Małpie figle na etykiecie, czyli czas na młode wino
„Młode wino spijaj ostrożnie / W młodym winie czai się zdrada / Młodym winem racz się nabożnie / Spójrz na mnie, taka jestem chwiejna i blada” - śpiewała Martyna Jakubowicz w piosence z 1987 r.
- W tym roku faktycznie młodym winem przychodzi nam się raczyć nabożnie - zgadza się Tomasz Kowalski, znawca wina z Muzeum Ziemi Lubuskiej. - Jest go mniej niż w poprzednich latach, a wszystko w związku z mrozami, które przyszły pod koniec kwietnia. Lubuscy winiarze ponieśli duże straty, niewielu wypuściło na rynek młode wino.
Nie ma też imprez winiarskich poświęconych lokalnemu trunkowi z tegorocznych zbiorów. Zamiast Święta Lubuskiego Młodego Wina, które w listopadzie ub. roku odbyło się w Lubuskim Centrum Winiarstwa w Zaborze, winiarze zaprezentują się podczas jarmarku bożonarodzeniowego w skansenie w Ochli. Udział potwierdziło 15 lubuskich winnic. 14 i 15 grudnia, bo wtedy odbędzie się jarmark, też będzie można spróbować wina z tegorocznych zbiorów, ale nie będzie ono dominować.
Choć młodego wina jest mało, jego miłośnicy i tak znajdą coś dla siebie. Tradycyjnie sprzedaje je winnica Miłosz z Łazu. Krzysztof Fedorowicz, który lubi bawić się nazwami i etykietami, tym razem wymyślił „Całe wino”, białe i różowe. Na etykiecie tego drugiego (szczepy: zweigelt, pinot noir, dornfelder i cabernet moravia) zobaczymy helikopter, który zamiast śmigieł ma… rączkę od korkociągu. To nawiązanie do sytuacji z kwietnia. Gdy wiadomo było, że kolejnej nocy przyjdą mrozy, winiarze z Zaboru zrobili zrzutkę i wynajęli helikopter. Maszyna przez kilka godzin w ciemnościach krążyła nad 30-hektarową winnicą samorządową. Mieszała powietrze. To cieplejsze, z góry, kierowała ku dołowi, by ochronić krzewy winorośli. Pierwszej nocy się udało, ale drugiej i trzeciej, gdy helikoptera już nie było, winiarze przegrali z mrozem.
Małgorzata i Roman Gradowie z winnicy Julia w zielonogórskim Starym Kisielinie nie eksperymentowali z nazwą. - Wypuściliśmy po prostu „Młode wino” - opowiada pan Roman. W butelce z etykietą z rysunkiem winiarki znajdziemy białego wytrawnego johannitera. - Jest delikatny, świeży, obiecujący - mówi.
„Młody Vincent” to z kolei trunek firmowany przez winnicę Saint Vincent z Borowa Wielkiego, największą (14 hektarów) w Lubuskiem. Z etykiety spogląda na nas… małpa. Nie byle jaka, bo w dziecięcej czapeczce na głowie. Winiarze z Borowa zabutelkowali wytrawne chardonnay. Niefiltrowane, niesiarkowane, na dzikich drożdżach.
Do Bachusa, władcy zielonogórskiego Winobrania, nawiązała winnica Saganum spod Żagania. „Młody bóg”, z antycznym posągiem na butelce, to czerwień szczepów rondo i regent. - Wino powstało metodą maceracji karbonicznej, charakterystycznej dla młodych win. Jest delikatne, dobrze zbalansowane, o niskiej kwasowości. Ma aromaty wiśni, kwiatów, czereśni, jeżyn - mówi Renata Wcisło z Saganum.
(sp)