Połączył ich biały tulipan i.. pieką pierniki
Do sezonu na pierniki jeszcze daleko, ale Dorota i Jerzy Krzywda pracują przez okrągły rok. Teraz zamykają lato w słoikach – płatki róż i lawendę, ale owocowo-ziołowe zbieractwo zaczyna się już pod koniec kwietnia od mniszka lekarskiego. – Robimy z niego syrop na przeziębienie – uzupełnia pani Dorota. – Majowa pokrzywa doskonale działa na włosy i paznokcie, a kwiat czarnego bzu, który zbieramy w czerwcu, wzmacnia odporność.
Spacer i odkrywanie tajemniczych zakątków w regionie mają w pakiecie. Na co dzień oboje pracują na pełen etat, a rękodzieło, jak twierdzą, jest ich pasją po godzinach. Firma jest zarejestrowana na pana Jerzego, który odpowiada za zakupy i dystrybucję. Pani Dorota dzięki artystycznej duszy dekoruje i dba o estetykę opakowania. Wspólnie prowadzą również warsztaty kulinarne, rękodzielnicze, mydlarskie.
W rodzinnym gronie
Ich przytulny przydomowy showroom w Raculce kryje przetwory z wiśni, czerwonej porzeczki, śliwki, orzechów. Na ministerialnej liście produktów tradycyjnych znalazły się ich powidła śliwkowe z węgierek, babka wielkanocna ucierana, drożdżowiec z sezonowymi owocami i kruche ciasteczka, tzw. smalcówki. Biały Tulipan ma również na koncie Lubuską Perłę i Certyfikat Producent Lubuski.
Praca na całego rozpoczyna się w okolicach października. Wtedy zostaje uruchomiony ogromny pięciopółkowy nowoczesny piec, w którym wypiekają pierniczki. – Znajomi i klienci, który nas odwiedzają są zachwyceni zapachem. My, szczerze mówiąc, już go nawet nie czujemy – śmieje się pani Dorota. Ciasto przygotowują wspólnie, w rodzinnym gronie, bez pomocników z zewnątrz. W weekendy do wspólnej pracy angażują się czasem córki. Starsza, Martyna w Białym Tulipanie tworzy także świece i mydła. Wyjątkowy składnik pierników? - Pasja i miłość – twierdzi pani Dorota. Uwagę przyciągają również misterne lukrowane zdobienia. Aż szkoda jeść!
Szybsi od wiewiórek
Interes, który powstał z pasji, kwitnie od 13 lat. Na początku głównymi odbiorcami ich produktów była rodzina i przyjaciele. Dziś, w dobie szacunku do rękodzieła, słodkie piernikowe prezenty często zamawiają firmy na prezenty dla partnerów w interesach. Dorotę i Jerzego fascynują podróże. To z nich garściami czerpią inspiracje. Smakują lokalne potrawy, chłoną obrazy i zapachy. Z Grecji przywieźli przepis na zielone orzechy włoskie, które zamykają w słoikach. Można je serwować do zimnych mięs albo jeść jak słodycze.
– Jesteśmy sprytniejsi od okolicznych wiewiórek – uśmiecha się pani Dorota. – Orzechy trzeba bowiem zebrać do 24 czerwca, czyli do Świętego Jana, zanim jeszcze zwierzęta zdążą się do nich dobrać. Później z produktów regionalnych robimy zestawy upominkowe.
(ah)
* Przypominamy, że na łamach „Łączni”", przy współpracy z Lubuskim Centrum Produktu Regionalnego, prezentujemy lokalnych producentów. Z nami dowiecie się, co dobrego i gdzie można skosztować!