Pomagamy nie tylko od wielkiego dzwonu
- Przed nami gorący czas rozliczeń podatkowych. To właśnie teraz będziemy podejmowali decyzję, komu podarować 1 proc. naszych podatków dochodowych. Proszę zatem przekonać czytelników „Łącznika”, dlaczego mieliby właśnie Caritas przekazać podatkowy datek?
Ks. Stanisław Podfigórny, dyrektor Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej: - Przede wszystkim chciałbym podziękować zielonogórzanom za dotychczasową hojność. Dzięki niej udało się nam zainicjować i przeprowadzić bardzo wiele akcji pomocy dla naszych podopiecznych. Ta pomoc ma przede wszystkim charakter długofalowy. Jesteśmy charytatywnym ramieniem Kościoła, jesteśmy instytucją o wielowiekowym dorobku i doświadczeniu. Nas nie interesują poglądy polityczne czy kolor skóry. Dla nas najważniejszy jest człowiek i jego cierpienie.
- Potoczne przekonanie głosi, że Caritas jest jedną z najbogatszych polskich organizacji, na ile prawdziwe jest to przekonanie?
- Na pewno jesteśmy najbogatsi ludźmi, którzy nam pomagają i którzy nas potrzebują. W naszej diecezji mamy przeszło 2 tys. wolontariuszy działających w parafialnych zespołach Caritas. Obok nich mamy przeszło 1 tys. młodych ludzi skupionych w 45 szkolnych kołach Caritas. Te liczby świadczą o naszym głębokim zakorzenieniu w lokalnej społeczności.
- Jakie inwestycje czy „dobre dzieła” chce zrealizować w tym roku zielonogórsko-gorzowski Caritas?
- Naszym długofalowym celem jest kontynuowanie dzieł, które pomagają potrzebującym normalnie funkcjonować. Pomagamy na co dzień, nie od wielkiego dzwonu. Przykładem niech będzie nasz program Indywidualnej Pomocy Dzieciom i Dorosłym w Leczeniu i Rehabilitacji. Tylko w tym roku przeznaczymy ok. 417 tys. zł dla ok. 116 potrzebujących. Mamy w diecezji dwie placówki w postaci przedszkola i świetlicy środowiskowej. Zatrudniamy kadrę i odpowiadamy za ich funkcjonowanie. Razem z miastem utrzymujemy te placówki. Podobnie jest ze stołówką dla bezdomnych, którą również prowadzimy z miastem. Dziennie korzysta z niej ok. 200 osób. Kolejnym naszym stałym dziełem jest łaźnia i ogrzewalnia. Ta ostatnia służy bezdomnym w trakcie minusowych temperatur. Korzysta z niej ok. 20 osób każdego dnia, z łaźni – 200 osób miesięcznie. Caritas prowadzi magazyny rzeczowo-żywnościowe, z których wydaje potrzebującym szeroko pojętą odzież osobistą i buty. Z naszego programu żywnościowego stale wspomagamy prawie 140 biednych. Osobnym torem naszej aktywności jest pomoc przy załatwianiu urzędowych spraw, np. wyrobienia dowodu osobistego. Chyba powinno wystarczyć, bo mógłbym tak wymieniać jeszcze długo...
- Kiedy skończycie modernizację starej stołówki, tej przy ul. Kościelnej?
- Skończymy, gdy zbierzemy brakujące kwoty. Docelowo to nie będzie stołówka, tylko coś na kształt taniego baru mlecznego, głównie dla seniorów. Aby skończyć tę inwestycję, łącznie z Centrum Charytatywnym Samarytanin, potrzebujemy jeszcze ok. 6 mln zł.
- Miasto przekazało Caritas budynek po zlikwidowanym przedszkolu, przy ul. Jana z Kolna. Co tam zrobicie?
- Budynek dostaliśmy w formule użyczenia. Zorganizujemy w nim schronisko aktywizujące do wyjścia z bezdomności. Przy pomocy specjalistów zapewnimy bezdomnym terapię, pracę bądź szkolenia zawodowe. Ponadto zapewnimy naszym podopiecznym przysłowiowy wikt i opierunek przez trzy lata pobytu w schronisku.
- Caritas otacza wysoki poziom społecznego szacunku. Będąc bardzo znaną organizacją, może zostawić daleko w polu mniej znane organizacje, które także proszą o wsparcie z naszych podatków. Czy ksiądz nie obawia się, że Caritas pozostawi zbyt mało „przestrzeni” dla innych aspirujących po nasze pieniądze?
- Nie, nie obawiam się. Jesteśmy bardzo pokorni wobec rzeczywistości, znamy swoje miejsce na Ziemi. To od ludzi zależeć będzie, jakiej organizacji przekażą 1 proc. swych podatków dochodowych. Mam nadzieję, że wybiorą Caritas.
- Dziękuję.
Piotr Maksymczak