Mistrz Dowcipu rozbawi cię do łez
- Jak zostaje się prowadzącym nowego talent-show?
Roman Awiński, dziennikarz, prezenter: - Przy produkcjach dla dużej anteny, każdy program ma swojego pomysłodawcę i producentów. Ja nie szukałem specjalnie możliwości, żeby się tam znaleźć. Powiedzmy, że trafiliśmy na siebie. Jak każdy musiałem przejść przez gęste sito castingu, sprawdzić się przy próbach. Wreszcie wyłoniono mnie z grona kilkudziesięciu kandydatów na prowadzącego nowy program.
- Opowiedz, jak się w tej roli czujesz. Wcześniej nie decydowałeś się na pracę w telewizji.
- To pierwszy raz, kiedy biorę udział w takiej dużej produkcji telewizyjnej. Wcześniej sądziłem, że się do tego nie nadaję. To był błąd. Teraz bezczelnie powiem - tak, nadaję się do tego i to jest moje właściwe miejsce! Na planie czuję się, jak Marilyn Monroe u szczytu sławy. Jeszcze nigdy tyle osób o mnie nie dbało, tak bardzo się nie troszczyło. Podczas pierwszych nagrań myślałem, że uczestniczę w jakimś wielkim spisku. Miałem wrażenie, że wszyscy działają w zmowie i za chwilę ktoś wyskoczy zza ściany i krzyknie „Niespodzianka! Chcieliśmy, żebyś przez chwilę poczuł się jak gwiazda”. Praca na planie jest fenomenalna. Producenci, ekipa, reżyser tworzą taką atmosferę, że nie czuję, że jestem w pracy. To jest czysta przyjemność. Są wszelkie powody ku temu, żeby bardzo szybko odbiła mi palma albo uderzyła woda sodowa. Oni naprawdę robią wszystko, żeby mi odbiło.
- W programie towarzyszysz osobom, które chcą zdobyć tytuł Mistrza Dowcipu. Masz swoich faworytów?
- Tak, nawet kilku. Zgłosili się świetni ludzie, opowiadali kawały, które znałem, ale robili to w tak zaskakujący sposób, że ciężko było utrzymać powagę. O to właśnie chodzi. Warto podkreślić, że my nie szukamy w tym programie dowcipów. Szukamy Mistrza Dowcipu. Niejednokrotnie mamy do czynienia z jakimś żartem, który znamy. Mimo wszystko śmiejemy się, bo został opowiedziany w sposób specyficzny, który uruchomi naszą wyobraźnię.
- Czy można się jeszcze zgłaszać do udziału w programie?
- Oczywiście, zapraszamy! Każdy może się zgłosić. Każdy uczestnik ma szansę na wygranie pieniędzy. Można wyjść bogatszym nawet o 4,5 tys. zł. Niezależnie, czy bardziej czy mniej wychodzi ci opowiadanie dowcipów, zgłoś się, bo to fajna zabawa!
- Kto zasiądzie w jury i będzie oceniał uczestników?
- Kierownikiem jury jest stand-uper Michał Pałubski. Pozostali członkowie są wyłaniani z publiczności. To, że program jest nagrywany z udziałem publiczności pomaga też uczestnikom wczuć się w klimat. Kiedy szerokie audytorium w żywy sposób reaguje na dowcipy, to tym lepiej dla osoby występującej. Wiemy, że towarzyszy jej stres, bo są kamery, światła, scena, duża produkcja, która może przerażać, ale to są pierwsze sekundy.
- Z niecierpliwością czekamy więc na premierę w piątek, 4 marca, o godz. 21.00 w telewizyjnej „Czwórce”.
- Zapraszam! To jest luźny program, podczas którego nie musisz zasiadać na kanapie z ciepłą herbatą. To jest program, który może cię wciągnąć bez reszty, ale może też ci towarzyszyć. Może lecieć w tle, kiedy w piątki wieczorem spotykacie się ze znajomymi, rozmawiacie. Usłyszycie dowcip, złapiecie puentę, zaśmiejecie się. My chcemy, żebyście się dobrze bawili. Oglądając ten program zaczniecie się prześcigać w opowiadaniu dowcipów. A słyszałeś to, a tamto? To świetne preludium przed występem na naszej scenie.
- Dziękuję.
Agata Przybylska