Produkt regionalny. Biznes na cztery ręce z nutą pomarańczy
Na Malediwach bynajmniej się nie kończy. Razem z kolekcją świec Playa powonienie zabierze nas na najpiękniejsze plaże świata. – Pomysł zrodził się na wakacjach w Meksyku, na plaży Tulum – opowiada Anna Zielińska. – Tamtejsza atmosfera przywołuje na myśl nutę kokosa i limonki. W kolekcji znajdziemy również zapach Kalifornii, Madagaskaru czy Hawajów.
Lato pachnie plażą, ale już za pasem jesień ze swoimi aromatami. To wtedy zaczyna się prawdziwy sezon na świece, który trwa aż do wiosny. Ich miłośnicy chętnie sięgają wtedy po zapach choinki, piernika, karmelu, pieczonego jabłka, pomarańczy. Największym zainteresowaniem od kilku sezonów cieszy się grzane wino. Wśród „świec wyskokowych” można znaleźć również Oh Prosecco!
Są też zapachy, jak bambus z zieloną herbatą czy drzewo sandałowe, które przeszły do klasyki i sprzedają się przez okrągły rok.
W rodzinie siła
Anna i Kamil są partnerami w biznesie i w życiu. Są świeżo upieczonymi rodzicami córeczki. To ona zmotywowała rodziców, żeby przenieść manufakturę, która działała w domowej kuchni. Teraz magia dzieje się w niewielkim lokalu przy ul. Okulickiego. To szczególnie wytężony czas pracy dla Kamila, bo Anna jest na urlopie wychowawczym. Mocno wspiera ich rodzina. – Mama, ciocia i teściowa mieszkają po sąsiedzku i chętnie zaglądają do nowej siedziby – opowiada pani Anna. To właśnie m.in. tutaj odbywają się warsztaty tworzenia świec dla dzieci i młodzieży. Właściciele manufaktury przy współpracy z Lubuskim Centrum Produktu Regionalnego szkolili również osoby z niepełnosprawnościami. I bynajmniej nie chodziło tylko o zarażenie pasją, a raczej sprzedanie wiedzy jak stworzyć i prowadzić mały biznes.
– Pracujemy w bezpiecznych warunkach. Sojowy wosk topimy w temperaturze 60 st. C, więc nie ma ryzyka poparzenia. Nasze świece nie wydzielają szkodliwych substancji – zastrzega pan Kamil. – Wszystkie normy bezpieczeństwa obowiązujące w Unii Europejskiej są zachowane.
Poszerzają kręgi
Kiedy oboje pracują, są w stanie stworzyć nawet 200 świec dziennie. Maszyna topi wosk, ale cała reszta – osadzanie knota z drewna lub sznurka, nalewanie wosku do puszki lub słoika, dekorowanie świecy suszonymi płatkami kwiatów, przyklejanie etykiet, pakowanie – odbywa się ręcznie. Oprócz świec sprzedają woski zapachowe do kominków i dyfuzory zapachowe do domu i samochodu.
– Mamy klientów w Niemczech, Danii, na Łotwie. Wiele drzwi otworzył nam udział w Międzynarodowych Targach Poznańskich – mówią Anna i Kamil. W świecach można przebierać na stronie www.swiecewpuszce.pl, ale to nie wszystko. Para postawiła również na personalizowanie produktu np. jako podarunek pary młodej dla weselnych gości. Współpracuje także z dużymi firmami i tworzy świece pod marką klienta.
(ah)