Haręźlak robi za kierowcę. Dla Orkiestry Owsiaka
Styczniowa licytacja Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie mogła się obyć bez wiceprezydent Wiolety Haręźlak. Każdego roku wspomaga Orkiestrę, oferując swoje usługi a to jako sprzątaczka, specjalność – mycie okien, a to jako kucharka, specjalność – gotowanie pomidorowej dla wolontariuszy, a to jako kominiarz, specjalność – czyszczenie pałacowych kominów. W tym roku oferta W. Haręźlak była równie ciekawa. Zaproponowała bowiem, że będzie przez cały dzień wozić zwycięzcę licytacji. Przez pełne osiem godzin.
Licytację wygrał Zbigniew Półgrabia, mieszkaniec Droszkowa, gmina Zabór. Jest właścicielem zakładu usług leśnych, zajmuje się pozyskiwaniem i zrywką drewna oraz zagospodarowaniem lasu. Mieszka tuż pod lasem, przy ul. Akacjowej.
Dlaczego wziął udział w licytacji WOŚP? Odpowiedź pada natychmiast: - Przede wszystkim chciałem wesprzeć inicjatywę Owsiaka. Pomaganie dzieciom uważam za swój obowiązek. A oferta prezydent W. Haręźlak ujęła mnie swoją pomysłowością. Mając poparcie żony, przystąpiłem do twardej licytacji. I wygrałem – z dumą podkreśla Z. Półgrabia.
Pani prezydent do pracy w charakterze kierowcy przygotowała się nadzwyczaj starannie. Z Lubuskiego Teatru wypożyczyła piękny uniform zawodowego szofera, od razu było po nim widać, że kierowca pracuje co najmniej u angielskiego lorda. Potem zaczęła szukać ekskluzywnego pojazdu, by sprostać wysokiej randze swego nowego pracodawcy.
- Chciałem zaproponować jazdę zwykłym busikiem, wozimy nim pilarzy do pracy w lesie. Ale pani prezydent mnie ubiegła. Podjechała pod mój dom prawdziwym cackiem. Wsiadłem bez namysłu, bo nie mogłem sprawić zawodu – tłumaczy Z. Półgrabia.
Uchylmy rąbka tajemnicy. Tym motoryzacyjnym cackiem był nowiutki Hyundai Santa Fe , diesel, pojemność 2.0, moc 185 km, napęd na cztery koła, wersja Platinum.
- Pomogła mi zielonogórska firma Gezet, samochód wypożyczyli mi na cały dzień i wytłumaczyli tajniki obsługi. Najpierw trochę poćwiczyłam, pełna zachwytu dla możliwości tego samochodu, potem zatankowałam do pełna i śmiało wyruszyłam w drogę – pani prezydent z filuternym uśmiechem odsłania motoryzacyjne kulisy.
Pierwsze godziny wspólnej jazdy minęły nie wiadomo kiedy. Prawdę mówiąc, trafiła kosa na kamień. Usta się nie zamykały ani kierowcy, ani pasażerowi.
- Już w szkole mówiono o mnie, że jestem wybitnie wyszczekany, ale krasomówcze zdolności pani prezydent wręcz wbiły mnie w fotel. Na szczęście, znaleźliśmy całą masę wspólnych tematów. Najczęściej rozmawialiśmy o życiu, o jego blaskach i cieniach, o naszych pasjach, rodzinie i wspólnych znajomych. Ja mam w domu cztery panie, nie miałem wyjścia, by nie stracić prawa głosu, musiałem opanować trudną sztukę przetrwania – żartobliwie odpowiada pasażer pani prezydent, pytany o wrażenia ze wspólnej podróży.
Poniedziałkowy pracodawca W. Haręźlak dba o swoich współpracowników. Doskonale wie, że po kilku godzinach jazdy należy się kierowcy przerwa oraz drugie śniadanie. Pauza wypadła w Otyniu, w zajeździe „U Basi”, gdzie, jak twierdzi Z. Półgrabia, podają najlepszy w województwie żurek i gulasz. Po krótkim posiłku ruszyli dalej w drogę, szlakiem codziennych obowiązków pana Zbigniewa.
Dniówka Wiolety Haręźlak dobiegła końca w okolicach godz. 17.00.
- Jestem pełen podziwu dla profesjonalnych umiejętności pani prezydent. Jeździ śmiało, ale bezpiecznie. No i ta fantastyczna atmosfera ciepła i życzliwości, którą emanowała przez cały czas. To był cudowny dzień – podkreśla pan Zbigniew.
Jak nas poinformował Filip Gryko, szef zielonogórskiej WOŚP, tegoroczna, zielonogórska edycja Orkiestry zakończyła się sukcesem. Z zakończonych aukcji zgromadzono ponad 17 tys. zł, a wcześniej do puszek zielonogórzanie wrzucili ponad 300 tys. zł.
Za rok kolejna licytacja WOŚP. Wioleta Haręźlak już się zastanawia, w jakim charakterze weźmie w nim udział. Znając jej pomysłowość, możemy być pewni, że na pewno będzie to coś odlotowego.
(pm)
Fot: Krzysztof Grabowski