Filip Prokopyszyn: Cały czas jestem w szoku!

25 Październik 2019
- Pan kolarz? Bez przesady! Muszę jeszcze na tego pana trochę poczekać i trochę mocniej zapracować – mówi Filip Prokopyszyn, brązowy medalista mistrzostw Europy w kolarstwie torowym.

Jeśli jeszcze nie pan, to już na pewno nie dziecko! 19-letni Prokopyszyn w tym roku przebojem wdarł się do grona seniorów w kolarstwie torowym. W czerwcu zdobył srebrny medal na Igrzyskach Europejskich w Mińsku. Wywalczył go w swojej koronnej konkurencji -scratchu. W ubiegłym tygodniu, w holenderskim Apeldoorn sięgnął po brązowy krążek mistrzostw Europy. I to w konkurencji, która miała być tylko przetarciem przed ważniejszymi startami, czyli wyścigu eliminacyjnym.

Uległ tylko rutyniarzom. Utytułowanym i przyzwyczajonym do odgrywania czołowych ról. Wygrał Elia Viviani, aktualny mistrz olimpijski z konkurencji omnium, a drugi za Włochem finiszował Francuz Bryan Coquard, wicemistrz olimpijski z Londynu. – Na pewno byli zdziwieni, że taki zawodnik koło nich stoi. Spoglądali na podium ze zdziwieniem, bo między nami jest znacząca różnica wieku, a zdobyte przez nich medale olimpijskie mówią same za siebie. Z takimi zawodnikami przegrać, to jak wygrać – uśmiecha się F. Prokopyszyn.

Jego kariera pędzi tak szybko, że za rok sam może pojawić się na największej imprezie czterolecia. – Wszystko dzieje się tak szybko, że czasami to do mnie nie dociera – wyznaje 19-latek. – Przecież mój pierwszy medal mistrzostw Polski zdobyłem cztery lata temu, a teraz już mam seniorski medal mistrzostw Europy. W sumie cały czas jestem w szoku! – dodaje kolarz.

Jedną z tych osób, której wyniki młodego zawodnika nie szokują jest dziadek, Kazimierz Prokopyszyn. Medal mistrzostw Starego Kontynentu był świetnym prezentem na 77. urodziny, które obchodził w tym tygodniu. – Pękam z dumy, bo jeżeli chodzi o naszych kolarzy w regionie, to żaden z zawodników nie zdobył tylu medali co Filip, a jest ich w sumie dziewięć. Mówię o juniorskich i seniorskich mistrzostwach, zarówno Europy, jak i świata – wylicza dziadek, który wierzy, że w przyszłym roku ujrzy wnuka w Tokio na torze Igrzysk Olimpijskich.

Tego życzył również F. Prokopyszynowi prezydent Janusz Kubicki, który ugościł nastolatka i jego rodzinę w sali ślubów zielonogórskiego ratusza. – Trzymajmy kciuki, żeby był olimpijczykiem. Z Zieloną Górą jest związany, bo tu się urodził, tu się wychowywał, tu nabierał pierwszych doświadczeń, a teraz walczy w światowej elicie – stwierdził włodarz miasta.

W Zielonej Górze młody kolarz był tylko chwilę. Obecnie startuje już w tzw. wyścigu sześciodniowym w londyńskim Veloparku. Biorą w nim udział czołowi kolarze torowi na świecie, w tym idol F. Prokopyszyna, Brytyjczyk Mark Cavendish.

(mk)