Futbol amerykański. Za miesiąc zaczynamy!
Czyli w najwyższej klasie rozgrywkowej, w której zielonogórzanie zagrają jako beniaminek. Gdy wydawało się, że po przegranym ubiegłorocznym finale z Towers Opole kolejny sezon mogą spędzić w LFA 2, wówczas przyszło zaproszenie do grona najlepszych. Tym samym nadarza się okazja do rewanżu... za porażkę z Towers w najważniejszym spotkaniu sezonu. Z opolanami Wataha zagra u siebie dopiero pod koniec maja. W inauguracyjnym spotkaniu przed własną publicznością zielonogórzanie zmierzą się z Armią Poznań. - Zderzymy się z zespołami, które od wielu lat grają na dużo wyższym poziomie i mają zdecydowanie większe możliwości kadrowe - wyznaje Marek Ziółkowski, który dodaje, że w klubie nie pędzą za pojedynczymi zwycięstwami, a pracują u podstaw. - Chcemy budować cały system gry. Nie poszliśmy w kierunku ściągnięcia kilku „samograjów”, którzy i tak po sezonie by odeszli. Nowy trener Michael Ray Sholars chce budować zaplecze – tłumaczy właściciel klubu, który chce stworzyć również zespół młodzieżowy.
W chwili wstąpienia w szeregi LFA 1 zabawa się skończyła. Wysiłek zawodników w siłowni, jak również i środki na sezon muszą być odpowiednio zwielokrotnione. Choć czołówkę ligi i tak trudno będzie dogonić. - Budżet Panthers Wrocław jest dwudziestokrotnie większy niż nasz - mówi o wicemistrzu z ubiegłego sezonu Ziółkowski. Wataha będzie dysponować budżetem na poziomie 200 tys. zł. Futboliści amerykańscy mają status amatorów i za grę nie pobierają wynagrodzenia. Co innego gracze zza oceanu, którzy wzmacniają ekipy w Europie. Ci żyją z grania, ale tutaj są obostrzenia. W Polsce zakontraktować do klubu można dwóch, zaś w meczu może zagrać jeden. Kilka dni temu Wataha pozyskała 26-letniego Camerona Grada, którego rekomendował i z którym pracował już w przeszłości w europejskich klubach trener zielonogórzan. Profesjonalizm, etyka pracy, a także mentalne cechy, które w meczu pociągną zespół, to aspekty, którymi klub kieruje się przy kontraktowaniu graczy tzw. importowanych.
Wataha w perspektywie kilku lat chciałaby powalczyć o medale, ale na dzień dobry zespół będzie chciał się utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Będziemy ewoluować jako klub tak samo, jak cała liga. Ten sport robi się coraz popularniejszy, mam nadzieję, że to się przełoży na frekwencję - kończy Ziółkowski.
(mk)