Będzie protest pracowników oświaty?
- Trudno nam podjąć decyzję o strajku. Jak to wytłumaczyć rodzicom, dzieciom? Ale jesteśmy do tego rozwiązania zmuszeni, bo jak widać na przykładach innych grup zawodowych, tylko dzięki strajkowi jest szansa na realizację naszych żądań – mówiła na wtorkowej konferencji prasowej Bożena Mania, prezes Zarządu Okręgu Lubuskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Według związkowców, ZNP postępuje zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Pierwszym etapem było ustalenie żądań. Wszyscy dyrektorzy zielonogórskich szkół (jako pracodawcy) otrzymali wnioski o podwyżkę wysokości 1000 zł brutto dla każdego nauczyciela, bez względu na staż pracy i poziom awansu zawodowego. Obecnie toczą się rozmowy z dyrektorami placówek oświatowych, jednak nie jest tajemnicą, że nie są oni w stanie wypłacać wyższych pensji. Nie zrobi tego równie samorząd. O placach nauczycieli decyduje ministerstwo edukacji i rząd. Dlatego kolejnym krokiem, tak uważa ZNP, będą mediacje, ostatnim zaś przeprowadzenie w szkołach referendum, które zaplanowano na początek marca. Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział minimum połowa pracowników szkoły. Jeśli wśród osób biorących udział w głosowaniu min. 50 proc. + 1 opowie się za przeprowadzeniem strajku, wtedy odbędzie się on w danej szkole.
– Teraz jest czas na rozmowę, bo wcześniej tego dialogu zabrakło. Nie było żadnych konsultacji Ministerstwa Edukacji Narodowej z gronem nauczycielskim – tłumaczyła B. Mania.
Nauczyciele zapowiadają, że jeśli jednak dojdzie do strajku, to w czasie jego trwania nie będą prowadzić zajęć dydaktycznych i opiekuńczych. To może być duży problem dla rodziców.
– Apelujemy do rodziców, by zrozumieli nasze działania – prosiła B. Mania. - O tym, czy dana szkoła podjęła decyzję o przeprowadzeniu strajku, dyrektorzy i rodzice dowiedzą się, zgodnie z procedurami, na 5 dni przed planowanym protestem.
W pierwszym etapie ZNP planuje strajki jednodniowe, czy będą dłuższe, zależy od rozwoju sytuacji. Naturalnie pojawia się pytanie, co wtedy będzie działo się z uczniami? - Najlepiej, gdyby podczas strajku dzieci zostały w domu – przekonuje kierownictwo ZNP. Może być to jednak poważne obciążenie dla pracujących rodziców, którzy nie mogą pozwolić sobie na wzięcie urlopu. Dyrektorzy szkół mają obowiązek zapewnić swoim podopiecznym opiekę, jednak w czasie nauczycielskiego strajku nie będą odbywały się zajęcia dydaktyczne. Obecnie, do 28 lutego, trwa etap mediacji. Nauczyciele są jednak zdecydowani w swoich roszczeniach i nie chcą zgodzić się na zaproponowane przez ministerstwo podwyżki, rzędu od 120-166 zł.
Do protestu ZNP nie dołączą zielonogórscy związkowcy NSZZ „Solidarność”. – Prowadzimy swoją akcję według harmonogramu związku. „Solidarność” wchodzi obecnie w spór zbiorowy w zakładach pracy [szkołach – dop. redakcja]. Natomiast nie podpiszemy żadnych porozumień z ZNP, ponieważ nie ufamy panu Sławomirowi Broniarzowi, prezesowi ZNP – powiedziała nam Bożena Pierzgalska, rzecznik prasowy zarządu regionu NSZZ „Solidarność” Zielona Góra.
(ap)