Lechia jedzie do lidera
Zwycięską bramkę dla zielonogórzan zdobył w 81. minucie z rzutu karnego Szymon Kobusiński. To już jedenaste trafienie najskuteczniejszego gracza Lechii. W klasyfikacji strzelców pozycjonuje go na trzecim miejscu za dwójką „Ślązaków” – Adamem Żakiem z Polonii Bytom - 15 bramek i Mariuszem Idzikiem z Ruchu Chorzów – 12. – Bramka cieszy, ale sytuacje, które miałem powinienem skończyć jeszcze lepiej i mogło być tych bramek więcej – wyznał po meczu nienasycony strzelecko „Kobus”, który najbardziej i tak cieszył się ze zwycięstwa zespołu. – Byliśmy bardzo zdeterminowani, zasłużyliśmy na wygraną, bo prowadziliśmy grę w drugiej połowie.
Zielonogórzanie prowadzili po golu Jędrzeja Króla zdobytym w 41. minucie spotkania, ale do przerwy był remis, bo tuż przed końcem pierwszej połowy wyrównał Artiom Carastoian. Nerwy były też w końcówce meczu, ale na szczęście rywale nie byli w stanie skutecznie zagrozić bramce Wojciecha Fabisiaka. – We wcześniejszym meczu (z Piastem Żmigród 1:1 – dop. mk) straciliśmy zwycięstwo w 90. minucie i tutaj chcieliśmy się wystrzec błędów. Z tyłu głowy siedziały te stracone gole w ostatniej akcji. Chyba byśmy się pozabijali w szatni, gdyby nam znowu strzelili w ostatniej minucie – uśmiechał się Jakub Babij, piłkarz Lechii.
Zielonogórzanie wygrali po raz piąty w sezonie i wskoczyli na piąte miejsce w tabeli. Ścisk w tabeli jednak jest - jak zawsze ogromny. Jeden dobry mecz mocno winduje w górę, wpadka skutkuje dość znaczącym spadkiem. W niedzielę, 18 października, we Wrocławiu mecz drużyn z czołówki 3. grupy. Lechia zagra z liderem, Ślęzą. – Na pewno powalczymy o trzy punkty – zapowiada Szymon Kobusiński. Ślęza też grała w środę, też odrabiała ligowe zaległości i też padł wynik 2:1. Tyle, że nieoczekiwanie ze zwycięstwa cieszyli się rywale – Pniówek Pawłowice Śląskie. Pierwszy gwizdek niedzielnego meczu we Wrocławiu o 14.00.
(mk)