Parkowy rododendron o imieniu Anna
Stoimy przy świeżo posadzonym rododendronie. To pierwszy krzew ufundowany przez prywatnych sponsorów.
- Jak będzie miał na imię? - pytam.
Małżonkowie Anna i Piotr Wysoccy wciąż się wahają.
- Może jednak niech będzie to Anna - pan Piotr spogląda na żonę.
- Jeżeli to możliwe, będę zaszczycona - odpowiada kobieta.
- Świetnie. Nieopodal mamy wyspę Marii, na cześć bratowej cesarza Wilhelma, a tutaj będziemy mieli rododendron Anna, na cześć fundatorki - zamyka sprawę Agnieszka Kochańska, architekt krajobrazu, która zaprojektowała rewitalizację parku. Teraz o niego dba, planując kolejne nasadzenia.
W ten sposób Anna i Piotr Wysoccy zostali mecenasami Zatonia, co potwierdzi odpowiedni certyfikat oraz stosowna tabliczka ustawiona przed krzewem. Będzie na niej opis rośliny, jej imię oraz informacja o fundatorach.
- Mecenat Zatoński, to projekt adresowany do wszystkich, którzy chcą wesprzeć działania związane z pracami rewitalizacyjnymi na terenie parku i pałacu w Zatoniu - tłumaczy Jarosław Skorulski, szef fundacji „Ogrody Kultury” im. księżnej Dino, która opiekuje się parkiem. - Za nami pierwszy etap przywracania go do świetności, ale przez kolejne lata będą trwały działania nadające poszczególnym miejscom dawny wygląd i kształt. Krajobraz kulturowy kompleksu pałacowo-parkowego stanowi wyjątkowy przykład estetyki XIX-wiecznej i wymaga zaangażowania w jego pielęgnację. Przed nami nasadzenia drzew i krzewów, badania archeologiczne kolejnych fragmentów parku, wzbogacanie parku o elementy architektury takie jak rzeźby i ławki. Dlatego szukamy mecenasów, którzy wesprą swoją ofiarnością nasze działania.
Jak się zostaje takim mecenasem?
- To było jeszcze jesienią. Przychodziliśmy tutaj do kawiarni na bezy. Są bardzo pyszne - wspomina pani Anna. - Spotkaliśmy Jarka Skorulskiego i zapytaliśmy go, czy planują nasadzenia różaneczników. Bo bylibyśmy zainteresowani ich kupnem dla parku. Zatonie porównywaliśmy z parkiem w Iłowej, gdzie jest tak dużo różaneczników i nam się to bardzo spodobało.
Szybko doszli do porozumienia. Decyzja zapadła jesienią, ale z wkopaniem krzewu czekano do marca, bo wiosna to najlepsza pora na sadzenie takich roślin.
Na razie rododendron sięga fundatorom do pasa. Wkrótce zakwitnie różowo-malinowymi kwiatami. I będzie rósł, rósł osiągając ok. 2,5 metra wysokości i 4 m szerokości.
- Chcieliśmy coś dołożyć do tego pięknie odnawianego parku. Chociaż jakąś małą część. Robi się tutaj pięknie - dodaje pani Anna.
- Może kiedyś będą tutaj spacerować nasze wnuki i wspominać, że dziadkowie posadzili taki piękny krzew. To dla nas zaszczyt - uśmiecha się pan Piotr.
Rododendron został posadzony kilkanaście metrów od ruin pałacu. W tej części parku - pomiędzy pałacem, drogą wjazdową, ulicą i stawem z wyspą Marii - przed wojną rosło wiele krzewów. Teraz króluje tutaj czosnek niedźwiedzi, który pokrywa całe poszycie. To dobre miejsce na kolejne nasadzenia.
- Wszystko zależy od tego, ilu znajdziemy fundatorów. Tutaj można posadzić nawet kilkadziesiąt krzewów - mówi A. Kochańska. Zdradza, że krzew wraz z transportem i posadzeniem kosztuje ponad tysiąc złotych. Liczy, że znajdą się kolejni chętni, bo przywrócenie parku do dawnej świetności wymaga wiele pracy i pieniędzy.
Każdy mecenas będzie mógł nadać imię drzewom czy krzewom nasadzonym w ramach akcji. - Na stronie internetowej fundacji „Ogrody Kultury” im. księżnej Dino od poniedziałku uruchamiamy zakładkę, na której będą podane gatunki roślin, jakie czekają na posadzenie w Zatoniu - zapowiada J. Skorulski. - Będzie również katalog zdjęć drzew, rzeźb, ławek wraz z podanymi cenami i adresem kontaktowym dla zainteresowanych osób.
(tc)