Gorzów chce nam zabrać skarbówkę

29 Czerwiec 2018
- Radni PiS, którzy powinni być źródłem miarodajnej informacji w sprawie przenosin Krajowej Administracji Skarbowej, z Zielonej Góry do Gorzowa, są zaskoczeni. Skąd ten problem? Z całkowitej bezradności. Zielonogórscy politycy PiS nie mają nic do gadania – grzmiał prezydent Janusz Kubicki.

Wtorkową sesję rady miasta rozpoczęło wystąpienie Marcina Zdrzalika, członka Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność przy I Urzędzie Skarbowym w Zielonej Górze. Słowom padającym z mównicy przysłuchiwała się duża grupa pracowników obu zielonogórskich urzędów skarbowych.

- Kilka dni temu otrzymaliśmy pismo, z którego wynika, że prace nad przenosinami Krajowej Administracji Skarbowej do Gorzowa Wlkp. są już daleko zaawansowane. Z nieoficjalnych przekazów wiemy, że już od 1 stycznia 2019 r. rozpocznie się proces przenosin zielonogórskich etatów skarbówki do Gorzowa. Istnieje realne niebezpieczeństwo, że pracę w Zielonej Górze może stracić nawet 200 osób – bił na alarm przedstawiciel pracowników.

Jak przyznał mówca, nikt tego oficjalnie nie potwierdził, ale z kolejnych „przecieków” raczej jednoznacznie wynika, że Ministerstwo Finansów już podjęło decyzję o przenosinach lubuskiej KAS do Gorzowa. Najczęściej podawanym powodem przenosin ma być gorzowska lokalizacja siedziby Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Pracownicy zielonogórskiej skarbówki poprosili radnych i władze miasta o pomoc.

Wybuchła dyskusja. Adam Urbaniak, przewodniczący rady miasta miał duży problem z wytonowaniem emocji oraz sprowadzeniem chaotycznej dyskusji do jakiegoś konsensusu.

- Uchwalenie protestu w formie apelu rady miasta to w tym przypadku oczywistość, ale dobrze byłoby poświęcić tej bulwersującej sprawie sesję nadzwyczajną, na którą powinniśmy zaprosić wojewodę i parlamentarzystów - przekonywał A. Urbaniak.

Radni długo nie dali się uspokoić.

- Politycy gorzowscy są bardzo aktywni. Potrafią się natychmiast zjednoczyć, gdy tylko zauważą szansę na zabranie Zielonej Górze kolejnej instytucji publicznej. Za moment stracimy Wojewódzką Stację Krwiodawstwa oraz część ważnych oddziałów szpitala klinicznego – ostrzegał Robert Górski, klub Zielona Razem.

Znacznie ostrzej zaatakował Grzegorz Hryniewicz, klub Zielona Razem, który przypomniał, że prominentni politycy PiS już w zeszłym roku zapewniali, że nikt nie myśli serio o wyprowadzeniu KAS z Zielonej Góry.

- Jak to możliwe, że lubuskie władze PiS oraz zielonogórscy posłowie tej partii nic nie wiedzą o tych przenosinach – retorycznie pytał radny.

Wtórował mu szef klubu Zielona Razem, Filip Gryko: - Może warto byłoby, aby pracownicy KAS zwrócili się wprost do Kazimierza Łatwińskiego, radnego PiS, który na co dzień współpracuje z wojewodą, niech wyjaśni, czy rzeczywiście są plany wyprowadzki KAS do Gorzowa.

- Dyskusja z wojewodą jest bezprzedmiotowa. On jest tylko wykonawcą decyzji, które zapadają w Warszawie. Powinniśmy nasz protest zaadresować do premiera i ministra finansów - przekonywał Tomasz Nasterowicz, radny SLD.

- Radni PiS, którzy powinni być źródłem miarodajnej informacji w sprawie przenosin Krajowej Administracji Skarbowej, z Zielonej Góry do Gorzowa, są całkowicie zaskoczeni. Skąd ten problem? Z całkowitej bezradności. Zielonogórscy politycy PiS nie mają nic do gadania – grzmiał prezydent Janusz Kubicki.

Radni PiS: Piotr Barczak oraz Jacek Budziński również nie kryli swego oburzenia.

- Jesteśmy naprawdę zaskoczeni. Nikt z nami nie konsultował tych ewentualnych przenosin. Ale wciąż jest szansa na odwrócenie tego procesu. Nawołuję do powstania ponadpartyjnego ruchu w obronie strategicznych interesów naszego miasta, inaczej stracimy wszystko – J. Budziński wzywał do wspólnego oporu.

Radni, po długiej i emocjonalnej dyskusji, postanowili spotkać się jeszcze raz, podczas sesji nadzwyczajnej, aby szczegółowo omówić strategię zablokowania przenosin KAS do Gorzowa. Postanowili zaprosić na sesję wojewodę oraz lubuskich parlamentarzystów. Ta zostanie zwołana w  poniedziałek, 2 lipca, godz. 14.00.

(pm)