Parking? Nie! Powstanie Centrum Przyrodnicze!
Ten punkt wtorkowych obrad rady miasta przeszedł prawie niezauważony. Radni błyskawicznie zmienili plan przestrzennego zagospodarowania dla terenu wzdłuż ul. Dąbrowskiego. Głównie chodziło o to, by mógł tu powstać zwykły parking.
- Wcześniej można było tutaj zbudować albo parking podziemny lub wielopoziomowy. Teraz możliwy będzie zwykły parking naziemny, na ok. 100 samochodów. Ale tylko w ściśle określonym miejscu – tłumaczy Małgorzata Maśko-Horyza, kierowniczka Biura Planowania Przestrzennego.
Chodzi o plac przed dawnymi budynkami Lumelu przy ul. Dąbrowskiego. Plac, którego jeszcze nie ma, bo stoi na nim fragment starej fabryki. Nowy plan dopuszcza również usługi niekomercyjne.
- Mamy zgodę konserwatora zabytków, żeby go wyburzyć – informuje wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. – Zmiana planu umożliwi nam rozpoczęcie inwestycji. W najbliższym czasie rozpiszemy przetarg.
Chodzi o Centrum Przyrodnicze, czyli supernowoczesne muzeum, które powstanie w starych halach fabrycznych. Część ekspozycji stanowić będą eksponaty, którymi dysponuje Uniwersytet Zielonogórski, część przybierze wygląd nowoczesnej prezentacji multimedialnej. Hale fabryczne Lumelu świetnie się nadają na ten cel.
Oprócz funkcji muzealnej Centrum Przyrodnicze będzie pełnić funkcje badawcze. Stąd współpraca z uniwersytetem.
- Dzięki temu udało się nam pozyskać pieniądze unijne z programu Europejskiej Współpracy Terytorialnej Polska – Saksonia – tłumaczy wiceprezydent Kaliszuk. – Inwestycja warta jest ok. 10 mln zł. Miasto pokryje tylko 15 proc. tych kosztów.
Dotychczas Zielona Góra w ramach EWT współpracowała z brandenburskim Cottbus. Teraz naszym partnerem będzie saksońskie Zittau.
Co stanie się ze starą fabryką mającą ponad 100 lat. Jeden fragment zostanie wyburzony po parking. Ok. 60 proc. obiektu zajmie Centrum Przyrodnicze. Pozostała część zostanie zagospodarowana w ramach kolejnych projektów.
- Centrum powinno być gotowe pod koniec przyszłego roku. Myślę, że będzie to atrakcyjna placówka zarówno dla turystów jak i zielonogórzan – kończy K. Kaliszuk.
(tc)