeciwna połączeniu, ale głosować pójdę. Będę głosowała przeciwko obwodnicy mającej ponoć przebiegać przez Drzonków, przeciwko ścieżkom rowerowym, bo wolę naturalny las, nawet z błotem. Dla mnie połączenie oznacza hałas, zbyt duże tempo życia. Nie chcę takich zmian.
Danuta Kor z Drzonkowa: - Jestem na tak i wezmę udział w referendum. Popieram połączenie z powodu kanalizacji. A raczej jej braku. Gmina nam tylko obiecuje, a miasto pewnie zrobi. Wśród moich znajomych zdania są podzielone. I pewnie do ostatniej chwili będą się ważyły losy połączenia.
Józef Mróz z Raculi: - Wciąż zastanawiam się nad udziałem w referendum. Wciąż mam dużo wątpliwości. Urodziłem się na wsi. Mieszkam na wsi. I chciałbym umrzeć na wsi. Ponadto boję się, że po połączeniu wszystko nam podrożeje. Zwłaszcza podatki. Jak dla mnie, miasto za dużo obiecuje.
Renata Kontna ze Starego Kisielina: - Warto się połączyć, z wielu powodów. Jesteśmy przecież położeni tuż obok miasta. Poza tym jesteśmy w gminie już tyle lat, ale jakoś nie widzę, żeby zmiany następowały w szybkim tempie. Trzeba zaryzykować, zrobić to chociażby dla naszych dzieci.
Mariusz Kierecki z Jarogniewic: - Uważam, że po połączeniu wzrosną podatki. Najpierw będą obiecanki-cacanki, a później nam jak zwykle „dowalą”. Argumenty miasta mnie nie przekonują. Przez dziesięć lat jakoś będzie, ale później zaczną wszystko likwidować.
Halina Radziukiewicz z Kiełpina: - Mieszkam w małej wsi. Pozostanie w gminie oznacza dla nas stagnację. Zanik nawet nadziei na zmianę. Tylko połączenie z miastem da nam szansę na nowe i lepsze. Sporo czytałam o warunkach połączenia i byłoby grzechem z nich nie skorzystać.
Mirosław Madej z Ochli: - Wezmę udział w referendum. To moje obywatelskie prawo. Ale ciągle nie wiem, jak zagłosuję. Choć skłaniam się ku opcji na nie. Zraża mnie nadmiar obietnic. Ciągle słyszę o plusach, a przecież muszą być jakieś minusy. Tej niespodzianki obawiam się najbardziej.
Teresa Kaczmarek z Nowego Kisielina: - Na 100 proc. jeszcze nie wiem, ale chyba nie pójdę na referendum. Połączenie nie jest dla mnie najważniejszą sprawą. Mam kłopoty zdrowotne i zmaganie się z bezwładem służby zdrowia pochłania mi masę czasu. Głosować powinni młodzi. To ich przyszłość.
Krzysztof Nowicki z Ochli: - Będę głosował za połączeniem. Moi rodzice są na nie, ale ja podchodzę z nadzieją do połączeniowej szansy. Moje pokolenie czeka na zmianę. Tylko starsi boją się, że będzie drożej, że im bloki pobudują. Ja takich obaw nie mam.
Milena Szołdra z Raculi: - Nie wiem, czy pójdę na referendum, pracuję w niedzielę. Ponadto wciąż nie wiem, jaki oddać głos. Teraz przychylam się do opinii na nie, boję się fali podwyżek. Ale jest jeszcze trochę czasu. Muszę ponownie rozważyć za i przeciw.
Jan Kubala z Jarogniewic: - Początkowo byłem na nie, ale z czasem zacząłem zmieniać zdanie. Dziś jestem na tak. Opowiem się za połączeniem. Nie dla mnie i mojego pokolenia, tylko dla naszych dzieci i wnuków. Ale nadal mam obawy, zwłaszcza o intensywność komunikacji.
Krzysztof Rudnicki z Raculi: - Będę głosował przeciwko połączeniu. Bo wszystko pewnie podrożeje, bilety i podatki. Nie wierzę w miejskie obietnice. Za duże i za słodkie, by były prawdziwe.
Edyta Masłowska z Ochli: - Jeszcze nie wiem, jak zagłosuję. Mieszkam tu od sześciu lat i czekam na konkrety. A są tylko zapowiedzi budowy u nas kanalizacji. Tu za połączeniem są młodzi. Starsi boją się zmian. (wypowiedź z 2 maja)