Patelnia gęsich wątróbek
Tomasz zmywał w kuchni. Zachował jednak dziennikarską czujność.
- Bawią się inteligentnymi ławkami. Miłośnicy „Jeziora łabędziego” – spojrzał na zegarek - W Tancbudzie skończyli zajęcia.
Wtem wszystko utonęło w niesamowitym gwiździe, coś świsnęło, buchnęło i walnęło.
Nie zdążyłem sprostować Tomasza, że łabędzie nie gęsi, nieme są. Poprzez ten straszliwy gwizd i świst dotarł do mnie odgłos spadającej na podłogę patelni...
Tomasz patrzył w dół, spod tej swojej całkiem już siwej czupryny, znad białych wąsów. Na podłodze walały się resztki budki dla jerzyków.
- Wnuczka znów mi nawali bazgrołów, na cały reporterski notes.
- Masz wywiad z Kaliszukiem...?
- Tak, na 7. kadencję Kubickiego, Kaliszuk ściągnął z Banku Światowego dotację na odbudowę kolei miejskiej wzdłuż Zielonej Strzały... Dziś zebranie Komisji społecznej: wnuk Łatwińskiego, córka Fularza i jakiś wychowanek Kizimowicza...
- A patelnia... – spojrzałem wymownie, ze współczuciem wieloletniego czytelnika.
- Żona u szwagierki na Chynowie, ustalają, które ulice wejdą do Budżetu Obywatelskiego. Wraca pojutrze. Gorzej z wnuczką... Na jutro wszystkie przedszkolaki mają przynieść budki, w środę wieszają je ci od upiększania miasta. Rewitalizacja zaptaszenia w ramach poprzedniego Budżetu Obywatelskiego.
Ująłem go pod ramię. Spojrzeliśmy sobie bardzo znacząco w oczy. Kiwnęliśmy nieznacznie. Doskonale rozumieliśmy, co to znaczy.
W skansenie szprotawianki jak zwykle tłumy. Pod wiszącym nad miastem kolorowym laserowym napisem „Zielona Góra” parkowały cztery autokary. Wybraliśmy inteligentną ławkę. Siedział tu tylko jeden kawaler. Grzebał w instalacji. To był młodociany radny.
- Co się stało? – zagaił Tomasz.
- A nic – odpowiedział młodociany radny. I dalej potoczyła się już barwna, mrożąca krew w żyłach opowieść.
- Postawiliśmy z Budżetu Obywatelskiego te inteligentne ławki. Wszyscy chwalą, najbardziej te na deptaku. Jedna, w Parku Kolei, ciągle nawala. Mówią, że w jednym miejscu nie mogą żyć zgodnie zadania od różnych grup zbierających głosy.
- Przyszła ta dostojna pani, Barbara Marcinów, rzecznik praw. Włączyła program „Nastroje Wzgórz Piastowskich”, aby słuchać śpiewu ptaków, a tu się włączył krzyk gęsi i zaraz potem nagranie ruszającego parowozu... Znowu awaria.
Spojrzeliśmy z Tomaszem za siebie. Pierwszy parowóz w skansenie, odnaleziony przez Szymona Skibińskiego w Beskidach, TKh1-20 „Wiesiek”, nazwany tak imieniem burmistrza Czerwieńska, stał pod starym semaforem z Kłobuczyna. Nigdzie się nie wybierał.
- Pamiętasz 2021?
Tomasz uśmiechnął się.
- 150-lecie kolei w Zielonce. Przywieźliście do skansenu odremontowaną osobówkę i parowóz. Niegotowy do jazdy. Dopiero w 2028 wyjechał po remoncie na szlak. Amerykanie pożyczyli go na paradę w Baltimore, na 200-lecie pierwszej linii kolejowej w Ameryce.
- Baltimore and Ohio Railroad.
Rozsiadłem się. Lata robią swoje.
Młody radny bezradnie grzebał. Przed oczami stanął mi Sławek Fedorowicz i Mirek Kłosiński. Zakładaliśmy światłowód, by potem zainstalować interaktywne tablice edukacyjne. Przy wagonie towarowym z Pikardii, przy skrajniku spod Sulechowa, przy obrotnicy spod Szczytnej Śląskiej... Kiedy to było?
- A pamiętasz Budżet Obywatelski, gdy głosowaliśmy na instalację światłowodu?
Tomasz skinął siwą głową.
- Bodaj 2019?
Odsunąłem młodego. Grzebnąłem i ja, nagle gwizd, świst i buch! Poprawiłem. Zakwiliło ptaszę.
- Proszę. Różni ludzie mogą wymyślać różne cudeńka obywatelskie, które buduje się obok siebie. Mogą też zbierać razem głosy. Pamiętasz naszego Zuba? Wygodę? Szczypiornistów?
- Spójrz na listę: 3 remonty dróg. A tutaj – remont drogi, odnowienie obrotnicy, takiej jaka była w browarze, punkt wymiany zielonogórskich pocztówek i zdjęć przy ratuszu. Wygląda lepiej?
Stuknąłem w klawiaturę interaktywnego przewodnika, jakich kilka było w Parku szprotawki. - Popatrzcie na fotę.
Spojrzeli. Obok ratusza stała ręczna drezyna. O wajchę opierał się Szambelan.
- Zima 2016. Zbieraliśmy głosy na sprowadzenie szyn i skrajnika i na remont schroniska dla młodych matek z małym dzieckiem. O – a tu.
Kilka osób ustawia wagon towarowy.
Spojrzeliśmy na żuraw i obrotnicę. Wagon jest, już nie sam, ma towarzystwo. Osobówka i „trupia główka” - specjalny wagon do przewozu wina w beczkach. Wynalazek z Grünbergu.
- To było...
- 2017. Osobowy – 2021, winiarski – 2025. O, zobaczcie.
Dzieci zbierają śmieci spod wagonu. Bawią się na drezynie.
- Hej, staruszku.
Szturchaniec w ramię. Drugi w drugie.
- O, mój doktor Górski!
- Jak wątroba? Działa jeszcze? A leki?
Młody z atencją zszedł z ławki.
- Gdy cię widzę, boję się, że zbudujesz trasę rowerową wzdłuż naszej kolejki turystycznej...
- Jeździcie tymi wagonikami od ratusza i planetarium do skansenu kolejki. Przyszły prezydent docenia tę atrakcję turystyczną i jej ojca, Pawła Kaletę. A rowery to przeżytek. W Europie wyprowadza się je z miast.
Tomasz ożywił się.
- To już?
- W następnej kadencji.
- Doczekałeś. Zmiana warty, zasłużyłeś...
- Zacząłeś od Budżetu Obywatelskiego. Ten pierwszy, w 2013? Wtedy tak zaskoczyliście tą Zieloną Strzałą. Metodą, wynikiem. Myślałeś, że to tak się potoczy, od głosów z ulicy do fotela prezydenta...?
Nagły krzyk. Od strony symulatora.
- Co to?
- A, wnuk włączył na symulatorze program wykopalisk i coś wykopał, pod kozłem oporowym, tym ze Zbąszynka – rzucił Bartek Gruszka.
Wstaliśmy. Faktycznie, chłopak machał wydrukowaną w 3D... patelnią.
Górski wybuchł śmiechem. Trącił Tomasza.
- Patelnia, model z 2018. Popatrz jaka niedomyta...
Mieczysław J. Bonisławski