Doczekamy się sporu o pomniki?

9 Marzec 2014
Na skwerze przed muzeum jest sporo miejsca. Jednak nie tyle, by pomieściła się na nim ławeczka z Klemem Felchnerowskim i obelisk ku pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. Doczekamy się sporu o pomniki?

Dyrektor muzeum, Andrzej Toczewski, chce na skwerze przed muzeum postawić ławeczkę, a poseł Jerzy Materna obelisk. Obydwaj mówią o tym od roku.
W marcu zeszłego roku Toczewski przedstawił swoją koncepcję podczas posiedzenia Rady ds. Realizacji Form Przestrzennych, której jest szefem. Została zaakceptowana. Wtedy również rozmawiano o odsłoniętym przed tygodniem pomnikiem Żołnierzy Wyklętych (senator Stanisław Iwan tłumaczył, dlaczego warto go postawić).

Poseł Jerzy Materna swój pomysł zgłosił w kwietniu zeszłego roku. Mówił o różnych lokalizacjach, m.in. przed urzędem marszałkowskim, koła ratusza czy koło muzeum.
W tym tygodniu poseł Materna swoje plany zdradził „Gazecie Wyborczej”. Przed muzeum miałby stanąć okolicznościowy obelisk. Taka forma, podobnie jak Bachusiki, nie wymaga zgody radnych i związanej z nią debaty, która przybiera często ostre formy. Pieniądze na obelisk dadzą radni PiS ze swojej puli. Poseł już zamówił stosowny głaz.

Czy czeka nas konflikt?

Czy czeka nas konflikt? I o obelisk, i o jego lokalizację? Trzeba pamiętać, że radni nie zgodzili się, by w mieście było rondo im. Lecha Kaczyńskiego.
J. Materna potencjalny spór ucina w zarodku. – Przepraszam, ale na razie na ten temat nie będę się wypowiadał. Uszanujmy pamięć ludzi, którzy zginęli w tej katastrofie. Nie chcę takich dyskusji, jakie były przy rondzie – tłumaczy J. Materna. – Nie będę się wypowiadał na temat lokalizacji, wyglądu i stawiania obelisku. Gdy znajdę odpowiednie rozwiązanie, to je publicznie przedstawię.

A co o tym wszystkim myśli dyrektor Toczewski? On również woli łagodzić potencjalny spór. – Nie będę komentował propozycji, które znam jedynie z gazety – tłumaczy A. Toczewski. – Wolę mówić o własnych propozycjach. Konkurs na ławeczkę Klema rozstrzygnęliśmy w listopadzie. Teraz czekamy na realizację. To pierwszy element koncepcji, by rejon muzeum poświęcić zielonogórzanom, którzy zasłużyli się miastu, tutaj tworząc. Dlatego, oprócz Klema, chciałbym znaleźć tutaj miejsce dla Tadeusza Kuntze, Andabaty, Władysława Korcza i Stanisława Cynarskiego. Nie wiem, czy wszystkich zdołamy uhonorować.

Ważne osoby

Nie dyskutujmy teraz, czy na tak niewielkim terenie możliwe jest umieszczenie tylu postaci. Popatrzmy na nie same.

Klem Felchnerowski to jeden z najwybitniejszych zielonogórskich malarzy. Był pierwszym wojewódzkim konserwatorem zabytków i przez pięć lat dyrektorem muzeum. W 1955 brał udział w pracach organizacyjnych jury, przygotowując słynną wystawę Arsenału, na której pokazał sześć swoich prac. W zielonogórskim muzeum jest ok. 1.700 jego prac.

