Najwięcej Zuzek i Olków
- Początek każdego roku to czas podsumowań. Jak pani postrzega miniony rok, dużo mieliście pracy?
Małgorzata Janecka-Kwiatkowska, kierowniczka Urzędu Stanu Cywilnego: - Tylko w ostatnim kwartale 2019 r. obsłużyliśmy ok. trzy tys. interesantów. Ale to wzmożenie nie wyniknęło z nadzwyczajnej liczby urodzin czy zgonów. Swoją cegiełkę do kolejek dołożyła unijna dyrektywa dotycząca ochrony danych osobowych, potocznie nazywana RODO. Przepisy te okazały się być dużym utrudnieniem dla wielu naszych interesariuszy, których czasami musieliśmy i wciąż musimy odprawiać z kwitkiem, bo wiele spraw, np. akt zgonu, może teraz załatwić tylko najbliższa rodzina.
- Ilu małych zielonogórzan trafiło w ubiegłym roku do rejestrów USC?
- Nasz urząd odnotował w zeszłym roku 1.648 noworodków. W tym 835 chłopców i 813 dziewcząt. To spadek w porównaniu z 2018 r., w którym zarejestrowaliśmy 1.970 maluchów: 986 dziewcząt i 884 chłopców. Na podstawie tych liczb trudno jednak powiedzieć, ile wśród tych noworodków było zielonogórzan, bo odnotowujemy wszystkie dzieci, które przyszły na świat w naszym mieście. Również te, które po opuszczeniu szpitala położniczego powróciły do domu rodzinnego położonego np. w Gubinie czy Krośnie. Ta zasada działa także w drugą stronę. Część zielonogórzanek rodzi w Sulechowie lub Nowej Soli. I to tamte USC wydają wówczas akt urodzenia.
- Narodziny dziecka to wielka radość oraz konieczność wybrania imienia, jakie było szczególnie popularne w 2019 r.?
- Królowała Zuzanna i Aleksander. Na drugim miejscu uplasowała się Zofia oraz Jakub. Dzieciom par ukraińskich lub polsko-ukraińskich, a jest ich z każdym rokiem coraz więcej, nadawano imiona funkcjonujące w obu obszarach językowych, najczęściej: Anastazja, Nina, Roksana i Bruno. Być może to zbyt daleko idące uogólnienie, ale mam wrażenie, że ukraińskie pary, które planują zamieszkać w Polsce na stałe, nadają już tu urodzonym swoim dzieciom takie imiona, które w przyszłości nie będą ich stygmatyzowały ani zdradzały kraju pochodzenia rodziców.
- Niedawno w jednym z polskich miast odnotowano próbę nadania chłopcu imienia Audi. Czy tego typu ekstremalne próby odnotowaliście w zielonogórskim USC?
- U nas nie, ale w Warszawie była próba rejestracji imienia Yoda pochodzącego z filmowej sagi „Gwiezdne wojny”. W zielonogórskim USC mieliśmy wnioski o zarejestrowanie Carmen, Vanessy i Chanel. Mieliśmy także wnioski o rejestrację zdrobniałych wersji imion żeńskich, np. Marysia. Tłumaczymy wtedy rodzicom, że mogą nieświadomie skrzywdzić swoje dzieci, które za 40 czy 50 lat wciąż będą nazywane Marysiami. W tym miejscu warto wyjaśnić, że rodzice noworodka mają aż sześć miesięcy na ewentualną zmianę imienia dziecka. Co ważne, bez podawania przyczyn, wystarczy tylko złożyć wniosek. Warunek jest jeden – o zmianę imienia dziecka muszą zgodnie wystąpić tata z mamą.
- Nie sposób nie wspomnieć o zgonach. Dużo zielonogórzan odeszło od nas na zawsze?
- W 2019 r. zarejestrowaliśmy więcej zgonów niż narodzin. Nikłą pociechą może być tylko to, że w ubiegłym roku zmarły w Zielonej Górze 3.104 osoby, rok wcześniej – 3.304. Zielonogórzanie najczęściej umierają pomiędzy 70. i 80. rokiem życia. Częściej mężczyźni niż kobiety. W 2019 r. zmarło 1.811 panów i 1.293 panie. Liczba zgonów znacznie przewyższa liczbę narodzin. To tendencja, którą obserwujemy od kilkunastu lat. Na szczęście, przybywa nam mieszkańców z innych rejonów Polski oraz zagranicy. W 2019 r. w naszym USC zawarto 640 związków małżeńskich, w tym gronie była też para polsko-wietnamska, polsko-chińska oraz polsko-mongolska.
- Czego powinno się życzyć urzędnikowi stanu cywilnego?
- Jak największej liczby ślubów i narodzin. Widząc szczęście młodej pary oraz radość na twarzach rodziców, dostajemy skrzydeł.
- Dziękuję.
Piotr Maksymczak