Kryminał widziany oczami… studentów
- Skąd wziął się pomysł na „Piętnaście czarnych sukienek”?
Joanna Nawlicka: - Zaczęło się w pierwszym semestrze, gdy mieliśmy zajęcia twórczego pisania z prof. Moniką Kaczor. Każdy z nas, a było nas wtedy trochę więcej, miał napisać rozdział książki na zaliczenie przedmiotu. Gdy zaczynaliśmy pisanie, nikt nie wiedział, że losy naszych opowiadań tak się potoczą. Zaczęliśmy wymyślać fabułę książki i pani profesor zobaczyła, że ma ona potencjał, aby ją wydać. Tak to mniej więcej wyglądało.
- Jak podzieliliście się pracą i jak przebiegał proces tworzenia?
Sara Gaweł: - Ponieważ tworzyliśmy naszą książkę w czasie nauki zdalnej, stwierdziliśmy, że o wiele łatwiej będzie, gdy kilka zdeterminowanych i chętnych osób podejmie się stworzenia podstawy naszej powieści. Wspólnie zdecydowaliśmy o gatunku, natomiast to, gdzie odbędzie się akcja, jak będzie wyglądał główny bohater i wiele innych rzeczy ustaliła nasza czteroosobowa „grupa do zadań specjalnych”. Co ciekawe, wielu z nas zobaczyło się po raz pierwszy dopiero po napisaniu książki, więc były to bardzo wymagające warunki jak na debiut.
- O czym jest powieść?
Joanna: - To powieść kryminalna o mężczyźnie, który umawia się pod zmyślonym nazwiskiem z młodymi dziewczynami. Cała akcja ma miejsce w Paryżu, ale bohaterki są różnej narodowości, każda z nich ma własną historię, którą przedstawiają Danny’emu. Więcej nie możemy zdradzić.
- Jak wam się podobało to zadanie, macie w planach kontynuację?
Joanna: - Ja byłam bardzo szczęśliwa, że dostaliśmy taką możliwość już na pierwszym roku. Było to niemałe wyzwanie, ale jestem zadowolona ze swojego rozdziału. Można było puścić wodze fantazji i napisać coś, co okazało się debiutem pisarskim!
- Co dają studentom dziennikarstwa zajęcia z twórczego pisania?
Sara: - W naszej edukacji za mało pola do popisu daje się uczniom, narzucając im z góry konkretne formy, tematy i objętość prac. Pierwszy raz w życiu spotkałam się z zupełnie innym podejściem, właśnie na zajęciach z twórczego pisania. Tematy, które dostawaliśmy od pani profesor były dla nas drogowskazami, ale nigdy nie zamykały naszej wyobraźni. Każdy mógł przelewać na papier cząstkę siebie, odnaleźć swój ulubiony gatunek i sprawdzić się w przeróżnych formach. Chętnie wróciłabym na te zajęcia.
- Jakie są dalsze losy tej książki? Czy można ją kupić?
Joanna: - Pierwszy nakład był nieduży i rozszedł się błyskawicznie. Na razie głównymi czytelnikami byli nasi najbliżsi i profesorowie UZ. Właśnie czekamy na odbiór kolejnego nakładu i mamy w planach zorganizowanie spotkania autorskiego w jednej z bibliotek. Wtedy będzie szansa, aby nabyć naszą książkę.
- Czy ktoś z waszej grupy poczuł smykałkę i będzie chciał realizować się jako pisarz?
Sara: - W naszej grupie od początku było wiele nieoszlifowanych diamentów, pełnych marzeń o pisaniu. Myślę, że teraz zostały wstępnie oszlifowane, a do ich grona dołączyło sporo nowych. Tworzenie tej powieści, jak i cały kurs twórczego pisania dodał nam skrzydeł i sądzę, że każdy z nas odnalazł gałąź pisarstwa, która faktycznie sprawia radość i daje poczucie spełnienia.
- Dziękuję.
Katarzyna Doszczak
Biuro Prasowe UZ