Strażnicy miejscy sprawdzają czym palimy w piecu
Tradycyjnie z nadejściem pierwszych mrozów straż miejska sprawdza czy mieszkańcy do ogrzania domów nie używają plastiku, mebli, tekstyliów czy ogumienia. - Prowadziliśmy kontrole od godz. 6.00 do 15.30. Zamierzamy wydłużyć je do 22.00, żeby sprawdzić jak sytuacja w mieście wygląda wieczorami – zapowiada komendant Martynowski.
Kontrole w domach
- Funkcjonariusze zbierają doniesienia od sąsiadów i typują lokalizacje na podstawie własnych obserwacji. Wybrane budynki odwiedzają w parach. Sprawdzają dokumenty związane z opłatami za wywóz śmieci, potwierdzenie zakupu odpowiedniego surowca, przeprowadzają oględziny miejsca składowania opału – wyjaśnia H. Martynowski. I dodaje, że za kontrolę zakładów pracy i przedsiębiorstw odpowiada Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Czy zielonogórzanie chętnie wpuszczają strażników do domów? – Odmowy zdarzają się rzadko. W takim przypadku funkcjonariusze kontaktują się z policją, aby przeprowadzić kontrolę w jej asyście – zaznacza komendant. – Czasami już na pierwszy rzut oka widać, że ktoś pali byle czym i zatruwa środowisko. Najlepiej się przyznać, bowiem widełki mandatu wahają się od 20 do 500 zł. Gdy ktoś idzie w zaparte, strażnicy pobierają próbkę popiołu do zaplombowanego pojemnika. Całość trafia na badania do laboratorium w Jastrzębiu - Zdroju. Potwierdzenie złamania prawa skutkuje wnioskiem do sądu, gdzie grozi już do 5 tys. zł kary – podkreśla H. Martynowski.
Straż miejska w sprawach kopcenia najczęściej interweniuje w okolicy ul. Batorego oraz Obywatelskiej. – W tym sezonie grzewczym przeprowadziliśmy w Zielonej Górze 23 kontrole, które zakończyły się 3 mandatami na łączną kwotę 600 zł. Natomiast od 2019 r. przyjęliśmy 605 zgłoszeń, w 111 przypadkach skończyło się na pouczeniu. 42 razy wykorzystywaliśmy drona – wylicza Martynowski. – Choć w tym roku ceny surowców energetycznych wzrosły, to na razie nie widzimy, żeby zielonogórzanie w większym stopniu palili „śmieciami” – dodaje.
Liczy się edukacja
Zdaniem radnego Wiesława Kuchty w kwestii palenia w piecu najważniejsza jest edukacja. – Coraz rzadziej godzimy się, żeby ktoś nam zatruwał okolicę. Wielu z nas ma coraz większą świadomość, ale również wymagania w zakresie ochrony środowiska i ekologii, a to pozytywny trend. Mam nadzieję, że palenie niewłaściwym opałem za kilka lat będzie sprawą marginalną – mówi W. Kuchta.
Mirosława Jabłonka, sołtyska Raculi zwraca uwagę, że czasami to właśnie interwencja straży miejskiej lub dzielnicowego przynosi najlepsze skutki w przypadku, gdy mamy sąsiada, który regularnie kopci. - Mieszkańcy mogą prosić, ja jako sołtys mogę apelować, ale na niektórych działa jedynie wizyta mundurowych. Na szczęście takich sytuacji jest coraz mniej – zauważa sołtys Jabłonka.
(md)