Tadeusz Kuntze

Jedyną postacią, która nie pracowała we współczesnej Zielonej Górze, jest Tadeusz Kuntze (po polsku Tadeusz Konicz), który posiada w mieście swoją ulicę. Uznawany jest za jednego z najwybitniejszych polskich malarzy XVIII wieku. Urodził się w Zielonej Górze w 1727 r. Jako chłopiec szybko z niej wyjechał. Był nadwornym artystą biskupa Stanisława Załuskiego, studiował w Krakowie i Rzymie. Jego dzieła wiszą m.in. w katedrze na Wawelu i kościele na Skałce. – Kuntze, jako jedyny artysta urodzony w Zielonej Górze wymieniany jest w największych światowych encyklopediach – tłumaczy dyrektor Toczewski.

Stanisław Cynarski

Szalenie barwnymi postaciami byli kolejni nasi bohaterowie. Na przykład Stanisław Cynarski, który do Zielonej Góry przyjechał w 1947 r. jako pracownik Polskiej Wełny. Tam, wraz z Janem Żmudą, założył przyzakładowy teatrzyk „Reduta”. Najpierw wystawili komedyjkę „Gdzie diabeł nie może”. Później zabrali się za „Zemstę”, gdzie Cynarski grał Cześnika. Tak dobrze grał, że to akurat „Zemstę” wystawiono 24 listopada 1951 r. na inaugurację państwowego Lubuskiego Teatru. Genialny amator zdobył dyplom zawodowego aktora i stał się jedną z najważniejszych postaci zielonogórskiego teatru. Często występował również w korowodach winobraniowych jako Bachus. Jego imię nosi scena w teatrze.

Władysław Korcz

Legenda ciągnie się również za Władysławem Korczem. Był historykiem, nauczycielem i wykładowcą WSP. Jako jeden z pierwszych opisywał dzieje Zielonej Góry. Ku jego czci przed muzeum wmurowano w deptak pamiątkową tablicę. Dziadek Korcz – tak popularnego profesora nazwali studenci WSP, w prywatnych rozmowach rzadko używając tytułu naukowego. Dziadkiem był po wyrzuceniu go z uczelni po 1981 r. I pozostał nim po śmierci.

Korcz był też znakomitym gawędziarzem, który w barwny sposób opowiadał o swoim pobycie w syberyjskich łagrach. Aresztowany w styczniu 1945 r. trafił na Syberię. Rodzinę ponownie zobaczył dopiero w Zielonej Górze, w 1948 r.

Henryk Ankiewicz

Równie ciekawy był Andabata, czyli Henryk Ankiewicz, wieloletni dziennikarz „Gazety Lubuskiej”, który przez lata opisywał życie kulturalne naszego miasta. Zasłynął „Listami z Palmiarni” oraz książką „Przechadzki Zielonogórskie”.

- Chodził swoimi drogami. Przychodził do redakcji w południe. Znikał. Wracał koło 15.00 i zaczynał pisać. Był niekwestionowaną gwiazdą. Dla dziennikarzy jego opinie miały większe znaczenie niż pochwały kolegium redakcyjnego – wspomina Piotr Maksymczak, który w latach 80. siedział z Ankiewiczem w jednym pokoju. - Miał przy biurku szafkę, do której nikomu nie wolno było zaglądać. Po paru latach przypadkiem oparłem się o nią. Otworzyła się i wypadła sterta butelek. Heniu kompletnie się tym nie przejął. Patrz pan, zapomniałem o takim skarbie. Spakował je i poszedł do skupu – śmieje się P. Maksymczak.

Tomasz Czyżniewski

Artykuły powiązane: 

Tak wygląda rzeźba z Klemem na deptaku

Artur Wochniak będzie autorem rzeźby przedstawiającej znanego zielonogórskiego malarza Klema Felchnerowskiego. Stanie przed muzeum.

Materna: jest nam potrzebny nam nowy obelisk smoleński

Czy w mieście jest potrzebna druga tablica upamiętniająca katastrofę smoleńską? Jerzy Materna, poseł PiS, uważa, że tak. I to większa, kamienna i w centrum miasta.

Staną: Żołnierz Wyklęty, Dobosz i inne pomniki

Chcesz stawiać w mieście pomnik? Nie ma sprawy! Jednak musisz ogłosić konkurs.