Jacek Budziński startuje na prezydenta
- Start kampanii wyborczej PiS wygląda nieco kabaretowo. Jest dwóch oficjalnych kandydatów na prezydenta, a pan pojawia się jako trzeci. Poseł Marek Ast usilnie namawia do startu posła Jerzego Maternę, a ten z zaskoczenia rejestruje komitet wyborczy… Jacka Budzińskiego. Bardzo widowiskowe. Ja się pogubiłem. To jest pan oficjalnym kandydatem PiS w marcowych wyborach prezydenckich?
Jacek Budziński, były radny PiS: - Jestem. W PiS, jak w każdej partii, są różne frakcje, które dyskutują, przedstawiają swoje argumenty i kandydatów. To typowy spór. Każdy przedstawił swoje racje. Sprawa jest definitywnie zamknięta.
- Od poniedziałku, kiedy poseł Materna zarejestrował komitet wyborczy, skrót „PiS” znaczy trochę coś innego. Dlaczego zrezygnowaliście z partyjnego szyldu?
- Pełna nazwa naszego komitetu to KWW Prawa i Solidarna Zielona Góra Jacka Budzińskiego. Nie zamykamy się tylko w partyjnych szeregach. Ta formuła komitetu jest o wiele szersza. Jest to ukłon w stronę Solidarności i innych prawicowych środowisk. Są ludzie o bliskich nam poglądach, którzy jednak nie chcą startować pod partyjnym szyldem, w poszerzonej formule gotowi są mnie poprzeć i przyłączyć się do komitetu.
- Rozumiem, że z Prawej i Solidarnej Zielonej Góry wystartują dotychczasowi radni PiS?
- Tak. Zaproponowałem to moim koleżankom i kolegom. Będą „jedynkami” na naszych listach. W tej chwili jest jeszcze za wcześnie, by mówić kto, z którego okręgu wystartuje. Na pewno ja będę liderem listy w moim okręgu obejmującym m.in. osiedla Pomorskie i Zastalowskie.
- Pełnomocnikiem pana komitetu jest poseł Materna. Cztery lata temu to on kandydował na prezydenta, a pan dział w jego komitecie. Niedawno odnalazłem zdjęcia z tamtej kampanii. Billboard z J. Materną zarzucał prezydentowi Kubickiemu, że zadłużył miasto na 230 mln zł. Straszyliście, że wszystko miało się zawalić, łącznie ze stadionem na Wrocławskiej…
- Nie mam zamiaru prowadzić kampanii opartej na totalnej krytyce poczynań prezydenta Kubickiego. Przede wszystkim przedstawię swój pomysł na rządzenie miastem. Nie oznacza to, że nie zdefiniuję jego błędów. Chce jednak pokazać inną filozofię zarządzania. Są rzeczy warte kontynuowanie i te, które trzeba zmienić. Na przykład, na pewno trzeba kontynuować proces integracji miasta z gminą, pamiętając, że w referendum 47 proc. mieszkańców było przeciw.
Natomiast na pewno trzeba zmienić sposób komunikowania się i traktowania mieszkańców. Uważam, że teraz jest fatalnie. Janusz Kubicki skonfliktował się z wieloma środowiskami. Np. chcąc budować drogę na wzgórzu Braniborskim, upierając się przy trasie przez Jędrzychów, próbując zlikwidować Zespół Szkół Technicznych, wycinając las na os. Śląskim pod budynki KTBS, źle prowadząc rozmowy o podwyżkach płac w miejskich spółkach. Ja przed podjęciem decyzji na pewno będę z ludźmi rozmawiał. Mieszkańcom i pracownikom należy się szacunek.
- Widzę, że będzie gorąco.
- Ja głosowałem za budową Lubuskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. To trzeba robić. Problemem jest brak skuteczności w ściąganiu inwestorów. Tu nie ma sukcesów. To trzeba zmienić. Patrzyć jak to robi np. Wadim Tyszkiewicz w Nowej Soli.
- Przed tygodniem, podczas prezentacji swojego programu, prezydent Kubicki dziękował zielonogórzanom, że angażują się w życie miasta. Jednym z przykładów był budżet obywatelski. Jak pan go ocenia?
- Sam zgłosiłem trzy wnioski. Ludzie, jeżeli chcą, powinni brać sprawy w swoje ręce. A widać, że chcą. Mieszkańcy powinni mieć możliwość decydowania. Jeżeli wygram, to będę kontynuował budżet obywatelski. Z jedną korektą – w przyszłym roku na budżet obywatelski powinno pójść 9 mln zł. Już po pierwszej edycji namawialiśmy prezydenta o zwiększenie kwoty z 3 do 6 mln zł. Tak się stało. Teraz trzeba zrobić kolejny krok.
Podobnego zdania jestem o Funduszu Integracyjnym. To ludzie powinni dzielić obiecane pieniądze. Na samym dole, w sołectwach. To oni mają decydować, a władze słuchać, czego mieszkańcy chcą i to realizować. Takie myślenie wynika z mojego 12-letniego doświadczenia jako radnego. Mamy słuchać ludzi.
- Największe problemy Zielonej Góry?
- Niewątpliwie migracja młodych ludzi. Wiem jaki to problem, bo jestem nauczycielem i mam kontakt z moimi byłymi uczniami. Uciekają stąd za lepszą pracą. Dlatego tak potrzebne są nam nowe, dobrze płatne miejsca pracy. I dobre otoczenie dla młodych rodzin – żłobki, przedszkola, dobra oświata. Teraz sytuację miasta oceniam na 3+.
- Kto wygra wybory?
- Nie udawajmy, prezydent Janusz Kubicki uznawany jest za faworyta wyborów. Zakładam, że spotkamy się w drugiej rundzie.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski