PIŁKA RĘCZNA. AZS pójdzie za ciosem?
Wprawdzie po rzutach karnych, ale jednak! Śląsk Forza Wrocław, rywal zielonogórzan, w ostatni weekend po 60 minutach zremisowała ze Stalą Gorzów. Konkurs rzutów z linii 7 metra wygrała 3:1. – Na pewno ten mecz kosztował ich sporo sił – uważa Ireneusz Łuczak, trener akademików.
Zielonogórzanie też musieli się w ostatni weekend sporo napracować. Przeciwnikiem był SPR Bór Oborniki Śląskie, który zamyka pierwszoligową tabelę. Goście wygrali w tym sezonie tylko jedno spotkanie. Tymczasem przez sporą część pojedynku w Zielonej Górze, to AZS był drużyną goniącą. Na dobre prowadzenie akademicy odbili dopiero w 50. minucie, by ostatecznie wygrać 35:32.
– Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, bo oba nasze zespoły bardzo potrzebują punktów – stwierdził Piotr Piróg, rozgrywający AZS-u. Jako czynnik kluczowy wskazał większe rezerwy kondycyjne. – W pewnym momencie rywal stanął, a my odpaliliśmy naszą szybką kontrę. Tym zrobiliśmy przewagę.
W drugiej połowie akademicy dali sobie rzucić tylko 13 bramek. Za to w pierwszej stracili ich aż 19. – Tak nie można grać, to jest skandal i żenada – skomentował I. Łuczak wyczyny swoich podopiecznych w pierwszych 30 minutach.
AZS plasuje się na 7. miejscu. Zielonogórzanie mają na koncie 5 zwycięstw i 9 porażek. Śląsk Forza Wrocław jest dwie pozycje wyżej. Sobotni rywal akademików wygrał 8-krotnie i przegrał 5 razy. - Jest to bardzo mocny zespół, ale taki, który moim zdaniem nam bardzo odpowiada. Potrafimy z nimi walczyć i grać. Zdecydowanie będziemy chcieli zdobyć 3 punkty. Później jedziemy do Leszna i jeszcze jak tam zdobędziemy 3 punkty, to będziemy bardzo szeroko uśmiechnięci – snuje plany trener.
W pierwszym meczu obu drużyn, we Wrocławiu, gospodarze wygrali 27:22.
(mk)