Społeczny zespół w gminie kontratakuje
K. Kaliszuk pracuje w Zielonej Górze, ale mieszka w Kiełpinie. – Jestem przeciwny likwidacji gminy, jestem za połączeniem z miastem i chciałbym pracować w tym zespole – zapowiedział podczas spotkania zespołu z mediami. Tą deklaracją wywołał lekką konsternację.
- Każdy mieszkaniec może z nami współpracować – dyplomatycznie odpowiedział radny z Łężycy Krzysztof Wołczyński, tu występujący w roli rzecznika prasowego społecznego zespołu. Jego zastępcą został Piotr Bandosz, radny z Przylepu.
Władze gminy są w niezręcznej sytuacji. Gdy z ust prezydenta Janusza Kubickiego padła propozycja połączenia miasta z gminą wójt Mariusz Zalewski i przewodniczący rady gminy Jacek Rusiński, zgodnie mówili, że najważniejszy jest czynnik społeczny. Oferta połączeniowa powinna być skierowana do mieszkańców i to mieszkańcy powinni zadecydować o połączeniu. Dlatego wójt nigdy oficjalnie nie złożył żadnej deklaracji dotyczącej połączenia.
Co innego, gdy przeciwko wypowie się społeczeństwo. Wtedy zamiast o połączeniu będzie można mówić o likwidacji.
I taki społeczny zespół właśnie powstał. – Będziemy się zajmować prezentowaniem różnych aspektów połączenia miasta z gminą. Będziemy mówić o zagrożeniach, żeby mieszkańcy mogli podjąć świadomą decyzję – tłumaczył K. Wołczyński.
Szefem zespołu został reprezentujący rolników Rafał Nieżurbida. – Postawiliśmy sobie trzy nadrzędne cele – mówił R. Nieżurbida. - Po pierwsze przedstawienie mieszkańcom gminy rzetelnej informacji o finansowych i społecznych skutkach likwidacji samorządu wiejskiego. Kolejnym celem jest prezentowanie informacji o naszej gminie, jako najlepszej gminie wiejskiej w województwie, a także weryfikacja danych przedstawianych przez władze miasta oraz przeciwdziałaniom skutkom dezinformacji.
- Jeżeli chodzi o likwidacje gminy, to proszę pamiętać, że chodzi o likwidację wszystkiego. Czyli dorobku sieci szkół, dorobku stowarzyszeń. Nie zgadzamy się z zapisami w Kontrakcie Zielonogórskim, z tymi zapisami, które traktujemy jako tymczasowe. Nie ma mocy prawnej – mówiła wiceszefowa zespołu Mirosława Zdanowicz, dyrektorka szkoły podstawowej w Przylepie. – My nauczyciele widzimy zagrożenie dla wszechstronnego rozwoju dzieci. Widzimy wiele minusów sytuacji, gdyby szkoły były w miejskiej sieci.
Pytana przez dziennikarzy nie chciała mówić o konkretach. – Na nie przyjdzie czas. Dopiero zaczynamy działalność – tłumaczył K. Wołczyński.
Na konferencji pojawili się również wiceprezydent Kaliszuk (jako mieszkaniec gminy) i miejski radny Tomasz Nesterowicz.
- Czy zespół zajmie się poziomem oświaty? – dopytywał się K. Kaliszuk. Wstawał kilka razy i prezentował kolejne problemy. – Czy będziecie się zajmować gospodarczym rozwojem gminy i pozyskiwaniem nowych miejsc pracy? Prezydent występował o współfinansowanie parku w Nowym Kisielinie. Bez odpowiedzi. Jego budowa spoczywa na barkach miasta, województwa i uniwersytetu. Czy zajmiecie się sprawa budowy kanalizacji w Ochli?
- Nie wykluczamy tego, ale to są kompetencje rady – K. Wołczyński nie miał zamiaru dyskutować.
- Chcecie tylko negować proces połączenia, czy też zakładacie rozmowy i szukanie rozwiązań? – pytał T. Nesterowicz.
- Nie wykluczam rozmów – odpowiedział K. Wołczyński.
Członkowie zespołu chcą weryfikować informacje płynące z miasta. Na przykład nie podobają się im wyniki sondażu społecznego, wg. którego duża część mieszkańców gminy jest za połączeniem. – My żyjemy wśród mieszkańców. Jest bardzo dużo głosów mówiących inaczej. Sondaż zależy od tego, kto za niego płaci – mówiła M. Zdanowicz.
Jednak po pytaniu dziennikarki „Gazety Wyborczej”, czy sondaż został sfałszowany, członkowie zespołu nie byli tacy stanowczy.
Na sali byli też inni członkowie zespołu: jego wiceszef Włodzimierz Semeńczuk, komendant OSP w Przylepie, sołtys Przylepu Maciej Olszewski, sołtys Raculi Tomasz Sroczyński i dyrektorzy szkół: Witold Towpik (gimnazjum w Przylepie) i Władysław Kondras (podstawówka w Zawadzie).
- Jesteśmy ciałem społecznym, nie korzystamy z pieniędzy gminy – zakomunikował K. Wołczyński.
Konferencji przyglądali się radni Wiesław Kuchta i Antonia Ambrożewicz-Sawczuk.
- Pani nie jest w tym zespole? – spytaliśmy radną A. Ambrożewicz-Sawczuk.
- Przyglądam się. To ciało społeczne – radna unikała odpowiedzi. W marcu wraz z Nieżurbidą, Kuchtą i Wołczyńskim tworzyła podobny zespół, który miał "rzetelnie i obiektywnie informować o połączeniu miasta z gminą".
- A dwaj radni jako rzecznicy?
- Jestem zaskoczona, że powstał taki zespół. Nic nie wiedziałam o tym spotkaniu – odpowiedziała radna, która jest prawie na wszystkich spotkaniach dotyczących połączenia.
(tc)