Radni gminni apelują na miejskiej sesji
- Uważamy, że nie jest to racjonalna decyzja, tylko działanie o podłożu politycznym. Cel jest jasny: w ten sposób próbuje się nas zmusić do połączenia z miastem – mówił radny Rusiński. – Apelujemy o dobrą wolę i takie samo traktowanie jednostek samorządowych. Do tej pory dobrze nam się współpracowało, to było uczciwe partnerstwo. W obecnej sytuacji, o partnerstwie ze strony miasta, nie ma już mowy.
W odpowiedzi prezydent przypomniał umowę z 2004 r., która nakazuje stronom zawrzeć odrębne porozumienie w sprawie rozliczenia się, gdy będą już znane koszty inwestycji. – projekt takiego porozumienia jest już dawno gotowy. Gmina od półtora roku ucieka od jego podpisania – tłumaczył Janusz Kubicki. – Wójt nie zgadza się na jeden paragraf, który mówi, że w przypadku różnicy między kosztami a przychodami, trzeba tę różnicę zwrócić.
- Porozumienie przygotowało miasto, jest jednostronne. Uważam, że powinniśmy wspólnie dojść do uzgodnień – odpowiadał J. Rusiński.
- Nie zgodzę się na to, żeby koszty inwestycji w gminie ponosili głównie mieszkańcy miasta! Bo do tego ten brak porozumienia prowadzi! Zasada powinna być prosta: niech każdy samorząd płaci za siebie - mówił prezydent. I kierował pytania już w stronę radnych miasta: - Czy chcecie, żeby zostało tak jak jest? Wtedy trzeba będzie drastycznie podnieść cenę wody w mieście. O kilkadziesiąt procent!
Gdy głos w sprawie zabrali radni miasta, dyskusja z poziomu rur przeniosła się w rejony dotyczące już całego procesu połączenia miasta z gminą.
- Apeluję w imieniu całego klubu Platformy Obywatelskiej, żebyśmy dialog z gminą prowadzili na zasadzie wytonowanych emocji. Bo forma, w jakiej teraz przebiegają rozmowy stanowi jedynie przeszkodę w zbliżaniu się do celu – mówiła radna Aleksandra Mrozek. – Nam, radnym miasta, jest zwyczajnie głupio, że w takiej formie prowadzony jest dialog z radnymi gminy. Co ma sobie pomyśleć zwykły mieszkaniec, skoro tak radnych po głowie się traktuje.
Prezydenta ganił też Jacek Budziński z Prawa i Sprawiedliwości – Dotychczas popierałem pańską taktykę marchewki. Bo z moich rozmów ze znajomymi mieszkańcami gminy wynikało, że taka taktyka zdobywa panu pozytywne głosy. Jednak nagle zaczął pan stosować metodę już nie kija, ale pałki – obrazowo wykładał radny. - Przykładem jest sprawa budowy kanalizacji. Zaczyna pan prowadzić politykę destrukcji. Jeszcze dołożył pan do pieca z tą deklaracją o rezygnacji ze startu w wyborach. Przestawił pan radnych gminy całkowicie na tory przeciwko połączeniu. Proszę się zdecydować. Bo jak to jest, najpierw pan głaszcze kogoś po głowie, a potem w pysk mu daje? Ma pan rację w wielu punktach, ale metoda nie ta. I zaraz będzie jak u Tuska, cokolwiek pan nie powie, to będzie źle.
- Powiem tylko tyle, ma pan złych doradców, panie prezydencie – dorzuciła radna Elenora Szymkowiak z PiS.
– Nie rozmawiajmy o kulturze. Mamy obowiązek dbać o racjonalne wydawanie podatków zielonogórzan – przypominał koleżankom i kolegom radny SLD, Tomasz Nesterowicz. - Potem się zastanawiamy skąd brać np. na podwyżki. A dlaczego to nasi mieszkańcy mają płacić za infrastrukturę wybudowaną gdzie indziej? Takich sytuacji, gdzie zielonogórzanie ponoszą koszty, jest znacznie więcej, np. dokładają do dzieci z gminy, które uczą się w miejskich gimnazjach. Trzeba pokazywać i rozliczać te elementy współpracy z gminą.
- Skoro taka jest taktyka władzy, że na radnych gminy stawiacie krzyżyk, bo oni i tak nas nie poprą, to mówcie o tym wprost – apelował radny PO, Mirosław Bukiewicz. – To już trwa zbyt długo. Grupy zwolenników i przeciwników zdążyły się zmobilizować i będzie prowadzona woja. Zakończmy ją. Zróbmy referendum!
- Forma dialogu nic tu nie zmieni – dodał Filip Gryko z klubu Zielona 2020. – Choćbyśmy radnych gminy po stopach całowali, to zdania nie zmienią. Szkoda tylko czasu. Niech mieszkańcy zdecydują, co dalej.
- Każdy z nas myśli o tym, żeby ludziom żyło się lepiej. Czy chcemy połączyć miasto i gminę? – zastanawiał się radny SLD, Artur Hebda. – Spytajmy o to mieszkańców, stańmy przed ich głosem, jak przed mieczem Damoklesa.
Temat kanalizacji wrócił jeszcze kilka godzin później gdy radni PO zaproponowali apel w sprawie budowy kanalizacji. Chodziło w nim, żeby prezydent wycofał się z decyzji o blokadzie inwestycji.
- Widzę, że negocjacje idą jak po grudzie. Nie łączmy ich z inwestycjami, które już zostały rozpoczęte, bo to zagraża spółce. Jeżeli jest problem z rozliczeniami to podajmy gminę do sądu – tłumaczył przewodniczący rady Adam Urbaniak.
- Ten apel godzi w interesy mieszkańców, którzy będą utrzymywać kanalizację w gminie – ripostował prezydent Kubicki i zaproponował zmiany w treści apelu. Radni je przegłosowali. Apelują do prezydenta, by jak najszybciej wycofał się z blokady inwestycji, ale… po uzyskani gwarancji kredytowych i podpisaniu porozumienia ws. taryf.
(dsp)