Wybory. U nas na zachodzie bez zmian
Wybory do sejmiku zaskoczyły wszystkich. PO prawie utrzymała stan posiadania, PSL poszybowało niesamowicie w górę a SLD dramatycznie zjechał w dół. Tymczasem Państwowa Komisja Wyborcza nadal nie radziła sobie z komputeryzacją. Do czwartku nie była w stanie policzyć oficjalnych wyników wyborów. Wszystkie dane cały czas są nieoficjalne.
Tak głosowaliśmy w województwie:
PO – 73 tys. – 10 mandatów
PSL – 65,8 tys. – 8 mandatów
PIS – 48,7 tys. – 5 mandatów
SLD – 42,9 tys. - 5 mandatów
Lepsze Lubuskie – 34,4 tys. – 2 mandaty.
W sumie, koalicja PO-PSL będzie miała 18 radnych, o dwóch więcej, niż obecnie (PO o jednego mniej, PSL o trzech więcej). Bez problemów nadal będzie rządzić województwem.
Podyskutujmy o marszałku
– Marszałkiem nadal będzie Elżbieta Polak – zapowiedziała szefowa PO, Bożenna Bukiewicz. Jednak PSL nie jest z tego zadowolone.
- Bożenna Bukiewicz ogłosiła miastu i światu, że najlepszym marszałkiem będzie Elżbieta Polak. Nie byłbym tego pewien, nic jeszcze nie zostało przesądzone – twierdzi Czesław Fiedorowicz, radny PSL. - Negocjacje trwają. Przecież na PSL zagłosowało w tym roku znacznie więcej wyborców, niż cztery lata temu. Tym samym doszło do poważnej zmiany w układzie sił na wojewódzkiej scenie politycznej. Nasz koalicjant musi wziąć ten fakt pod uwagę. Będziemy oczekiwali albo naszego marszałka, albo trzech naszych członków w zarządzie województwa.
Co na to Platforma? - Nasz koalicjant, PSL, ma prawo formułować różne swoje oczekiwania, nawet najbardziej nieprawdopodobne, wobec przyszłego składu zarządu województwa – komentuje Adam Urbaniak, który prawdopodobnie też może dostać się do sejmiku. - Czym innym jest proponować a czym innym jest twarda arytmetyka wyborcza w postaci liczby zdobytych mandatów. A skoro lubuska Platforma zdobyła więcej mandatów od lubuskiego PSL, to nikt nie powinien mieć wątpliwości: kto będzie miał prawo desygnować swego kandydata do fotela marszałka województwa. Dla mnie, to sprawa oczywista.
Asy i walety
Kto będzie asem, królem, damą, waletem lub zwykłą blotką? W tej talii znajduje się również jeden joker. Zapowiada się arcyciekawy pojedynek – pisaliśmy miesiąc przed wyborami.
Asy okazały się asami a joker zrobił swoje. Niewątpliwie asem Platformy pozostała marszałek Elżbieta Polak, która w okręgu zielonogórskim zdobyła najwięcej głosów – 6.550. Choć jest to wynik o wiele gorszy, niż przed czterema laty, ale wówczas w mieście była o wiele wyższa frekwencja.
Jokerem okazał się prezydent Kubicki, który wystartował z ostatniego miejsca z listy PO. Kampanii nie prowadził i nie ukrywał, że nadal chce rządzić miastem, co z góry oznaczało, że jeżeli dostanie się do sejmiku, zrezygnuje z mandatu. I się dostał, zbierając 4,6 tys. głosów.
- Odszedł do PO, bo stracił rozum – tak o Kubickim mówił szef SLD, Leszek Miller, podczas wizyty w naszym mieście.
Sam J. Kubicki zebrał w mieście więcej głosów, niż cały SLD. A w powiecie zielonogórskim, Kubicki o 15 głosów pokonał intensywnie się promującego Tomasza Wontora.
Kubicki – zakładam własny komitet
Platformie opłacił się mariaż z popularnym prezydentem, bo zdobyła w okręgu trzy mandaty. - Czy polityczna współpraca będzie kontynuowana – pytamy.
- Współpracuję i będę współpracował z każdym, kto pracuje na rzecz Zielonej Góry. Dlatego wsparłem PO, bo Platforma wspierała mnie przy połączeniu miasta z gminą. Dobrze współpracujemy z zarządem województwa, z korzyścią dla miasta – tłumaczy J. Kubicki.
