Bieg dookoła wielkiego miasta
- Ta nasza nowa Zielona Góra chyba nie jest aż taka wielka, skoro można ją przemierzyć w jeden dzień. W dodatku na własnych nogach...
Bartek Borowiec, współorganizator sobotniego I Ultramaratonu Zielonogórskiego „Nowe Granice”: - To się da zrobić (śmiech). Jednak, przyznaję szczerze, wielkość miasta nas zaskoczyła. Szacowaliśmy, że po połączeniu z gminą, jego „obwód” będzie miał jakieś 60-80 km. Sprawdziliśmy. Wyszło ponad 100! Dokładnie 103 km. Żeby więcej osób mogło się przekonać, jak duże jest teraz miasto, postanowiliśmy zorganizować coś w rodzaju otwartego treningu wzdłuż granic. Okazało się, że jest tyyylu chętnych na zwiedzanie w biegu nowej Zielonej Góry! Trzeba było nadać temu formę zorganizowaną. Stąd narodziny I Ultramaratonu Zielonogórskiego „Nowe Granice”.
- I mamy niezłe nagromadzenie debiutów: nowe miasto, nowe granice, nowe zawody...
- W regionie takiej imprezy dla biegaczy jeszcze nie było. Są półmaratony, maratony, ale ultramaraton odbędzie się po raz pierwszy. Stąd nasze pozytywne zaskoczenie, że zgłosiło się aż tyle osób. Myśleliśmy optymistycznie – może „uzbiera się” setka chętnych. A tu, proszę! Mamy blisko 160 startujących! W tym 24 osoby, które chcą pokonać dystans 103 km w pojedynkę. Reszta zawodników przebiegnie trasę w sztafetach, bo stworzyliśmy taką możliwość – dwu-, trzy- i czteroosobowych.
- Ufff... W ekipie czteroosobowej wypada 25 km na głowę. To już w miarę „ludzki” dystans. Choć dla niektórych nadal poza zasięgiem. W moim krótkim żywocie biegacza nie pokonałam jeszcze granicy 10 km... Ultramaraton to dziesięciokrotnie dłuższa trasa!
- Nie ma się czego wstydzić. Tylko biegać, jeśli pani lubi. To jest najważniejsze. Postępy przyjdą same. Grono biegaczy systematycznie się powiększa. I coraz więcej kobiet rusza na trasy. Szacuję, że w tych krótszych biegach, właśnie takich „dziesiątkach”, panie stanowią 30 proc. startujących. W naszym ultramaratonie pobiegnie 12 kobiet, jedna z nich zdecydowała się na samotne pokonanie całej trasy.
- Trzymam za nią kciuki. Będę jej kibicować.
- Proszę kibicować wszystkim! Zachęcam mieszkańców do wyjścia w sobotę z domu i wsparcie nas dopingiem. W „starym” mieście można przyjść do szkoły podstawowej nr 18, przy ul. Francuskiej – tu będzie meta. Szacujemy, że pierwsi zawodnicy pojawią się na niej ok. godz. 14.00, to będą uczestnicy sztafet. Dzieląc dystans z innymi biegaczami, będą mieli więcej sił i pokonają trasę szybciej niż samotnicy. Ci, którzy w pojedynkę biegną „setkę”, muszą się liczyć z kilkunastogodzinnym wysiłkiem. Dla przykładu, Andrzej Dąbrowa, współorganizator naszego maratonu, w poniedziałek przebiegł trasę w ok. 11 godzin.
- I przeżył...
- Ha, ha. No jasne! I w sobotę znów pobiegnie tą trasą, tym razem w sztafecie dwuosobowej. Po takim wysiłku organizm potrzebuje regeneracji, nawet u takiego wytrawnego biegacza jak Andrzej, który w zeszłym roku wygrał ultramaraton w Transylwanii, 100 km po Karpatach. Mięśnie dochodzą do siebie kilka dni, cały organizm - nawet miesiąc. Ale nie straszmy. Dystans jest do pokonania, mimo tego, że to trasa wymagająca, techniczna, o zróżnicowanym terenie. Po drodze będą punkty tzw. odżywcze z ciastkami, owocami, napojami: Jarogniewice, Nowy Kisielin, Stożne, w okolicy miejscowości Wysokie i na Foluszowej w mieście. Startujący to wiedzą, ale ja wymieniam te miejsca, bo tam kibice mają szansę zobaczyć większą grupę biegaczy. Zawodnicy rozproszą się na trasie, rozciągną, skryją, pobiegną głównie leśnymi duktami, polnymi drogami. Asfaltu będzie tyle, co kot napłakał.
- A te nowe granice? Jakie są, poza tym, że słusznej długości?
- Kto jeszcze nie wie, niech się sam przekona. Zielona Góra zawsze była piękna. Teraz stała się jeszcze piękniejsza. Warto wystawić nos z centrum miasta, posmakować nowych terenów w formie spaceru, biegu, jazdy na rowerze. Sam nie znałem takiej Zielonej Góry. Odkrywam ją na nowo. Moreny, zakola Odry, siedliska żurawi, krzyże pokutne, bunkry... Ultramaraton daje nam szansę na doświadczenie tego wszystkiego. To wyjątkowa okazja, by spotkać się z wyjątkową historią i wyjątkową przyrodą. Jeszcze raz zapraszam do biegu, do kibicowania, do poznawania naszego pięknego miasta.
- Dziękuję. I do zobaczenia na trasie.
Daria Śliwińska-Pawlak