Jak zielonogórscy artyści ratują teatr z Lądka
Katastrofa przyszła 17 września. W Stroniu Śląskim pękła tama i woda runęła na Lądek-Zdrój. Turystyczne miasteczko w Górach Złotych zostało doszczętnie zdewastowane. - To było jak lawina, bez szans na ucieczkę - wspomina Paweł Pawlik, twórca teatru Akademia Wyobraźni. Mieścił się w budynku miejskim w centrum Lądka. Przestał istnieć. Zostały tylko marionetki, piękne, w starym stylu.
- Bo leżały, na szczęście, w samochodzie. Przypominają te sprzed stuleci z Czech, gdzie kwitł taki teatr. My go odziedziczyliśmy. Teraz wierzymy, że przetrwamy m. in. dzięki marionetkom, widzom i pomocy przyjaciół. Jedno jest pewne, zostajemy w Lądku - opowiada P. Pawlik.
„Jaś i Małgosia” z Lądka
Przyjaciół teatr z Sudetów znalazł też w Zielonej Górze. We wrześniu Teatr 4 Kąty zagrał dla dzieci specjalnie „Żywot żaby Żermeny”. - Dochód z biletów poszedł dla Lądka. Było z 1,2 tys. zł, ale liczyła się każda złotówka - opowiada Urszula Zdanowicz-Łabiak, aktorka, twórczyni teatru i nieformalna dyrektorka. - Teraz przyjadą sami z „Jasiem i Małgosią” na podstawie baśni braci Grimm.
- Osobiście nawet ich nie znamy, ot paru wspólnych znajomych ze środowiska teatralnego. Spotkała ich tragedia, stracili prawie wszystko. Zniszczonym szkołom pomagają szkoły, a teatry teatrom. Normalna ludzka solidarność - mówi Marcin „Cinek” Wiśniewski, aktor, zielonogórzanom znany z kreacji winobraniowego Bachusa.
Teatr Lądek zagra na gościnnej scenie w Zajeździe Kultury przy ul. Jedności w niedzielę, 10 listopada, o 12.00. Bilety pod adresem: teatr4katy@gmail.com lug na FB.
Spektakl to rzadki. Aktorzy wykorzystują replikę zabytkowej sceny marionetkowego teatru domowego. - Bajka naśladuje teatr z epoki na długo przed wynalezieniem telewizji. I to wciąż działa. Przyjdźcie i zobaczcie sami - zachęcają artyści z Dolnego Śląska.
Rekin, krew i 4 Kąty
Teatr 4 Kąty to kolejny prywatne przedsięwzięcie na mapie Zielonej Góry, po Teatrze Rozrywki Trójkąt i Teatrze Chrobrego 14. Oprócz U. Zdanowicz-Łabiak i M. Wiśniewskiego - aktorów z przeszłością w Lubuskim Teatrze - gra w nim Sławomir „Słowik” Kaczmarek, weteran scen kabaretowych. Producentem i dźwiękowcem jest Rafał Hahn.
Teatr ma w repertuarze kilka dziecięcych premier m.in. wspomniany „Żywot żaby Żermeny”, „Rybciu, moja złota”, czy „Szufladkowo”. - I mamy już stałą scenę na stu widzów w zajeździe przy Jedności. Żadnych krzeseł, są dywany, dzieciaki siedzą na poduszkach - wspomina U. Zdanowicz-Łabiak. - Nazwa 4 Kąty idealnie oddaje naszą historię. Teatr powstał w naszych domach, próby były po kuchniach i pokojach. Dziś nie wędrujemy po przedszkolach, to one przychodzą do nas. Do zajazdu dzieci przychodzą z rodzicami, którzy często zostają na sztuce, zamiast iść na kawę.
- Dorosły widz i mały widz? Nie ma różnicy. Nawet ten mniejszy jest bardziej wymagający - uważa M. Wiśniewski. - Dużego oszukasz - warsztatem aktorskim, jakimś gagiem - a dziecka nie wykiwasz. Nie kupuje fałszu, od razu patrzy na boki albo w sufit. Da się to wyczuć, jak rekin krew. Po prostu dziś zaciera się różnica między spektaklami dla dorosłych i dzieci.
(ał)