- W marcowych wyborach wystartuje pan z PO? – drążymy.
- Nie. Nie mam żadnej partyjnej legitymacji. Będę startował z własnym, bezpartyjnym komitetem. Najważniejsza jest Zielona Góra – deklaruje prezydent Kubicki.
Wielcy przegrani
On i Platforma są wygranymi zielonogórskich wyborów. Największą porażkę poniósł SLD, stracił jeden mandat. Stan posiadania utrzymało PSL i PiS. Temu ostatniemu nie udał się dziwny manewr z wstawieniem na czoło listy mało znanego Wojciecha Perczaka. To był swoisty kompromis w sporach wewnątrzpartyjnych. W. Perczak okazał się blotką, prawdziwym asem pozostał Zbigniew Kościk, który zdobył trzecie miejsce w regionie (3,9 tys. głosów). W wewnątrzpartyjnej rywalizacji wysforował się o całe lata świetlne przed konkurencję. Natomiast mocnym punktem PSL-u, już tradycyjnie okazała się imienniczka pani marszałek Elżbiety Polak – inna Elżbieta Polak, szefowa biura OSP. Mocnym punktem tej listy był też wójt Mariusz Zalewski, który zdobył ok. tysiąca głosów.
A jak wybory oceniają politycy?
Adam Urbaniak, PO: - Jeśli zdobędę mandat radnego sejmiku województwa, zrezygnuję, bo nie będzie można łączyć mandatu radnego z rolą pełnomocnika premiera, pełnomocnik będzie zastępował zielonogórską radę miasta od 1 stycznia 2015 r. do przyszłorocznych wyborów. Najprawdopodobniej zostanę tym pełnomocnikiem. Same wybory do sejmiku i wynik PO oceniam w „kratkę”. W Zielonej Górze odnieśliśmy duży sukces, potwierdzając mocną pozycję PO w mieście, ale w innych punktach regionu nie było już tak dobrze.
Czesław Fiedorowicz, PSL: - Tezę o wielkim wpływie tzw. książeczek na wynik wyborów traktuję niczym żart. Podczas wyborów do europarlamentu także były książeczki. Podobnie teraz: kto chciał odnaleźć Kubickiego lub Tyszkiewicza, odnalazł bez problemu. Sukces wyborczy PSL nie jest skutkiem czyjegoś niedoinformowania. To efekt wieloletniej pracy u podstaw. Moja partia być może nie jest najlepsza z najlepszych, ale duży przyrost oddanych na nas głosów najlepiej zaświadcza, że wyborcy nas akceptują.
Edward Fedko, SLD: - Nie będę ukrywał, lubuski Sojusz przegrał, stracił aż cztery mandaty w sejmiku województwa. To bardzo dużo. Ale mam spore wątpliwości, czy te wyniki są zgodne z rzeczywistym podziałem sympatii politycznych w naszym regionie. Według mnie, efekt tzw. książeczki mocno odkształcił wynik wyborów. Ludzie w punktach wyborczych byli poważnie zdezorientowani. Teraz niektórzy chcieliby ponownych wyborów. Ale kto tak sądzi, niech idzie do sądu. Ja do nich nie należę. Szanuję wynik wyborów.
Zbigniew Kościk, PiS: - W polityce wszystko jest możliwe, także koalicja PSL-SLD-PiS. Przypomnę słowa szefa lubuskich struktur mojej partii, Marka Asta, że PiS jest przygotowane do współrządzenia województwem lubuskim. Czy do takiej koalicji dojdzie? Już sam pomysł PSL może posłużyć za straszak, by wymusić na koalicjancie swego marszałka albo trzech członków zarządu również dla PSL. Negocjacje pewnie trwają. Ale do takiej koalicji najpewniej i tak dojdzie już po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.
Tak głosowaliśmy w okręgu zielonogórskim:
PO – 18,5 tys. – 3 mandaty,
PSL – 10,5 tys. – 1 mandat,
PiS – 10,2 tys. – 1 mandat,
SLD – 5,8 tys. - 1 mandat,
Lepsze Lubuskie – 3,4 tys. – 0 mandatów.
(pm, tc)