Fala z niespodzianką

18 luty 2022
Zmiany, zmiany, zmiany: od tygodnia nie ma już podstawowego środka prewencji - kwarantanny z kontaktu, uczniowie właśnie żegnają naukę zdalną, a w marcu być może Polacy nawet zdejmą maseczki.

To, jak twierdzą wirusolodzy, złe wiadomości dla seniorów, ludzi młodszych obarczonych ciężkimi chorobami albo „trefnymi” genami. Niektórzy będą się chowali po kątach. W Polsce tylko 58 proc. społeczeństwa jest w pełni zaszczepione (w Lubuskiem 60) i od dawna panuje duża nonszalancja w respektowaniu zasady DDM, a dobowe zgony wciąż liczone są w setkach. Od dnia, w którym szef resortu zdrowia ogłosił „początek końca pandemii” (9 bm.) przez kolejne siedem dni w kraju z powodu COVID-19 zmarło prawie 2 tys. osób. W Lubuskiem, w którym przez kolejne dni wirus rósł w siłę, osiągając wysokie wskaźniki zakażeń na 10 tys. mieszkańców, zmarło 57 zakażonych osób. 10 bm. w Lubuskiem padł rekord pandemii: 1512 nowych, oficjalnie potwierdzonych zakażeń. Od następnego dnia ta liczba powoli spada, ale czy można już mówić o stałej tendencji?

Piąta fala, nie tylko ze względu za rządowe zapowiedzi, jest pełna niespodzianek.

- Można powiedzieć, że nas jakby trochę ominęła - z perspektywy zielonogórskiego pogotowia ratunkowego mówi jego szef Marcin Mańkowski. - Nie mieliśmy tym razem takiego natężenia pracy, jak w poprzednich falach, w których bywało przecież dramatycznie. Oczywiście, teraz też zdarzały się ciężkie momenty, ale nie aż takie. Wiem, że część zakażonych nie robi sobie nawet testów, bo zarażenie przechodzą łagodnie.

O wyraźnie odczuwalnej uldze nie mówią jednak medycy Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.

- Może lekki oddech odczuliśmy tydzień temu, bo ani jeden pacjent nie leżał wtedy u nas pod respiratorem. Ale to trwało tylko jeden, dwa dni - mówi Sylwia Malcher-Nowak, rzeczniczka lecznicy i wylicza: - Liczba hospitalizowanych u nas pacjentów z COVID-19 w ostatnich dniach i tygodniach niezmiennie oscyluje około 100. Dziś (16 bm. – dop. el) jest to 96 zakażonych osób, sześć z nich leży pod respiratorem. Tylko w ciągu ostatniej doby przyjęliśmy siedmiu pacjentów. I cały czas zajęte są łóżka pediatryczne w szpitalu tymczasowym, w których leżą w większości niemowlęta, dzieci do pierwszego roku życia.

Od dwóch tygodni wśród hospitalizowanych w szpitalu tymczasowym pacjentów dominują osoby w podeszłym wieku, po 70. roku życia, niezaszczepione albo zaszczepione jedną dawką preparatu przeciwko COVID-19. Nie mają duszności ani zapalenia płuc, czyli objawów, które wcześniej kwalifikowały do hospitalizacji. W szpitalu znaleźli się z powodu ciężkiej choroby współistniejącej, a nie z powodu zarażenia koronawirusem. Czy oznacza to, że omikron, który w Polsce odpowiada już za 96 proc. zakażeń, przestał być groźny?

- Z takimi stwierdzeniami byłabym ostrożna - mówi rzeczniczka.

Z wirusem nie ma zabawy, chyba że w statystykę. Oficjalnie pandemia została ogłoszona w Polsce przy 425 wszystkich potwierdzonych zakażeniach w kraju, a jej zbliżający się koniec przy prawie 47 tys. zakażeń odnotowanych jednego dnia.

(el)