Brodę uczeszesz polonezem

31 Styczeń 2020
- Grzebień motoryzacyjny to przydatny gadżet – twierdzi Tomasz Pastyrczyk. Wymyślił grzebienie dla brodaczy w kształcie samochodów, na przykład małego i dużego fiata.

- Podobno zainspirował pana dziadek?

Tomasz Pastyrczyk, zielonogórzanin, autor motoryzacyjnego grzebienia: - W pewnym sensie. Przeszukując strych babci, natrafiłem na grzebień dziadka Janka, którym kilka razy dziennie przeczesywał włosy, brodę i pielęgnował krzaczaste brwi, taki był z niego elegant. Grzebień zawsze nosił w tylnej kieszeni spodni, więc często się łamał albo wypadały z niego ząbki...  A ponieważ też jestem brodaczem, a do tego poszukującym oryginalnych, dobrych jakościowo gadżetów dla facetów z klasą...

 

- ... wymyślił pan grzebień, który się nie łamie.

- Dzięki dwumilimetrowej stali jest bardzo wytrzymały, ale fazowane ząbki czynią go przyjemnym w dotyku. Grzebień jest wypalany laserowo, a nie wybijany. To solidna rzecz, nie rozleci się w ręku. Dodatkowo wyposażony jest w otwieracz do piwa i innych napojów. A ponieważ dziadek jeździł małym i dużym fiatem, lubił i dbał o auta, mój grzebień nostalgicznie nawiązuje do tamtej epoki. Z moją dziewczyną, która jest architektem, narysowaliśmy kilkadziesiąt wzorów samochodów, z których wybraliśmy pięć: małego i dużego fiata, poloneza, poczciwą syrenkę i warszawę.

 

- Tak powstał projekt grzebienia johnnovak. Nazwa sugeruje, że chce nim pan zawojować świat.

- Produkcję chcemy uruchomić w Zielonej Górze, Żarach i Nowej Soli, a sklep na stronie johnnovak.pl... Oczywiście, jeśli wszystko się uda. Bo na wykonanie pierwszej partii grzebieni potrzebujemy 8 tys. złotych. Fundusze zbieramy na zrzutce.pl., ale przyznam, że na razie idzie nam średnio.

 

- Jeśli się uda, ile będzie kosztował gadżet i „dlaczego tak drogo”?

- 89 zł. Produkcja jest kosztowna, ale gadżet posłuży wiele lat.

 

- Którym „wozem” pan się czesze?

- Noszę przy sobie malucha. Ale moim faworytem jest polonez, bo lubię proste kształty. No i wuj nim jeździł. Ale rozrysowaliśmy z Agatą kolejne modele samochodów: lamborghini, aston martin, porsche. Chciałbym stworzyć również grzebienie-motory, chodzi mi o klasyczne modele harleyów.

 

- O... chętnie kupiłbym grzebień w kształcie motoru żużlowego.

- Dziękuję za podpowiedź. Myślę też o liniach hobbystycznych, np. o grzebieniach sportowych w kształcie piłki nożnej, tenisowej, do koszykówki lub w kształcie kamery filmowej. No i na pewno zaprojektujemy wielofunkcyjne grzebienie. Każdy majsterkowicz będzie mógł nimi przykręcać śrubki i zamontować półki. Może wprowadzimy też dodatkowe akcesoria dla barberów, czyli fryzjerów męskich, np. kosmetyki i dodatki do pielęgnacji włosów, brody i zarostu. Do grzebieni szyjemy już pokrowce z ekologicznej skóry i wytrzymałej washpapy. Poza tym chętnie nawiążemy współpracę z salonami fryzjerskimi i barberskimi.

 

- Dużo czasu poświęca pan na pielęgnację brody?

- Dla faceta wizyta u barbera jest jak dla kobiety wizyta u kosmetyczki. Można pożartować, zrelaksować się. Lubię ten rytuał: gorący ręcznik na twarzy, pozbywanie się części zarostu, olejki odkażające. Mój dziadek bywał u fryzjera i „brzytwiarza” częściej niż raz w miesiącu.

 

- Ale słabość do gadżeciarskich grzebieni to nie jedyna pana pasja...

- Z zawodu jestem operatorem filmowym. Pracuję jednak głównie jako fotograf. Mam też kolekcję kilkudziesięciu zegarków. Posiadam m.in. jeden z pierwszych zegarków magnetycznych i zegarek automatyczny wykonany i złożony w całości przez maszynę. No i sam zaprojektowałem luksusowy rotomat, czyli urządzenie do nakręcania zegarków automatycznych. Z egzotycznego drewna, z miedzianymi pierścieniami, wykonany z dbałością o każdy detal, taki gadżet dla zamożnych za kilka tysięcy złotych, zwłaszcza gdy mają kilka zegarków automatycznych: jeden na ręce, pozostałe w szufladzie. Rotomat nakręca właśnie te „odpoczywające”. Cóż, nie mam pieniędzy na jego produkcję.

 

- Dziękuję.

 

Rafał Krzymiński