Polacy z Ukrainy dostali mieszkanie

7 Maj 2015
- Witam w nowej ojczyźnie. Mam nadzieję, że będziecie tu szczęśliwi – Janusz Kubicki uroczyście przywitał repatriantów z Ukrainy.

Wszystko zaczęło się od styczniowego apelu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, by naszym rodakom, uciekinierom z ogarniętych wojną wschodnich regionów Ukrainy, pomóc w zdobyciu pracy i własnego dachu nad głową. Na apel MSW błyskawicznie zareagował prezydent Janusz Kubicki.

Już w marcu doszło do spotkania z rodziną Kiliuiewych, uciekinierów z miejscowości położonej ok. 15 km od Doniecka. Mama Olena oraz dwaj bracia: Oleksander i Wiktor otrzymali wówczas od prezydenta zapewnienie, że zostaną z końcem kwietnia obywatelami Zielonej Góry, gdy tylko ukończą państwowy kurs języka polskiego.

- Pomaganie Polakom z Ukrainy to nasz obowiązek. Przecież wojna to największe ludzkie nieszczęście. Oby nikt z nas nie znalazł się w równie tragicznej sytuacji – tak prezydent tłumaczył nam motywy kryjące się za miejską pomocą.

J. Kubicki dotrzymał słowa. 7 maja, w obecności licznie przybyłych dziennikarzy, przekazał pani Olenie umowę najmu mieszkania, przy ul. Batorego 170. Rodzina Kiliuiewych wprowadziła się do niego dzień wcześniej, wieczorem.

- Byli wyraźnie zaskoczeni, pewnie spodziewali się mieszkania nadającego się tylko do remontu, a tu wszystko pachniało świeżością i czystością – z dumą opowiadał Stanisław Domaszewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Polska-Wschód, które koordynowało akcję pomocy repatriantom z Ukrainy.

Zielonogórskie mieszkanie Kiliuiewych ma trochę ponad 51 mkw. Składa się z dwóch ustawnych pokojów, wygodnej kuchni i dużej łazienki. Dziennikarzy zaskoczyła wysoka jakość nowych mebli i kolorowych dywanów. Dzięki finansowemu wsparciu miasta, mieszkanie zostało nie tylko gruntownie wyremontowane, ale także wyposażone w lodówkę, pralkę, telewizor i niezbędne meble, np. łóżka z kompletem pościeli.

- Zaskoczyła nas ofiarność wielu ludzi. Przynosili pieniądze, naczynia, garnki, kubki, ręczniki, nawet sztućce. Jeden ze sponsorów przysłał pieniądze aż ze Lwowa – Zygmunt Stabrowski, również ze Stowarzyszenia Polska-Wschód, relacjonował nam przebieg akcji pomocy.

- Dziękujemy za wszystko, jesteśmy bardzo wzruszeni. To będzie nasz nowy dom – ze łzami w oczach dziękowała mama Olena.

W najważniejszym momencie, gdy prezydent Kubicki wręczał jej umowę najmu mieszkania, wzruszenie odebrało jej głos.

- Witam w nowej ojczyźnie. Mam nadzieję, że będziecie tu szczęśliwi – z odsieczą pośpieszył jej Kubicki.

Pani Olena i jej dwaj synowie od poniedziałku zaczną pracować. Mama w laboratorium Zielonogórskich Wodociągów i Kanalizacji, synowie w spółce Iglotechnik. W starym domu, na Ukrainie, pozostał tata Siergiej, który opiekuje się swym ciężko chorym starszym bratem. W rejonach ogarniętych wojną pozostały jeszcze dwie córki i trzeci syn Kiliuiewych. Nie chcieli wyjechać. Siostry założyły własne rodziny, brat Sierioża nie chciał wyjechać bez ukochanej.

- Tylko Bóg wie, kiedy usiądziemy razem przy jednym stole, oby jak najszybciej – z nadzieją w głosie tłumaczyła nam Olena.

Czy repatrianci z Ukrainy jeszcze o czymś marzą? – Wiktor poprosił o dostęp do internetu. Pomożemy załatwić i tę sprawę – zadeklarował S. Domaszewicz.

(pm)