Błaszczyk: może zagram gdzie indziej
To była pierwsza porażka zielonogórzan w 2018 r. Wcześniej ZKS wygrał trzy spotkania z rzędu. W pierwszym pojedynku Błaszczyk uległ Markowi Badowskiemu 0:3. – Szkoda pierwszego seta, w którym prowadziłem 9:5, gdybym go wygrał, byłbym dużo spokojniejszy i gra wyglądałaby inaczej – komentował kapitan ZKS-u. W drugim pojedynku młody Kamil Nalepa ambitnie walczył z Chińczykiem Gengiem Zihao. Zielonogórzanin przegrywał już 0:2, ale zdołał doprowadzić do remisu 2:2. W decydującej partii górą był jednak reprezentant gości. Losów meczu nie odmienił też Miroslav Horejsi. Czech grający w barwach ZKS-u musiał uznać wyższość Rosjanina Michaiła Paikova, ulegając mu 1:3. – To nie ten Miro, którego wszyscy znamy. Nie krzyczy, nie walczy. Porażka za porażką go dołują – ocenił kolegę Błaszczyk.
Zielonogórzanie jeszcze przed pojedynkiem z gdańszczanami mieli szansę, by w tym roku walczyć o medale. ZKS nie zagrał jednak w najsilniejszym składzie, tylko takim, który był skrojony pod aktualne możliwości finansowe zielonogórzan. Z którymś z Azjatów: Taku Takakiwą lub NG Pak Namem szansa na sukces byłaby zdecydowanie większa. – Wówczas gralibyśmy jak o życie, żeby walczyć o medal. Dla mnie, jako dla sportowca, który zawsze walczył o najwyższe trofea, jest trochę frustrujące, że nie możemy grać w najsilniejszym składzie, że musimy kombinować cały czas, bo brakuje tych pieniążków. Na dłuższą metę jest to męczące – żalił się Błaszczyk, który przed sezonem ogłosił, że obecne rozgrywki są jego ostatnimi. – Raczej zakończę. Na pewno w tym klubie – stwierdził tajemniczo Błaszczyk, po chwili dodał: - Mam jeszcze kilka propozycji z klubów Bundesligi, z innych polskich klubów. Nie jest wykluczone, że jeszcze zagram gdzie indziej, ale na pewno jest to ostatni rok w Palmiarni.
W ten piątek, 23 lutego, zielonogórzanie zagrają na wyjeździe z aktualnym mistrzem kraju Dartom Bogorią Grodzisk Mazowiecki. Kolejne spotkanie zaplanowano dopiero na 10 kwietnia. ZKS będzie gospodarzem spotkania z Wartą Kostrzyn nad Odrą, ale wszystko wskazuje na to, że zaprezentuje się… w Wieliczce. Jest szansa, że w mieście słynącym z kopalni soli ZKS wystawi swoisty „dream team”, bo obok Błaszczyka i Takakiwy, po ponad dwóch latach, miałby znów wystąpić w barwach zielonogórzan legendarny Szwed Joergen Persson.
(mk)