Pustelnik „skrywał” zabytkowe płyty nagrobne
Sprawę niezwykłego odkrycia w mediach społecznościowych nagłośnił dr Grzegorz Biszczanik, historyk regionalista. - Kiedy się o tym dowiedziałem, od razu pojechałem na miejsce i potwierdziłem te informacje - opowiada G. Biszczanik. - Przy samym Pustelniku leżało kilka płyt zachowanych w bardzo dobrym stanie. Na wielu z nich widać fragmenty psalmów i informację, że są to diakonisy. Wszystkie płyty były skierowane inskrypcjami do ziemi, stąd nie było widać wcześniej, że są to płyty nagrobne, spełniały funkcję wzmocnienia przepustu.
Lekarki i opiekunki
Dosyć szybko okazało się, że płyty upamiętniają zasłużone dla miasta diakonisy. - Pierwsze diakonisy przybyły do Grünbergu w 1901 roku i zajęły dom przy dzisiejszej ul. Licealnej. To lokum było jednak tymczasowe, dlatego przy dzisiejszej ul. Wazów postanowiły wybudować swój dom macierzysty. Budowa szła bardzo szybko i już w październiku 1905 roku nastąpiło długo wyczekiwane otwarcie i wyświęcenie nowego obiektu wraz z kaplicą. Ewangelickie Stowarzyszenie Sióstr „Bethesda”, bo tak oficjalnie nazywały się diakonisy, prowadziło działalność leczniczą, naukową oraz opiekuńczą. Wielu ówczesnych zielonogórzan korzystało z ich usług - wyjaśnia dr Biszczanik.
Siostry po śmierci były chowane na pobliskim cmentarzu „Zielonego Krzyża”, czyli w obecnym Parku Tysiąclecia, który jeszcze po wojnie spełniał rolę nekropolii.
- Kiedy podjęto decyzję o likwidacji cmentarza, nie wszystkie groby i grobowce ekshumowano. Część najzwyczajniej w świecie została zaorana, a stojące nad nimi tablice nagrobne wykorzystywano do całkowicie innych celów. To była ogólnopolska akcja „ścierania pokostu niemczyzny” - tłumaczy regionalista. I dodaje, że o cennym znalezisku natychmiast poinformował wojewódzką konserwatorkę zabytków.
- Przyjęliśmy zgłoszenie i w ciągu trzech dni przeprowadziliśmy oględziny - potwierdza konserwatorka Barbara Bielinis-Kopeć. - Płyty diakonis są cennym znaleziskiem historycznym dokumentującym osoby oraz dzieje Zielonej Góry. Poinformowaliśmy inwestora, w jakim sposób powinien zabezpieczyć płyty nagrobne.
Archeolog się nie zdziwi
Zdaniem archeologa Marcina Kosowicza, który był na miejscu, odkrycie jest w pewien sposób unikalne. - Podobne płyty były odnajdowane w naszym mieście już wcześniej, ale tym razem, dzięki zachowanym napisom, wiemy do kogo należały - wyjaśnia. - Miasto przeprowadza remont i rozbudowę kąpieliska w Ochli, które znajduje się niedaleko obecnego odkrycia. Nie będę zdziwiony, jeśli w trakcie prac zostaną odnaleźć podobne zabytki. Warto, żeby główny wykonawca o tym pamiętał.
Groby diakonis, które uratowano w przeszłości w Zielonej Górze, znalazły miejsce upamiętnienia na cmentarzu przy ul. Kąpielowej na Jędrzychowie. - Po zakończeniu prac budowlanych związanych z inwestycją przekażemy zabezpieczone historyczne płyty nagrobne Miejskiemu Zakładowi Pogrzebowemu - zapowiada nadleśniczy Rafał Ozimiński. Niewykluczone, że zabytki trafią ostatecznie do tworzonego w Zatoniu lapidarium - decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
(md)