Akcja bocianie gniazdo
Czekamy na przylot naszych zatońskich bocianów, na browarny komin. Na przełomie marca i kwietnia powinny powrócić z dalekiej podróży. Będziemy mogli je obserwować przy pomocy kamery zamontowanej jeszcze w ubiegłym roku. Ale najpierw musieliśmy wyczyścić gniazdo.
Gwałtowny powiew wiatru przywiał z pola spory kawałek otuliny stosowanej w ogrodnictwie. Zawisła na gnieździe od strony naszej kamery. I tu z pomocą pospieszyli niezawodni strażacy z PSP w Zielonej Górze.
Przyjechali w sobotnie popołudnie swoim najnowocześniejszym wozem, wyposażonym w trzydziestometrową drabinę z koszem. Pierwsze oględziny terenu nie wypadły najlepiej. Jedno podwórko przy browarze miało zbyt grząski grunt, aby mógł wjechać tam piętnastotonowy wóz. Z drugiego podwórka odległość do komina wydawała się być zbyt duża. Wszystko komplikowały przewody wiszące nad obu podwórkami. Strażacy jednak stwierdzili, że podejmą próbę dostania się do gniazda. W pełni skomputeryzowany sprzęt zablokował jednak kosz, wykazując na monitorze zbyt duże przeciążenia. Strażacy nie chcieli dać za wygraną i postanowili odczepić ciężki kosz. Ale i tym razem komputer przyblokował drabinę, w odległości ok. 3 metrów od celu.
Strażacy co chwilę zmieniali ustawienie wozu i kąty nachylenia drabiny, ale wciąż bez pozytywnego rezultatu. Wtedy z sąsiedzką pomocą ruszyli mieszkańcy i w kilka minut był gotowy 5 metrowy bosak. Po chwili jeden ze strażaków wyruszył z nim na sprzątanie bocianiego gniazda. Z dołu było widać, jak bardzo drabina wygina się na boki pod ciężarem balansującego strażaka.
Powiewająca otulina rwała się na mniejsze kawałki. Po kilku trudnych minutach udało się pozrywać wszystkie „dodatki” szpecące gniazdo. Jak powiedział z uśmiechem na koniec akcji jeden ze strażaków: - Jeszcze nigdy nie miałem okazji uczestniczyć w tak trudnej akcji z powodu szmaty.
Faktycznie, akcja wymagała wielkiej precyzji, ponieważ trzeba było uważać, aby nie uszkodzić bosakiem wielkiego gniazda. Ale zielonogórscy strażacy po raz kolejny udowodnili, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych i że służą swoją pomocą nawet w takich nietypowych przypadkach jak ten w Zatoniu. Bardzo jesteśmy wdzięczni za te wiosenne porządki w bocianim gnieździe. Teraz już tylko czekamy z utęsknieniem na przylot gospodarzy tej najwyżej położonej we wsi ptasiej posesji.
Jarosław Skorulski