Smakołyki, a na ścianach historia
Sklep działa od poniedziałku, 6 grudnia. - Miałam co robić przez ostatnie dni. Do domu wracałam zmęczona, ale zadowolona. Ludzie cieszą się, że takie miejsce powstało i że jest duży wybór - mówi pani Agnieszka, która z uśmiechem obsługuje klientów i doradza, co mogą wybrać z uginających się od produktów półek. Bo wybór jest ogromny: wędliny, sery, pieczywo, soki, kawa, herbata, makarony, mąki, miody, ciasta, kiszonki, i wiele, wiele więcej... Co najważniejsze, wszystko domowe, naturalne, bez sztucznych barwników, tworzone w małych, rodzinnych firmach. Jakości nawet nie ma co porównywać do tej marketowej. - Mam nadzieję, że dobrej jakości produkty przyciągną do sklepu nie tylko mieszkańców Zielonej Góry, ale również turystów. Asortyment mamy bardzo szeroki. Każdy znajdzie tutaj produkt dla siebie - dodaje Jarosław Szlachetko, właściciel sklepu.
Chociaż lodówka z mięsnymi wyrobami pęka w szwach, to w delikatesach znajdą coś dla siebie również wegetarianie i weganie. Produkty pochodzą z 16 malutkich manufaktur, nie tylko z województwa lubuskiego. Warto wybrać się do Salcum-Fixum po świąteczne zakupy. Na entuzjastów zdrowego, dobrego jedzenia czekają wyborne produkty. - Ryby, dziczyzna w słoikach, własne zupy, barszcz, przepyszna biała kiełbasa - poleca pani Agnieszka.
Jeśli chodzi o budynek, w którym mieszczą się delikatesy małych producentów, to historia zatoczyła koło. Do przepięknego, zabytkowego lokalu przy ul. Grottgera 1 powróciły wyborne wędliny. W okresie międzywojennym mieścił się tu bowiem sklep rzeźnika Alfreda Schona, a w piwnicach pod sklepem jego wędzarnia, która zachowała się do dzisiaj. Ocalało też zabytkowe wnętrze sklepu, wyłożone ręcznie malowanymi płytkami.
Pomysł na delikatesy jest wspierany przez Lubuskie Centrum Produktu Regionalnego.
(ap)