Dzielni ratownicy na czterech łapach

6 Sierpień 2021
Czworonożni ratownicy to wizytówka Ochotniczej Straży Pożarnej w Jarogniewicach. W akcjach poszukiwawczych może brać już udział siedem psów, co stawia zielonogórską jednostkę w ścisłej czołówce w kraju.

- Byłam w Meksyku podczas trzęsienia ziemi w 2017 roku. W przekazach medialnych ciągle przewijały się psy przeszukujące gruzowiska i szukające w zgliszczach osób, które przeżyły. Wtedy pojawiła się myśl, żeby też takiego psa mieć - wspomina Bogna Lechowska, przewodniczka dwóch owczarków niemieckich, Lary i Famy. W tym czasie w domu była już Lara, miała być psem domowym, ale od szczeniaka przejawiała predyspozycje do pracy węchowej. Wróciła myśl o ratownictwie. W maju br. Bogna i Lara zdały egzamin uprawniający ten zespół do poszukiwań osób zaginionych w terenie otwartym. Chociaż nie jest to praca na gruzowiskach, to w najbardziej zalesionym województwie w Polsce, jakim jest lubuskie, taka specjalizacja jest bardzo przydatna. - Od początku istnienia naszej grupy, czyli od 2016 roku byliśmy dysponowani do poszukiwań osób zaginionych 106 razy, tylko w tym roku byliśmy wzywani do działań już 19 razy - podsumowuje Grzegorz Buda, prezes jednostki w Jarogniewicach.

Każdy z psów ratowniczych, zanim wyjedzie na swoją pierwszą akcję, musi przejść specjalistyczne szkolenie i zdać odpowiedni egzamin. Zdobyty certyfikat trzeba odnawiać co roku. Praca z psem nigdy się nie kończy. Przewodnik razem z czworonożnym partnerem wciąż doskonalą umiejętności, by w razie wezwania jak najlepiej wykonać swoją pracę. Niekoniecznie musi być ona zwieńczona odnalezieniem osoby zaginionej. Każdy odpowiednio przeszukany sektor i wykluczenie kolejnych obszarów jest cenną informacją w trakcie prowadzonych działań. - Ufam moim psom. Wiem, że jeśli w trakcie realnej akcji, w przeszukiwanym terenie będzie osoba zaginiona, to poinformują mnie o tym - mówi Marta Jermakowicz, przewodniczka Siwej i Zmory.

Podczas treningów w zielonogórskich lasach często słychać szczekanie. W ten sposób część psów informuje, że właśnie odnalazły pozoranta, czyli osobę udającą zaginioną. Ten pozorant zawsze kojarzy się psu pozytywnie. Ma przy sobie ulubione psie piłki albo przysmaki. Cały proces szkolenia oparty jest na zabawie i budowaniu dobrej relacji z psem. Czworonóg nie zdaje sobie sprawy, że może uratować czyjeś życie. Co innego przewodnik. - Po każdym wezwaniu na akcję jest wyrzut adrenaliny i czuję ucisk w żołądku. Każda sytuacja jest inna, każde poszukiwania nas czegoś uczą - tłumaczy Ewa Biegańska, przewodniczka najbardziej doświadczonych psów w grupie, Alego i Megi. Mają za sobą już kilkadziesiąt akcji. - Cieszę się, że teraz w jednym czasie w sektorach może pracować więcej psów - dodaje. Pies ratowniczy, dzięki swojemu doskonałemu węchowi, przeszukuje dany obszar szybciej, niż grupa ratowników. Potrafi też działać w trudnodostępnym terenie, porusza się sprawniej niż człowiek.

Obecnie do akcji poszukiwawczo-ratowniczych może wyjechać Megi, Lara, Siwa, Zmora, Ali, Kogo i Komu. OSP Jarogniewice są na trzecim miejscu w Polsce pod względem liczby certyfikowanych psów ratowniczych. A jednostka wciąż się rozwija. Kolejne plany to zdobycie certyfikatów gruzowiskowych.

(ap)