Debata oświatowa przy pełnej sali
Na miejsce debaty wyznaczono salę gimnastyczną podstawówki i gimnazjum w Przylepie. I słusznie, bo na spotkanie przyszło ponad 200 osób zainteresowanych oświatą.
Oświata to delikatny temat. Bo gmina bardzo dba o swoje szkoły, przeznaczając na ich utrzymanie niemałe pieniądze. Mimo tych starań duża część rodziców wybiera miejskie szkoły, bo uczą znacznie lepiej.
Szczególnie widać to w gminnych gimnazjach, skąd w ciągu czterech ostatnich lat ubyło 100 uczniów. Dziś w gminnych gimnazjach uczy się 338 uczniów (w tym 33 z miasta), w tym samym czasie aż 343 gminnych gimnazjalistów wybrało naukę w mieście.
Początek dyskusji
- Miałem pewne wątpliwości, ale tak liczny państwa udział przekonuje mnie, że warto było taką debatę organizować – witał gości wójt Mariusz Zalewski. – Głęboko wierzę, że niezależnie od tego, jak w referendum zadecydują mieszkańcy, to szkoły będą funkcjonować tak dobrze jak do tej pory. Nie mogę się zgodzić z tezą o wyższości oświaty w mieście. Niektóre dane są zaskakujące. Jak się zestawi liczby, to widać, że jest inaczej. Proszę byśmy dyskutowali w nastroju troski o naszą wspólną gminną i miejską oświatę.
- Nigdy nikt z nas nie starał się wykazywać, że ktoś jest gorszy lub lepszy. Partnerstwo nie tym polega – odpowiadał prezydent Janusz Kubicki. – Chcemy doprowadzić do połączenia, chcemy iść razem, bo jestem pewien, że będzie to korzystne dla wszystkich. Łączymy się po to, żeby zadbać o przyszłość naszych dzieci. Żeby mieć kolejny impuls rozwojowy i lepiej wykorzystać możliwości. Ten się nie rozwija, stoi w miejscu. Kto stoi, ten się cofa. A my musimy iść do przodu. Jeszcze raz zapewniam - nikt z nas miał takiego pomysłu, nigdy, by zamykać szkoły. One są potrzebne i zawsze będą potrzebne. Oświata będzie dalej funkcjonować na takich samych zasadach. Nie zmienimy obwodów, nie będzie łączenia klas. To co robicie, jest dobre.
Przerwa na tańce
Po wystąpieniu obydwu włodarzy zebrani mieli kilkunastominutową przerwę na występy taneczne dzieci. Nagrodzili je gromkimi brawami.
- Teraz przewidzieliśmy dwie prezentacje na temat stanu oświaty przygotowane przez przedstawicieli gminy i miasta, a po nich rozpoczniemy debatę, w której każdy będzie mógł zabrać głos. Czas – po trzy minuty – przedstawił program zastępca wójta Ireneusz Bogucewicz, który prowadził debatę. Jako pierwszego o głos poprosił Witolda Towpika, dyrektora gimnazjum w Przylepie. Ten przez kilkadziesiąt minut przedstawiał różne tabele porównujące stan oświaty w gminie i w mieście.
Po kolei porównywał przedszkola, szkoły podstawowe i gimnazja.
Przedszkola
W gminie jest 839 dzieci w wieku przedszkolnym (w mieście 4.470). Jest dla nich 553 miejsc w przedszkolach publicznych (w mieście 3.418) uzupełnionych o 119 miejsc w punktach i przedszkolach niepublicznych (w mieście 1.582).
W gminie za pobyt dziecka powyżej 5 godzin płaci się 1 zł za godzinę (w mieście nic), ale zajęcia dodatkowe są za darmo (w mieście rodzice płacą za zajęcia prowadzone przez fachowców spoza przedszkola).
- Jak będzie z tymi opłatami po połączeniu? – pytał dyrektor Towpik. – Piszą państwo, w Kontrakcie Zielonogórskim, że wszystkie dzieci z gminy uzyskają dostęp do miejskich przedszkoli. Gdzie miasto je znajdzie? Czyżby w płatnych przedszkolach?
Dyrektor zadawał te pytania trochę retorycznie. Mówił, że spodziewa się riposty, ale formuła debaty nie przewidywała natychmiastowej odpowiedzi przedstawicieli miasta. Późniejsza debata, sprowadzająca się do pytań z sali, również nie uwzględniła odpowiedzi na zadawane przez niego pytania.
Szkoły podstawowe
Następnie przeszedł do przedstawiania szkół podstawowych. W gminie w pięciu podstawówkach (57 oddziałów) uczy się 1099 dzieci, 352 dzieci rodzice wysłali do szkół w mieście – czyli co czwarte dziecko w wieku przedszkolnym zrezygnowało z nauki w gminnej szkole. Sporo czasu poświecił analizie wyników szkół. W ten sposób pośrednio odniósł się do rankingu opublikowanego przez „Gazetę Lubuską”. Gminne podstawówki znalazły się tam w drugiej pięćdziesiątce szkół w województwie (przodowały szkoły z Zielonej Góry).
- Porównywanie wyłącznie wyniku punktowego ma jedynie wymiar medialny i służy celom politycznym, nie edukacyjnym – pokazywał na prezentacji. – Dla profesjonalnego omawiania wyników należy analizować staniny szkół, tendencje wyników sprawdzianów itd.
Przedstawił jednak wyniki sprawdzianu szóstoklasistów w gminie. - Są wyższe od średniej krajowej i wojewódzkiej – mówił. W gminie to 24,1; w województwie 23,98, w mieście 26,75.
Gimnazja
Przyszedł czas na gimnazja, które wypadają poniżej średnich. W gminie są dwa (18 oddziałów), w mieście 11 publicznych i 3 niepubliczne (124 oddziały). Do gminnych placówek chodzi 338 uczniów, natomiast 343 uczniów z gminy wybrało miejskie placówki. Siłą rzeczy, w gminnych gimnazjach klasy są mniej liczne (średnio 18,77 uczniów w oddziale), w mieście bardziej liczne (25,56).
- Jest tendencja do odpływu dzieci do miasta, bo młody człowiek chętnie pójdzie do miasta – tłumaczył W. Towpik. - To zazwyczaj dobrzy uczniowie. Zostają słabsi uczniowie i obniżają średnią. Mamy też dużo klas integracyjnych, a to też wpływa na wyniki.
Przedstawiał to na kolejnych wykresach. Wynika z nich, że koszt utrzymania jednego ucznia w gminnym gimnazjum wynosi 15 tys. zł, w miejskim 9,5 tys. zł. Mimo wyższej subwencji, gmina dokłada do ucznia 7 tys. zł z własnej kasy, miasto 4,3 tys. zł.
Pokazywał również, że nauczyciele w gminie mają wyższe zarobki. – Wiem, że pani wiceprezydent Haręźlak podaje inne kwoty. Może chodzi o nadgodziny? – mówił prelegent.
Czas dla pani wiceprezydent
Po dyrektorze szkoły w Przylepie przyszedł czas na wiceprezydent Wioletę Haręźlak. Jej prezentacja, przygotowana wcześniej, nie odnosiła się do szczegółowych problemów poruszonych przez dyrektora.
- Sieć szkół w mieście i gminie jest optymalna. Często słyszę, że po połączeniu zlikwidujemy szkoły. A niby gdzie mamy je przenieść? – mówiła W. Haręźlak. – Szkoła na os. Zastalowskim pęka w szwach. Z danych demograficznych wynika, że przez wiele lat będą tam dzieci. Jeszcze raz zapewniam, że nie będziemy zmieniać obwodów, nie będziemy likwidować szkół. Utrzymamy dowóz dzieci, bo tego wymaga prawo. W mieście mamy też szkoły z małolicznymi oddziałami i wcale ich nie likwidujemy. Ekonomia nie jest tu najważniejsza. Szkoły mają być dobre, bezpieczne i piękne.
Pytania z sali
Po prezentacjach przyszedł czas na debatę, czyli głównie pytania z sali do prezydenta Kubickiego.
- Czy dowiezie pani dzieci z Pomorskiego do Przylepu – prowokacyjnie pytał Piotr Bandosz, radny z Przylepu.
- Jeżeli dziecko chodzi do szkoły w swoim rejonie, mamy obowiązek je dowozić. Reguluje to prawo. Nie ma żadnego widzimisię. Jeżeli jednak zdecyduje się pan, żeby je wysłać do innej szkoły, to sam pan ponosi konsekwencje swojej decyzji i wozi dziecko – odpowiadał prezydent Kubicki. – Czy teraz gmina dowozi dzieci uczące się w mieście? Nie. Robią to rodzice.
Dużo pytań dotyczyło przedszkoli.
- W mieście trzeba płacić za rytmikę, logopedę, język angielski, w gminie nie - mówiła jedna z mam.
- To jest kwestia wyboru. Rodzice nie płacą za opiekę. Natomiast przedszkola mają pieniądze na różne zajęcia. Jeśli jednak rodzice chcą czegoś ekstra więcej, mogą zapłacić za dodatkowe usługi firmie z zewnątrz - odpowiadała W. Haręźlak.
- Zapewni mi pan pracę, gdy zabraknie dzieci w Przylepie – dopytywała się nauczycielka.
- Dane demograficzne pokazują, że nie będzie takiego problemu. Uczniów będzie tyle, że szkoły będą miały pracę – tłumaczył prezydent.
Podsumowanie
Podczas podsumowania przekonywał, że połączenie będzie korzystne dla wszystkich. - Potrzebujemy siły, żeby się rozpychać wśród wielkich, by zdobywać dodatkowe pieniądze. Wtedy będzie się nam lepiej żyło. Miasto i gmina to są naczynia połączone. Wiem, że jest wiele problemów. Dlatego od roku apeluję: wytypujcie osoby, które znają się na oświacie i rozwiejmy wszelkie wątpliwości.
- Brakuje mi wartości dodanych – jako następny mówił wójt Zalewski. – Zamiast zapisów w kontrakcie o dowożeniu dzieci, co regulują przepisy, proponowałem, żeby znalazł się zapis o kupnie pięciu gimbusów. Nie ma go. I trzeba pamiętać, że niezależnie od wyniku referendum, szkoły nadal będą funkcjonować – kontynuował wójt. I zaraz zgłosił wątpliwość pod adresem kosztów połączenia:– Mam wyliczenia, że to może być nawet 18 mln zł rocznie. Wyliczeń jednak nie przedstawił…
(tc)