Matematycy ufundowali Banachusa
Banachus zasiadł przy wejściu do budynku Wydziału Matematyki, Informatyki i Ekonometrii, w uczelnianym kompleksie, przy ul. Podgórnej.
- Chcieliśmy, żeby nawiązywał do słynnego polskiego matematyka Stefana Banacha, który w okresie międzywojennym działał we Lwowie. Był jednym z najwybitniejszych matematyków w skali światowej. Stąd imię figurki: Banachus – tłumaczy prof. Andrzej Cegielski, szef zielonogórskiego PTM i pomysłodawca postawienia Bachusika. – Chodziło nam nie tyle o podobieństwo fizyczne z profesorem, a raczej o oddanie jego ducha. Banach był człowiekiem bardzo wesołym i nie stronił od alkoholu.
Lwowscy matematycy spotykali się w kawiarni „Szkocka”, gdzie rozwiązywali różne zadania. Zapisywali je ołówkami na blatach. Było to nietrwałe rozwiązanie, bo kelnerzy szybko czyścili blaty, dlatego później założono specjalną księgę, w której notowano pomysły naukowców i wyniki ich matematycznych pojedynków. Nagrodą za rozwiązanie jakiegoś problemu były np. dwa kufle piwa lub... żywa gęś.
- Bachusik nawiązuje do jednego z zagadnień dyskutowanego w „Szkockiej,” tzw. paradoksu Banacha-Tarskiego. Kula może być pocięta na nieskończenie wiele kawałków, z których można złożyć dwie kule identyczne z kulą wyjściową – opowiada prof. Cegielski. – Matematycznie to możliwe, w praktyce nie. Stąd Banachus w jednej ręce trzyma kulę, a obok niej leżą już kolejne dwie.
- W drugiej ręce ma natomiast puchar z winem, jednak nie próbowaliśmy ich rozmnożyć – śmieje się Robert Tomak, autor rzeźby. – Bohater siedzi na księdze dotyczącej matematyki, a zdobią go kiście winogron.
Banachus to 49. Bachusik w naszym mieście. Jest też drugim Bachusikiem uniwersyteckim. Kilka lat temu, przed rektoratem zasiadł UZetikus, również wyrzeźbiony przez R. Tomaka.
- Nasz jest ufundowany w części przez matematyków, którzy się na niego złożyli, a resztę dołożył rektor – zdradza prof. Cegielski, który wraz prorektorem, prof. Wojciechem Strzyżewskim odsłonił rzeźbę.
- Namawiam wszystkich, by zorganizowali sobie spacer po Zielonej Górze śladami Bachusików – mówił prof. Strzyżewski do licznie zebranej publiczności, która chwilę wcześniej skończyła rysować na chodniku tzw. trójkąt Sierpińskiego - tak matematycy świętowali swój jubileusz.
(tc)