Rowerem miejskim do Gorzowa
43-letni Krzysztof Fechner jest kierowcą w MZK.Chwali sobie nowe autobusy elektryczne, ale jego pasją jest rower. - Zaczęło się w 2016 roku, gdy zachorował mój syn - opowiada. - Bardzo to przeżywałem, nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. W takich sytuacjach niektórzy szukają pocieszenia w alkoholu, w hazardzie, ja uznałem, że to jazda na rowerze pozwoli mi się odstresować i zachować równowagę.
Początki były trudne. - W pierwszą trasę pojechałem bardzo blisko, do Świdnicy. Ale i tak nie dałem rady wrócić pod górkę, musiałem szukać bardziej płaskiej trasy - śmieje się pan Krzysztof. - Nie poddałem się i regularnie jeździłem na coraz dłuższe dystanse. W końcu wybrałem się do Międzyzdrojów. 300 km pokonałem, jadąc bez przerwy 24 godziny. Byłem nieprzygotowany, źle wyposażony i myślałem, że po drodze umrę. Na miejscu czułem się wyczerpany i obolały. Udało się, ale tę wyprawę pamiętam do dziś.
Pan Krzysztof stawia sobie coraz ambitniejsze cele. Ostatnio zajął drugie miejsce w wyścigu Race Around Poland. Trasa liczyła ok. 3,6 tys. km i w wyznaczonym czasie ukończyło ją zaledwie pięciu zawodników!
Niedawno o rowerzyście zrobiło się głośno w mediach społecznościowych za sprawą oryginalnego wyzwania - przejazdu z Zielonej Góry do Gorzowa i z powrotem na rowerze miejskim. W niedzielę, 9 października osiągnął cel, pokonując ok. 202 km w siedem godzin i 47 minut. - Moja średnia prędkość wyniosła 26 km/h - dodaje.
Skąd pomysł? - Wielu narzeka na miejskie rowery. Chciałem udowodnić, że to fajne jednoślady, niczego im nie brakuje, mają wygodne siodełka. Przejazd do Gorzowa nie sprawił problemu, tym bardziej polecam je na dojazdy do pracy - przekonuje zielonogórzanin.
Teraz pan Krzysztof przygotowuje się do przyszłorocznego wyjazdu do USA. - Po sukcesie w Race Around Poland dostałem zaproszenie do udziału w Race Across America, najtrudniejszym na świecie wyścigu rowerowym. To ekstremalny przejazd, często przez pustynię. Trzeba dostać się z zachodniego wybrzeża Ameryki na wschodnie, pokonać trasę z San Diego do Atlantic City w 12 dni. Łącznie to 4,8 tys. km - tłumaczy K. Fechner.
Zielonogórzan nie ukrywa, że koszt udziału w wyścigu jest drogi, idzie w tysiące dolarów. - Myślę, że jest tego wart, bo to może być świetna reklama dla Zielonej Góry, województwa i Polski - tylko raz nasz rodak brał udział w Race Across America. Aby móc pojechać, założyłem zbiórkę w serwisie Zrzutka.pl. Będę wdzięczny za każde wsparcie - dodaje K. Fechner.
(md)