Pan Tomasz i jego 50 lat z aparatem

29 Kwiecień 2015
Znacie tego gościa? Na pewno, nie raz go widzieliście jak z aparatem w dłoni i żółtą skrzynką na ramieniu fotografował różne wydarzenia. To Tomasz Gawałkiewicz, fotoreporter „Gazety Lubuskiej”.

-  To wystawa pt. 50 lat z aparatem – tłumaczy Tomasz Gawałkiewicz. – Pokazuję różnorodne zdjęcia reporterskie. Z miejsc gdzie byłem. Bez wyboru jednego tematu. Chcę ten cykl kontynuować i wtedy przyjdzie czas na sport.
- Wiesz, że jesteś już historią Zielonej Góry? Wiele osób kojarzy Ciebie i Twoją żółtą skrzynkę na sprzęt. Gdzie ją masz – pytam fotoreportera.
- Zawsze można było na niej usiąść lub stanąć. Jest za ciężka. Lekarz zakazał noszenia. Kręgosłup nie wytrzymał - odpowiada. – A skoro trafiłem do muzeum, to pewnie jestem historią.

Z Warszawy do Zielonej Góry

W końcu jest małym powstańcem warszawskim – urodził się 7 sierpnia w Warszawie. W styczniu 1968 r. przeniósł się do Zielonej Góry, bo… było daleko. To w pewnym sensie była ucieczka spod skrzydeł ojca.
- Centralna Agencja Fotograficzna dał mi do wyboru Warszawę, Białystok, Koszalin lub Zieloną Górę – wspomina.

Białystok był za blisko (nie oderwałby się od życia w Warszawie), Koszalin odpadł – Zielona Góra okazał się najlepsza. Warszawa nigdy nie wchodziła w rachubę. Tu osobistością był Michał Gawałkiewicz, dziennikarz, redaktor wielu gazet. – Chciałem się usamodzielnić i być rozpoznawalny jako Tomasz Gawałkiewicz, a nie syn Michała Gawakiewicza – opowiada. Udało się. Przez lata zrobił tysiące świetnych zdjęć. Nikt nie pomyli go z ojcem.

Skuter marki osa

Postanowiłem zaskoczyć mojego rozmówcę. Kładę  na stole zdjęcie (prezentuję je obok). Co to jest i kto?


- O rany! Ha, ha, ha… Skąd to masz? To moja osa. Tym skuterem przyjechałem z Warszawy – T. Gawałkiewicz zmienia okulary. – To pewnie ul. Wesoła? Tylko nie mów, że ten chłopczyk na osie to ty.?!

To ja. Osa Gawałkiewicza to mój ulubiony pojazd dzieciństwa. Godzinami na niej wysiadywałem i… br, br, jeździłem na sucho. To maj. Pierwsza komunia. Chyba 1968 r.

- Pracę w Zielonej Górze zacząłem 1 stycznia 1968 r. (osą z Warszawy przyjechał kilka miesięcy później). Na chwilę zamieszkałem na ul. Spokojnej. Później trafiłem na Wesołą do Czyżniewskich, gdzie wynajmowałem pokój – wspomina T. Gawalkiewicz. – Twoja mama traktowała mnie jak syna. A jak po nocnych eskapadach późno wracałem to obawa była jak w rodzinnym domu. Wyprowadziłem się tuż przed ślubem w 1973 r.

Współpraca z „Gazetą Lubuską”

Nasz fotoreporter, chociaż był zatrudniony a etacie w CAF, to szybko podjął współpracę z „Gazetą Zielonogórską” (tak wówczas nazywała się „Gazeta Lubuska”). Obydwie strony były zadowolone.

- Po najbliższej okolicy to można było jeździć komarkiem lub osą. Dalej było gorzej. Miałem już dosyć jeżdżenia stopem ciężarówkami czy potwornie zapchanymi autobusami – wspomina. – A redakcja miała do dyspozycji służbowe samochody. Wygoda.

Nasz bohater ocenia, że zrobił ponad dwa milion zdjęć. Nie sposób tego policzyć. Fotografował wydarzenia, polityków i artystów, sportowców i modelki. Zawsze lubił fotografować piękne kobiety. Wszystko to zobaczymy na wystawie w muzeum.

W środku powodzi

- Człowiek był w różnych sytuacjach. Pojechaliśmy dokumentować wielką powódź na Noteci – wspomina. – Ewakuacja, wojsko, rolnicy, zwierzęta. Nagle na środku rozlewiska amfibia się psuje. Dryfujemy. Trzeba czekać na pomoc. Wilgotno. Zimno. Pozostało tylko czekanie. Na szczęście gospodarz miał jakąś nalewkę i… przetrwaliśmy.

Oglądamy kolejne zdjęcia, które przygotował na wystawę. – Jak mnie zapytasz o jakieś wydarzenie to niewiele pamiętam – śmieje się. – Jednak jak pokarzesz mi zdjęcie to zaraz wiem o co chodzi, kto na nim jest i dlaczego.
Na okładkę wybrał zdjęcie dwóch Romów. Syn niesie w ramionach ojca a w dłoniach trzyma skrzypce. Bardzo symboliczne. – Widziałem ich wiele razy jak grają w Krakowie. W końcu udało się zrobić im zdjęcie. We… Wrocławiu opowiada.
T. Gawłkiewicz od siedmiu lat jest na emeryturze. Wciąż fotografuje i publikuje. Również CAF regularnie sprzedaje jego wcześniejsze zdjęcia.

Tomasz Gawalkiewicz – 50 lat z aparatem. Wernisaż w środę, 29 kwietnia o 17.00 w Muzeum Ziemi Lubuskiej.

Tomasz Czyżniewski