Finansować biura czy działalność?

2 Listopad 2017
Podczas wtorkowej sesji radni ustalili nowy termin głosowania w Budżecie Obywatelskim 2018 – start w najbliższy poniedziałek. Jednak najwięcej czasu zajęła im dyskusja na temat punktu, którego nie głosowali.

Budżet Obywatelski ma już dwutygodniowy poślizg – przedłużyła się weryfikacja złożonych wniosków. Dlatego radni zmienili harmonogram, decydując, że głosowanie potrwa od 6 do 30 listopada.

Jednak najwięcej czasu zajęła im dyskusja na temat powstania tzw. inkubatora dla organizacji pozarządowych. O jego powołanie apelował obecny na sali Tomasz Lehman, szef Rady Działalności Pożytku Publicznego. Radni dostali pismo w tej sprawie, bo właśnie debatowali nad programem współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi.

Stąd propozycja stworzenia inkubatora, którego w programie nie ma. Jego powołanie – wg wnioskodawców – kosztowałoby 200 tys. zł rocznie. Miałoby to być miejsce spotkań organizacji pozarządowych, udzielanie im wsparcia w sprawach prawnych i księgowych. Powstałoby coś na kształt biura czy centrum działającego przez sześć dni w tygodniu, w weekendy, i po godz. 16.00. Byłyby w nim pomieszczenia biurowe, sprzęt, dostęp do internetu i sala konferencyjna. Raczkujące stowarzyszenia znalazłyby tu pomoc i doradców.

Pomysł wywołał burzliwą dyskusję: wydawać pieniądze na biura i etaty czy lepiej na działalność stowarzyszeń.

Przeciwni tworzeniu biura byli radni-społecznicy, którzy problem znają od podszewki, bo sami działają w stowarzyszeniach.

- Każdego roku, gdy ogłaszane są konkursy dla organizacji pozarządowych, np. na przedsięwzięcia sportowe lub kulturalne, kilkadziesiąt z nich nie dostaje wsparcia, bo brakuje pieniędzy – mówił Mariusz Rosik (PO), podając przykłady z kolejnych konkursów. – Dlatego lepiej zwiększyć ilość pieniędzy na konkursy, niż wydawać je na biura.

Innego zdania była Bożena Ronowicz (PiS). – Za mojej prezydentury tworzyliśmy inkubator przedsiębiorczości, który znakomicie się sprawdził, pomagając początkującym firmom – mówiła radna. – Podobnie pomoże inkubator dla organizacji pozarządowych.

Natomiast radny Kazimierz Łatwiński (PiS) zarzucał radnym PO i Zielona Razem, że pieniądze zamiast do inkubatora trafią do stowarzyszeń z nimi powiązanych. Później padło nawet stwierdzenie o tłustych misiach.

- Jeśli pan mówi, że ktoś chce zawłaszczyć te pieniądze, to proszę powiedzieć, kto konkretnie. Niedobrze mi się robi od tych insynuacji – ripostował Robert Górski (Zielona Razem), wypominając radnym PiS, że nie znają się na stowarzyszeniach, chyba, że na Fundacji Narodowej wydającej miliony złotych.

Tomasz Nesterowicz (SLD) apelował, by poważnie potraktować głos społeczników, Tomasz Sroczyński (Zielona Razem) proponował, by zrobić solidne konsultacje ze wszystkimi organizacjami. Propozycji powołania inkubatora nie przegłosowano, bo takiego punktu nie było w oficjalnym programie sesji, natomiast przegłosowano możliwość przeznaczenia pieniędzy na tzw. inicjatywy lokalne. Nie określono konkretnej kwoty, bo przed uchwaleniem budżetu nie jest to możliwe.

- Zaproponujemy prezydentowi, by do budżetu wpisał na ten cel 200 tys. zł. – zdradził Filip Gryko (Zielona Razem). – Chcemy, żeby to były pieniądze na niewielkie zamierzenia i inicjatywy lokalne, z którymi nie startuje się w konkursach. To mogą być zadania wymyślone przez zwykłych zielonogórzan, nawet niedziałających w jakiś formalnych grupach, stowarzyszeniach, ale chcących coś zrobić w swoim otoczeniu.

(tc)