Chętnie dzielimy się jedzeniem
Idea foodsharingu polega na dzieleniu się nadwyżkami jedzenia. W Zielonej Górze działa na razie jeden punkt, do którego można przynosić produkty, których po prostu nie damy rady zjeść i musielibyśmy je wyrzucić. - Najczęściej w lodówce pojawiają się warzywa, dżemy, kompoty. W święta jest trochę inaczej, bo wtedy można znaleźć gotowe potrawy - opowiada Anna Duciewicz-Kaczmarek z zielonogórskiej Jadłodzielni. To oddolna inicjatywa tzw. ratowników żywności. Punkt przy ul. Moniuszki działa w ramach organizacji Foodsharing Polska. Zrzesza ona osoby, które nie chcą marnować żywności i produkować dodatkowych odpadów. - Często spotykam się z opinią, że Jadłodzielnia to miejsce dla osób biednych, bezdomnych, bezrobotnych. Mówię stanowcze „nie” takiemu myśleniu. Jadłodzielnia jest dla każdego, nie dzielimy ludzi na biednych i bogatych. Jeśli widzę, że mam nadwyżkę jedzenia, wiem, że nie dam rady tego zjeść, albo kiedy mi coś nie smakuje, wtedy zawożę to do Jadłodzielni. Może komuś innemu akurat zasmakuje? - tłumaczy A. Duciewicz-Kaczmarek.
Jadłodzielnia w Zielonej Górze cieszy się popularnością, zostawiane w niej jedzenie szybko znajduje odbiorców. Wraz ze wzrostem popularności miejsca słychać również głosy, że dobrze byłoby otworzyć kolejne punkty. - Szukamy drugiej lokalizacji, która działałaby pod szyldem Jadłodzielni. Może być to kawałek miejsca na działce albo w jakimś lokalu. Musi być dostęp do prądu, żeby podłączyć lodówkę. Dodatkowym atutem byłby parking w pobliżu. Pomożemy wszystko zorganizować, stworzymy regulamin, opisy, będziemy dbać o to miejsce - zapewnia pani Anna. Jeśli jesteś właścicielem działki lub małego lokalu i w sercu gra ci idea foodsharingu, zgłoś się w wiadomości prywatnej na Facebooku na profilu: Jadłodzielnia Zielona Góra. Zielonogórzanie podpowiadają, że nowy punkt dzielenia się żywnością mógłby powstać przy jednym z dużych marketów, w okolicach dworca, czy skwerze przy przystanku autobusowym Elżbietanki. Jednak wolontariusze potrzebują konkretnych namiarów do właścicieli działek lub lokali. Jeśli znasz osobę, która chciałaby zaangażować się w ten projekt, koniecznie napisz wiadomość do zielonogórskich ratowników żywności. Możesz także stać się jednym z nich, bo wciąż prowadzony jest nabór na wolontariuszy.
A. Duciewicz-Kaczmarek podpowiada też, jak w prosty sposób można walczyć z marnowaniem żywności na co dzień: - My działamy z ruchem Foodsharing Polska, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podobne punkty powstawały lokalnie. Na przykład w bloku można postawić skrzynki czy półki na produkty, które nie muszą być przechowywane w lodówkach. W ten sposób można dzielić się żywnością z sąsiadami.
(ap)