Snooker. Antek to zawodowiec!
Droga do spełnienia marzeń wiodła przez Leicester i turniej Q-Tour. W finałowym meczu zielonogórzanin, który w lutym skończył 20 lat, pokonał starszego o 11 lat Anglika Simona Blackwella 4:1. - Największe emocje były we wcześniejszym meczu - wspomina. - Tam grałem z Jamesem Cahillem, który parę lat wstecz pokonał w głównej fazie mistrzostw świata samego Ronniego O’Sullivana. Prowadziłem już 3:0, ale on wrócił do meczu i zrobiło się 3:3! Zupa się już we mnie gotowała - śmieje się A. Kowalski, który mecz rozstrzygnął jednak na swoją korzyść. Będzie tym samym trzecim Polakiem w elicie światowego snookera. - Mam nadzieję, że pokażę światu, co Kowalski potrafi! - zapowiada.
Na początku roku mówił na łamach „Łącznika”, że czuje się sportowo gotowy, by dołączyć do grona najlepszych. Słowa dotrzymał. - Dotarło to do mnie już w podróży. Usiadłem, spojrzałem na moją „tubę”, w której trzymam kij i powiedziałem do siebie: to się w końcu stało! Dotychczas nie dopisywało mi w takich momentach szczęście, ale teraz wszystko kliknęło - przyznał.
O Kowalskim zrobiło się głośno kilkanaście lat temu, gdy podczas zawodów organizowanych przez Marcina Nitschke, także z udziałem gwiazd światowego snookera, potrafił nie tylko zagrać, ale też z pasją opowiadać o snookerze przed kamerami. Mały Antek zwrócił wtedy na siebie uwagę Shauna Murphy’ego, mistrza świata z 2005 r. Brytyjczykowi nie umknął fakt awansu Kowalskiego do grona najlepszych. Murphy umieścił w swoich social mediach zdjęcie ze spotkania z małym blondynkiem, któremu przekazał wówczas voucher na stół snookerowy, ufundowany przez Fundację Paula Huntera. Inwestycja sprzed lat opłaciła się!
- Wtedy też Shaun zaaranżował ze mną wywiad, w którym powiedziałem, że chcę się z nim zmierzyć o mistrzostwo świata. Mam nadzieję, że to nastąpi! Chcę zagrać z całą czołówką i narobić trochę niespodzianek.
(mk)