Śladem księżnej Dino!

23 Czerwiec 2023
Po raz drugi Fundacja Ogrody Kultury przyznała doroczne nagrody imienia księżnej Dino. Jedna z dwóch statuetek z wizerunkiem księżnej w ubiegłym tygodniu trafiła do autora „Spacerownika Zielonogórskiego”. Gratulujemy, Tomku!

Bogata, mądra filantropka, mecenaska kultury, nauki i edukacji. Europejka XIX wieku. Dzięki księżnej Dorocie de Talleyrand-Périgord dwa wieki temu z okładem zakwitło Zatonie. Dziś pod jej patronatem działa tu Fundacja Ogrody Kultury. Organizując życie kulturalne na terenie parku, promuje też dbających o dziedzictwo kulturowe regionu.

Jednym głosem

- Chcemy pokazywać te osoby i instytucje, które świadomie lub bezwiednie podążają śladem księżnej Dino, realizując bliskie jej idee. Działają lokalnie i w sposób szczególny umiłowały region, jego historię, kulturę i tradycje - mówi Jarosław Skorulski, prezes fundacji.

Tegorocznych laureatów członkowie kapituły wybrali jednym głosem. Towarzystwo Przyjaciół Żagania za 26-letnie upowszechnianie lokalnych tradycji i historii regionu oraz podążanie śladami księżnej Doroty i promowanie jej postaci. Regionalistę, red. Tomasza Czyżniewskiego za konsekwentne, w gazetach „Wyborczej” i „Lubuskiej”, a od lat w „Łączniku Zielonogórskim”, prezentowanie miejsc Zielonej Góry, za którymi zawsze stoi ciekawa historia i przypominanie starszemu pokoleniu miasta z czasów jego dzieciństwa i młodości, a młodszym pokazywanie tkanki historycznej Zielonej Góry, którą mijają każdego dnia.

Podczas piątkowej gali w Zatoniu laureat z Winnego Grodu opowiedział historyjkę o małżeństwie Szymaniaków, które po wojnie przyjechało do miasta i zajmując dom po niemieckim introligatorze, introligatorami byli tu przez następne kilkadziesiąt lat. - Zmieniły się granice, a Zielona Góra trwa - podsumowuje za autorem prezes Ogrodów Kultury.

Wiernym czytelnikom „Spacerownika” też należy się opowieść…

85 pocztówek

- Otrzymanie tej nagrody jest miłe, ale odbierając ją w Zatoniu, gdzie toczyła się historia na miarę postaci rozpoznawalnych w Europie, czułem się też trochę dziwnie - wyznaje autor. - Ja piszę o Zielonej Górze z perspektywy codzienności. Pani Szymaniak, późniejsza introligatorka, jeden z pierwszych biznesów zrobiła na pruskich chorągiewkach, odcięła z nich czarny kawałek tkaniny, skróciła kijek i sprzedawała polskie flagi. W ten sposób piszę o zielonogórzanach… tutaj ktoś mieszkał, zastąpił go ktoś inny… Potem jest język, w którym mówił. Cieszę się, że według kapituły konkursu to się czyta. I że warto…

Historycznych felietonów o Winnym Grodzie Tomek napisał już, bagatela, prawie 1100. A wszystko rozpoczęło się niewinnie, podczas Winobrania w 2002 r. I tu mamy osobistą anegdotę autora: - Około 21.30 jeden ze zbieraczy przyniósł do redakcji „Gazety Wyborczej” zestaw 85 pocztówek. Po nocy wszystkie skanowaliśmy. To był mój pierwszy zbiór elektronicznych pocztówek, zapisany na wszelki wypadek, który ostatecznie stał się bazą moich tekstów o mieście.

Tak ponad dwie dekady temu Tomkowa wolna miłość do historii regionu zamieniła się w zobowiązanie. - To trochę jak zbieranie śmieci. Idę i zagarniam na wózek. Wcześniej czy później to wykorzystam. Dziś tych zdjęć i pocztówek mam pewnie z kilkadziesiąt tysięcy - zdradza kuluary swojej pracy: - Każdy kolejny tekst zaczyna się właśnie od nich, od szukania ilustracji. Nie ma zdjęć, to nie ma tekstu.

(el)