Powrót na W69. Z kibicami!
Przed tygodniem zielonogórzanie nie dali szans w Rybniku beniaminkowi, ekipie ROW-u. Ekipa Piotra Żyto wygrała bardzo pewnie 53:36, zamykając sprawę triumfu już niemal na półmetku zmagań. Żółto-biało-zieloni na tle porozbijanego, dosłownie, rywala (kontuzje juniorów), jawili się jako zespół kompletny, ale z rezerwami. Z punktów wynika, że najsłabszy w zespole był Martin Vaculik, a to przecież lider Falubazu w poprzednim sezonie.
Komplementy lały się za to strumieniami na juniorów. Mateusz Tonder i Norbert Krakowiak z bonusem zdobyli w sumie 14 punktów. Ten drugi plecy rywali zobaczył dopiero w biegu14. Zresztą występ w pierwszym z biegów nominowanych to niejako nagroda za świetny występ we wcześniejszych gonitwach. – Wszystko mi pasowało, podejmowaliśmy dobre decyzje w parkingu. Przygotowujemy się teraz do dwóch spotkań domowych – przyznał N. Krakowiak, który w głosowaniu kibiców został wybrany „rajderem meczu”.
Pierwsze z domowych spotkań zielonogórzanie odjadą z mającymi medalowe aspiracje częstochowianami. Włókniarz o tych apetytach mówi głośno, ale jak tu milczeć, gdy ma się w składzie takich liderów jak Leon Madsen, Fredrik Lindgren, czy pozyskany przed sezonem Jason Doyle. - Dzisiaj w Częstochowie jest jazda pod dużą presją. A tutaj? Co się nie ugra, będzie na plus – uważa Jacek Frątczak, były żużlowy menadżer, obecnie ekspert. - Czerwiec pokaże, czyli pierwsze trzy-cztery kolejki, na co stać Falubaz. Wygląda na to, że sytuacja finansowa jest niezła po pozyskaniu sponsora tytularnego.
Włókniarz, oprócz świetnych liderów, ma też solidną drugą linię w postaci żużlowców z różnych pokoleń – Pawła Przedpełskiego i Runego Holty. Dodać do tego należy rewelacyjnych juniorów. Po inauguracyjnym meczu, który gospodarze pod Jasną Górą wygrali z MRGarden GKM-em Grudziądz 53:37, najwięcej wśród miejscowych mówiło się o Mateuszu Świdnickim. 19-latek zdobył 6 punktów i pokazał, że drzemią w nim duże możliwości. Bieg drugi, w świetle skutecznej jazdy młodych zielonogórzan w Rybniku, zapowiada się więc bardzo ciekawie.
Mecz z trybun zobaczą też kibice. Od drugiej kolejki stadiony mogą się już zapełniać w 25 procentach pojemności. W Zielonej Górze oznacza to, że na trybunach pojawi się 3,5 tysiąca głodnych emocji na żywo fanów. Pierwszeństwo mieli właściciele karnetów.
Przed rokiem zielonogórzanie dwukrotnie pokonali Włókniarza u siebie – w rundzie zasadniczej i w pojedynku o brązowe medale, ale w dwumeczach lepsi byli rywale.
(mk)