Ewa, Ali i Megi strażacy na schwał!

10 Maj 2019
- Kiedy dostaję powiadomienie o poszukiwaniach, natychmiast biorę swoje psy, plecak, kombinezon, wsiadam do samochodu i pędzimy do remizy. W nocy, w weekendy, podczas pracy. Po to jesteśmy! – mówi Ewa Biegańska, strażak-ochotnik i przewodnik psów ratowniczych w OSP Jarogniewice.

Można powiedzieć, że Zielona Góra strażą pożarną stoi. Funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej i strażacy-ochotnicy wspólnie dbają o bezpieczeństwo mieszkańców. Strażacy nie tylko gaszą pożary, są ratownikami wysokościowymi, chemicznymi, nurkami... Kilka lat temu przy OSP Jarogniewice powstała Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza, która zajmuje się poszukiwaniem osób zaginionych. Strażakom-ochotnikom pomagają specjalnie wyszkolone psy.

- Żeby zostać przewodnikiem psa ratowniczego potrzebny jest czas na treningi z czworonogiem i determinacja. Potrzebni są inni ludzie do pomocy przy treningach. Na szczęście strażacy w naszej jednostce zawsze są gotowi do pomocy i wspierają nas podczas ćwiczeń – opowiada E. Biegańska.

Od kilku lat jest strażakiem-ochotnikiem. Brała udział w kilkudziesięciu akcjach poszukiwawczo-ratowniczych. W sobotę, 11 maja, podczas uroczystych obchodów Dnia Strażaka, zostanie odznaczona za swoje zaangażowanie Brązowym Medalem Prezydenta Miasta Zielona Góra.

- Na swojej pierwszej realnej akcji byłam bez psa. Miałam wyznaczony sektor do przeszukania razem z inną ratowniczką. Pamiętam dobrze to uczucie ogromnej odpowiedzialności. Szukaliśmy wtedy małej dziewczynki. W głowie kotłowały się myśli, że dzieciak ze stresu gdzieś się schował a my go nie dostrzeżemy. Problem narasta gdy, a tak jest bardzo często, pada deszcz, jest bardzo zimno, gdzieś koło trzeciej w nocy chce się spać, ale w głowie tylko jedna myśl: trzeba szukać – wspomina E. Biegańska.

Praca w grupie poszukiwawczo-ratowniczej to ciągłe szkolenia i zdobywanie nowych umiejętności. Zarówno człowieka, jak i psa. Tysiące godzin treningów, wyjazdy na egzaminy. E. Biegańska zapytana, skąd bierze na to wszystko siłę, szczerze odpowiada, że... nie wie. Jednak szybko dodaje: - Ja już w to wszystko tak się „wkręciłam”, że nie wyobrażam sobie, żeby tego nie robić. Nie chciałabym zawieść osób, które wyszkoliły mnie i moje psy, zainwestowały we mnie. Lubię pracę z psami, lubię pracę z ludźmi. Świadomość, że to, co robię, może komuś pomóc, uratować życie czy zdrowie, jest najważniejsza. Mam też szczęście, że mogę liczyć na wsparcie mojej rodziny.

W Polsce jest 120 zespołów ratowniczych z psami pracujących w terenie otwartym, w województwie lubuskim – tylko dwa. Ewa ze swoimi psami rasy border collie - Alim i Megi, są zawsze w gotowości, by pomóc drugiemu człowiekowi.

- Akcje z psem to dla mnie większa odpowiedzialność. Muszę dobrze odczytać to, co pies mówi mi swoim zachowaniem. Ali jest psem dalekosiężnym, często przeszukuje sektory na granicy mojego wzroku. Muszę mu zaufać – kontynuuje swoją opowieść przewodniczka psa. – Poza tym psy wyczuwają różnicę pomiędzy treningiem a prawdziwymi poszukiwaniami. Ćwiczenia są krótsze, pies zawsze znajduje pozoranta i dostaje za to nagrodę. Podczas realnych akcji w przeszukiwanych sektorach najczęściej nikogo nie ma. Ale to też ważna informacja dla policji – tłumaczy E. Biegańska.

Na koniec dodaje: – Kiedyś po powrocie z przeszukania sektora, jeden z policjantów prowadzących akcję zapytał mnie: rozumiem, że nikogo tam nie ma. To był taki moment, kiedy dotarło do mnie, jaki wielki ciężar odpowiedzialności biorę na siebie. Czy na pewno tam nikogo nie ma? Musiałam odpowiedzieć... Tak albo nie. I to są prawdziwe, bardzo trudne dylematy.

Agata Przybylska

Dzień Strażaka w Zielonej Górze
sobota, 11 maja

Program:
* 11.00-15.00 - pokazy sprzętu strażackiego przy Centrum Biznesu
* 12.00 - msza w kościele pw. Najświętszego Zbawiciela
* 12.50 - przemarsz pododdziałów al. Niepodległości
* 13.00 - uroczysty apel, przekazanie sztandaru dla OSP Przylep, wręczenie odznaczeń