Kubicki: - Będzie miliard. Na pewno!
- Narozrabiał pan!
Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry: - ??????
- Uparł się pan, by doprowadzić do połączenia miasta z gminą i teraz mamy wszystko inaczej niż reszta kraju. Pan urzęduje dłużej, Adam Urbaniak jednoosobowo zastępuje radę miasta, wybory są przesunięte o cztery miesiące…
- A zwykły obywatel ma z tego powodu jakiś problem? Tylko dla polityków i urzędników sytuacja jest ekstremalna. Mieszkańcy tak tego nie odczuwają, bo zgodnie z zapowiedziami obniżyliśmy podatki, jeździ więcej autobusów i dla mieszkańców byłej gminy bilety są tańsze, szkoły działają, nauczyciele dostają wypłaty w takiej samej wysokości, działa budżet obywatelski i Fundusz Integracyjny, Ministerstwo Finansów przekazało nam tegoroczną część ze 100 mln zł ministerialnego bonusa. Kontrakt Zielonogórski jest dotrzymany i realizowany. Krótko mówiąc, wbrew temu, co mówili przeciwnicy, nie powstała czarna dziura.
- Za połączenie chwalą pana nawet konkurenci.
- To zarówno sukces mój, jak i wszystkich zielonogórzan, którzy pokazali, że sami chcą podejmować decyzję.
- Pan tymczasem wrócił do słynnego połączeniowego miliarda złotych. I mówi, że pieniędzy będzie jeszcze więcej. W odpowiedzi słychać powątpienie lub że to kiełbasa wyborcza.
- Jak zaczynałem proces połączenia, to mówiono, że jedynie chcę promocji własnej osoby. A ja udowodniłem, że jestem skuteczny i że w Zielonej Górze można zrealizować wielkie, niespotykane w Polsce projekty. Miliard jest do zdobycia w ciągu kilku najbliższych lat. Już mamy ponad 600 mln zł. Po Zielonej Górze właśnie jeździ elektryczny autobus skody. Mamy zapewnione unijne wsparcie na kupno 80 elektrycznych autobusów. Jeszcze w tym roku ogłosimy przetarg. Co wydawało się utopią, staje się faktem. Mamy wiele różnych projektów i je zrealizujemy. Trzeba być optymistą.
- Cztery lata temu taką kiełbasą wyborczą było planetarium w kinie Wenus. Nikt nie chciał wówczas uwierzyć, że powstanie.
- Powstaje. Każdy może to sprawdzić. Więcej szumu będzie, gdy zostanie uruchomione. A pamięta pan, jak długo rodził się ten pomysł?
- W październiku 2008 r. zapytałem rektora prof. Czesława Osękowskiego, co będzie, jak właściciel kina sprzeda budynek na hurtownię. Odpowiedział: - Strzelę sobie w łeb!
- I strzelił?
- Widziałem go dzisiaj. Nie miał dziury w głowie.
- Odetchnąłem z ulgą. A tak na serio - poprzedni właściciel, Odra Film z Wrocławia, kilka razy usiłował kino sprzedać. A ja zawsze mówiłem: Tu może być jedynie placówka kulturalno-naukowa. Nie zgodzę się na nic innego! Kilku inwestorów się wycofało, w końcu uniwersytet przy pomocy miasta kupił kino. Wraz z panią marszałek znaleźliśmy pieniądze na budowę planetarium i jego ciekawe funkcjonowanie. Gdy zostanie otwarte, będzie to olbrzymie wydarzenie.
- Wszystko dzieje się tak powoli.
- Po ośmiu latach rządzenia jednego się nauczyłem: trzeba być cierpliwym, przygotowywać projekty i próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Aż do skutku. Bo największym problemem są pieniądze. Dlatego przyjąłem zasadę, że priorytet mają inwestycje, na które możemy znaleźć dofinansowanie z zewnątrz, bo wtedy budując drogę za 10 mln zł, z budżetu miasta wyłożymy tylko 1,5 mln. Do remontu Trasy Północnej, za 30 mln zł, startowaliśmy kilka razy. Udało się. Podobnie było z przebudową ul. Batorego. Znów kilka razy startowaliśmy. I znów się udało. Radni wiele razy mi mówili, żeby remontować tylko za pieniądze miasta. Okazało się, że to ja miałem rację. Trzeba było tylko cierpliwie poczekać.
- Teraz wszyscy mówią o unijnych pieniądzach.
- To wielkie wyzwanie dla wszystkich samorządów. Pieniądze są, tylko trzeba mieć pomysły. I mieć plany. Jak chociażby na zagospodarowanie Górki Tatrzańskiej. Koncepcja powstała dwa lata temu. Teraz jest okazja. Nie dlatego, że w mieście są wybory. W Polsce rusza właśnie machina konkursów na wykorzystanie miliardów euro przyznanych nam przez Unię Europejską. Rząd chce je szybko wydać, a my jesteśmy gotowi wykorzystać tę koniunkturę. Mamy wiele projektów, np. na przebudowę filharmonii i pl. Powstańców Wielkopolskich, placu teatralnego, parku Tysiąclecia, parku w Zatoniu, rozbudowę Lubuskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Będziemy też walczyć o pieniądze na budowę obwodnicy południowej.
- Ogląda pan telewizję?
- Jak każdy.
- A reklamy?
- Jak każdy. I mam dreszczyk emocji, jak w ogólnopolskich programach widzę zielonogórskie reklamy: cinkciarz.pl. e-obuwie, denley.pl czy zajmujący się oprogramowaniem internetowym Streamsoft. Z tych reklam wyłania się obraz nowej Zielonej Góry. Ze starych, wielkich firm prawie nic nie pozostało. W zamian powstają nowe. I to od zera. Przykładem Stelmet, ADB czy LUG, który stawia fabrykę w parku w Nowym Kisielinie. Te firmy działają już na globalnym rynku. Bo są nowoczesne i wydajne. I zaczynają nadawać ton całej miejskiej gospodarce. Jestem z nich dumny. Wiele z nich wywodzi się z Uniwersytetu Zielonogórskiego. Miasto wspiera uczelnię i będzie to robić nadal.
- Zielonogórzanie chcieliby, żeby w Nowym Kisielinie było więcej firm.
- Ja też chciałbym. Przez moment uległem marzeniom, że chociaż strefa ekonomiczna nie jest jeszcze gotowa, to w Lubuskim Parku Przemysłowo-Technologicznym będzie tłum inwestorów. Kryzys europejski wszystkich nas wyhamował. Park jest już prawie gotowy. Budujemy kolejne drogi i infrastrukturę. Ten park z biegiem czasu się zapełni. Będzie kołem zamachowym miejskiej gospodarki. Wciąż przybywają nowe firmy. Wkrótce będzie tu pracować znacznie więcej osób. Natomiast w Strefie Aktywności Gospodarczej francuska firma planuje kupno pięciu działek o powierzchni ok. hektara. Powstanie tu nowoczesna drukarnia. W pierwszym etapie zatrudnienie będzie wynosiło 60 osób. Musimy też wspierać działania prowadzące do uruchomienia kopalni i elektrowni koło Gubina i kopalni miedzi koło Bytomia Odrzańskiego. To będą tysiące dobrze płatnych miejsc pracy.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski