To chyba jakaś kolejna odmiana wirusa
- To chyba jakaś kolejna odmiana wirusa - gdybają w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze, bo liczby przyjmowanych tu pacjentów z COVID-19 znów zaczęły rosnąć jak ceny na licytacjach. - 19, 22, 37, 45, 64… to zwiększająca się liczba hospitalizowanych przez nas pacjentów z COVID-19 tylko w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Ewidentnie mamy do czynienia z dynamicznym wzrostem! - informowała w Zaduszki lecznica na swoim fanpage’u, a Sylwia Malcher- Nowak, rzeczniczka szpitala, wyliczała: - Dziś (2 bm. - dop. el) w szpitalu tymczasowym na odcinku obserwacyjno-zakaźnym leży 51 pacjentów, na OIOM siedmiu, a na odcinku pediatrycznym sześcioro dzieci. Już odczuwamy braki kadrowe. Szczególnie wśród anestezjologów i pielęgniarek anestezjologicznych.
W środę, 3 bm., kolejny wzrost: w szpitalu tymczasowym leżało już 68 pacjentów, w tym ośmioro pod respiratorem i siedmioro dzieci. Pięć, sześć tygodni wcześniej - chorych z COVID-19 było tu tylko pięciu.
Ze względu na bezpieczeństwo pacjentów i odwiedzających, szpital od 2 listopada do odwołania wstrzymał odwiedziny pacjentów na wszystkich oddziałach, a z powodu oczywistego wzrostu zachorowań w Lubuskiem wojewoda zwiększył liczbę miejsc covidowych w Zielonej Górze z 86 do 114. Choć w województwie liczba nowych, świątecznych zakażeń spadła (jak zwykle w dni wolne od pracy), jednak już z całkiem wysokiego konia. Od 28 do 31 października mieliśmy kolejno: 150, 146, 168 i 102 nowych zakażonych. W środę, 3 bm., znów 134. W czwartek, 4 bm., 235. W samej Zielonej Górze oficjalna liczba zakażonych nie jest wysoka (w różnych dniach ubiegłego tygodnia 16, 27, 30… w poświąteczną środę - 26, w czwartek - 17), ale i ona w porównaniu z okresem wcześniejszym podwaja się i potraja. Niestety, przed wirusem nawet u nas jest jeszcze spore pole manewru, głównie - jak twierdzą krajowi specjaliści - wśród osób niezaszczepionych. W samej Zielonej Górze jest ich około 40 proc. I niestety, w szpitalu tymczasowym w Zielonej Górze około 30 proc. pacjentów covidowych to osoby w pełni zaszczepione. Ani jeden na OIOM. - Chorują lżej - potwierdzają lekarze.
W kraju też niewesoło. 30 października odnotowano prawie 9800 zakażeń i 115 zgonów - to był szczyt czwartej fali… do poświątecznej środy. 3 bm. resort zdrowia podał informacje o 10 429 nowych zakażeniach i 124 zgonach. W czwartek o 15 515 zakażeniach i 250 zgonach. Liczba hospitalizowanych pacjentów przekroczyła 8,5 tys.
- Ten tydzień będzie dość ważny. Zobaczymy, czy to jest tendencja wzrostowa na poziomie 100 procent, 110 procent, jak mieliśmy już w poprzednich dniach, czy będzie zdecydowanie mniejsza - mówił na początku tygodnia wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Od tej statystyki zakażeń ma zależeć ewentualne wprowadzenie przez rząd dodatkowych obostrzeń sanitarnych. - Ta decyzja, jeśli będzie podejmowana, to w najbliższych dniach - zapowiedział wiceminister.
Tymczasem 31 października weszło w życie nowe rozporządzenie, które wprowadza obowiązek zakrywania ust i nosa m.in. na terenie szkół i uczelni w czasie poza zajęciami, chyba że w zależności od lokalnej sytuacji epidemicznej inaczej postanowi kierujący danym podmiotem. Dziś z największą liczbą zakażeń boryka się Polska wschodnia, ale też mazowieckie, zachodniopomorskie, śląskie czy małopolskie. Nie my. Jednak nowe rozporządzenie przedłuża też do 30 listopada br. obowiązujące w całym kraju ograniczenia, zakazy i nakazy, o których wielu zielonogórzan zapomniało, że w ogóle istnieją. Przypomnijmy dwa. To obowiązek utrzymania co najmniej półtorametrowej odległości między pieszymi oraz przysłaniania maseczką i ust, i nosa w autobusach, pociągach, sklepach, urzędach, kościołach, w kinie i w teatrze, w przychodniach, w miejscach bezpośredniej obsługi klienta, na terenie wspólnych nieruchomości (klatki schodowe i windy), w zakładach pracy, chyba że pracodawca postanowi inaczej.
(el)