Otworzyliśmy nowe okno na kosmos
- Dlaczego międzynarodowy zespół badaczy przez wiele długich miesięcy ukrywał fakt naukowego potwierdzenia istnienia fal grawitacyjnych?
Prof. Dorota Gondek-Rosińska, astrofizyk, Instytut Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego: - Nasz międzynarodowy zespół wiedział o tym odkryciu już od dobrych kilku miesięcy, ale cały zespół badawczy został zobowiązany do milczenia, do 11 lutego, do godz. 16.30. W tym dniu, o tej samej godzinie, jednocześnie na dwóch kontynentach, w USA i we Włoszech, na dwóch równoległych konferencjach prasowych ogłosiliśmy światu wyniki naszych analiz, które powstały na podstawie pierwszych kilkunastu dni obserwacyjnych przeprowadzonych w dwóch amerykańskich detektorach LIGO. To nasze początkowe milczenie spowodowane było koniecznością zanalizowania olbrzymiej liczby danych.
- Co takiego niezwykłego udało się uchwycić podczas waszych badań?
- Po raz pierwszy w historii zaobserwowaliśmy zmarszczki w czasoprzestrzeni zwane falami grawitacyjnymi, które dotarły do Ziemi z kataklizmu mającego miejsce w dalekim kosmosie. Zderzenia dwóch czarnych dziur były wcześniej przewidywane, ale nigdy dotąd ich nie zaobserwowano. Nam udało się przyłapać takie dziury na gorącym uczynku. Najpierw krążyły wokół siebie, potem zlały się w jedną wirującą czarną dziurę. Efektem tego zdarzenia było powstanie fal grawitacyjnych, które – obrazowo mówiąc – przypominają kręgi na wodzie po wrzuceniu kamienia do stawu czy jeziora. Teoretyczne istnienie fal grawitacyjnych jako pierwszy wykazał słynny Albert Einstein, jeszcze w 1916 r. Od tamtego wydarzenia minęło 100 lat. Przez ten czas nauka dowiodła słuszności wielu elementów ogólnej teorii względności Einsteina, ale istnienie fal grawitacyjnych udało się bezpośrednio potwierdzić dopiero teraz.
- Uczestniczyła pani w badaniach otwierających nowe perspektywy eksploracji wszechświata. Rektor Tadeusz Kuczyński w swojej laudacji na pani cześć użył nawet frazy „Otwarcie nowego okna kosmosu”. Słusznie?
- To naprawdę jest otwarcie nowego okna na wszechświat. Będziemy mogli obserwować zjawiska, których wcześniej nie mogliśmy zauważyć w żaden inny sposób. Początkowo mało kto zdaje sobie sprawę z dalekosiężnych konsekwencji dopiero co opublikowanych badań. Podobnie będzie z naszym odkryciem fal grawitacyjnych. Ale już teraz jedno jest pewne: dla autorów książek fantastyczno-naukowych zaczął się dobry czas do snucia nowych teorii i fascynujących opowieści. Oni mogą popuścić wodze fantazji, naukowcom wypada mówić tylko o tym, co zostało potwierdzone naukowo.
- O istnieniu czarnych dziur wiemy od dawna, ale z waszych badań wyłania się fascynujący obraz ciągłych kolizji w kosmosie…
- Myśmy zarejestrowali zderzenie dwóch czarnych dziur 14 września 2015 r. Tak naprawdę, do takiego zderzenia doszło znacznie, znacznie wcześniej, bo 1 miliard 300 mln lat temu. W efekcie tego zderzenia powstało tyle energii, co w przypadku aż trzech mas naszego słońca. Wszystko trwało w ułamku sekundy. To było najbardziej energetyczne zjawisko w historii ludzkich badań naukowych, które zarazem pokazało, że zderzenia czarnych dziur nie są niczym niezwykłym, być może w przyszłości obserwować będziemy po kilka takich zdarzeń w tygodniu… (śmiech). Tak czy owak, mamy do czynienia z narodzinami nowej gałęzi nauki, czyli astrofizyki fal grawitacyjnych.
- Ma pani jakieś optymistyczne przesłanie dla miłośników astronomii?
- Żyjemy w fascynujących, wręcz historycznych czasach. Będziemy już wkrótce świadkami nowych i przełomowych odkryć, w tym obiektów, o których istnieniu, w kosmosie, nic teraz nie wiemy. Astronomia to ekscytująca i fantastyczna przygoda.
- Dziękuję.
Piotr Maksymczak