Przypnij biegówki i... na lotnisko!
W Aeroklubu Ziemi Lubuskiej w Przylepie jesteśmy w poniedziałek. Śnieg jeszcze leży. Do siedziby AZL wchodzi młody człowiek. Zdejmuje kurtkę i wyraźnie próbuje uspokoić oddech. – Chwileczkę, tylko zmienię koszulkę na suchą i nieco dojdę do siebie. Właśnie testowałem trasę – śmieje się Jędrzej Wiler. - Mam tylko nadzieję, że jeszcze tej zimy będziemy mieli pociechę z naszego toru.
- Skąd w ogóle pomysł, no i jak coś takiego się przygotowuje? - pytam pracownika Aeroklubu.
- Klubowicze i piloci to w większości zapaleni narciarze, prawie wszyscy jeżdżą na dwóch deskach. Zwłaszcza zimą, kiedy nie ma warunków do latania. Jako klubowicze, jakieś trzy tygodnie temu wpadliśmy na pomysł, że skoro są tutaj warunki i teren, to można by wprowadzić narciarstwo biegowe u nas. A przecież popularność tej dyscypliny wciąż rośnie.
Pan Jędrzej zaprasza na płytę lotniska - tam czeka urządzenie do przygotowywania tras biegowych, własnej roboty! Gdy podchodzę do traktora, widzę tajemniczą platformę podczepioną z tyłu pojazdu.
- To nasza konstrukcja, chociaż nie ukrywam, że wzorzec zaczerpnęliśmy z internetu. Zamówiliśmy u ślusarza, on nam to przygotował a my zamontowaliśmy do ciągnika – wyjaśnia.
Urządzenie własnej roboty wyraźnie zdało egzamin, czego dowodem była frekwencja na oficjalnym otwarciu toru. Z zimowej atrakcji, tylko w czasie minionego weekendu, skorzystało ponad stu pasjonatów biegówek. Na koniec rozmowy podpytuję jeszcze o bezpieczeństwo uprawiania sportu w pobliżu lądowiska.
- Trasa jest na tyle oddalona od głównej drogi startowej, że nawet gdyby były wykonywane starty czy lądowania, nie ma mowy o kolizji – tłumaczy pan Jędrzej.
- Kiedy startujecie z trasą ponownie? – pytam.
- Przetestowaliśmy szlaki i samo wykonanie zajmie nam kilka godzin, no może jeden dzień i wszystko wróci do stanu poprzedniego. Jeżeli nie, to w przyszłym roku zrobimy to wcześniej, bo jak było widać zapotrzebowanie na zimowy sport w regionie jest – dodaje pracownik Aeroklubu.
Krzysztof Grabowski